Byłem wczoraj na spotkaniu z Posłem. Impreza była bardzo kameralna, co potwierdza opinię o wieloletniej, tradycyjnej aktywności społecznej ludu nadwiślańskiego. Wici rozesłane po kilkudziesięciotysięcznej dzielnicy przyniosły plon w postaci zebranej w jednym miejscu grupy circa dziesięciu osób szczerze zatroskanych o los Ojczyzny.
Pytania padały przeróżne, odpowiedzi mniej lub bardziej zadawalające, ale w podejściu zarówno Wybrańca Narodu jak i zgromadzonej ludności uderzał pewien znamienny i szczególny sposób podejścia do trudnych i niepopularnych reform. Coś może być słuszne i niezbędne, ale z powodów politycznych nie jest możliwe do przeprowadzenia.
„Polityczne”- oznacza -dobre dla ugrupowania, czy partii, chociaż niekoniecznie zgodne z logiką wielkich przemian. Słyszymy to już od dawna i określenie to stało się niestety synonimem czegoś fałszywego i pokrętnego. Jakiejś kiepsko wykonanej protezy rzeczywistości.
Czym właściwie jest polityka? W politologii funkcjonują współcześnie różne, także wzajemnie sprzeczne definicje, ale sens ogólny sprowadza się do stwierdzenia, że „polityka to działalność polegająca na przezwyciężaniu sprzeczności interesów i uzgadnianiu zachowań współzależnych grup społecznych i wewnątrz nich za pomocą perswazji, manipulacji, przymusu i przemocy, kontestacji negocjacji i kompromisów, służąca kształtowaniu i ochronie ładu społecznego korzystnego dla tych grup stosownie do siły ich ekonomicznej pozycji.
Jest to taka sama jakość jak prawa ekonomii. Ale, podobnie jak z tamtymi, które działają zawsze, mimo prób ukrywania ich prawdziwej natury, można gry semantyczne prowadzić także z polityką.
Czy jest światem równoległym, gdzie obowiązują inne prawa, nawet odmienne odcienie i kolory? Czy jest to tak dalece zrelatywizowana przestrzeń, że pojęcia tam mogą być wymienne i pełnią rolę służebną wobec pragmatycznych działań dla dobra partii? I nie jest ważne, co one mają na sztandarach,- Orła w koronie siedzącego na Krzyżu Przenajświętszym, czy portret Karola Marksa.
„Wiecie, Państwo! Wszyscy wiemy, że dwa i dwa daje cztery, ale z powodów politycznych musimy na razie poprzestać na trzech!”
W odczuciu powszechnym właściwy cel politycznych działań skupia się na partykularnym interesie wąskich grup. Tym można także tłumaczyć nikły zapał rodaków i niewystarczający udział w święcie demokracji, jakim są wybory. I ziejące pustką sale gospodarskich spotkań z Przedstawicielami.
„Polityczne”, w naszych polskich realiach oznacza tymczasowe, na dzisiaj, chwilowe. Często pokrętne i mało czytelne. Bo musi zadowolić wszystkich. Polityczne i populistyczne zdaje się nad Wisłą zlewać w jedno. Bo przede wszystkim ma gwarantować zdobycie i utrzymanie władzy. Reszta jest niepewna i mglista a niepopularne-patrz celowe, działanie niesie niebezpieczeństwo odsunięcia na społeczny margines. Najbezpieczniej jest utrzymywać wygodne status quo, przy pozorach zmian. A propaganda uczynić może z tego cywilizacyjny skok.
Paradoksalnie cel strategiczny, dalekosiężny nie ma „charakteru politycznego”, bo przeważnie jest idealistyczny i jego osiągnięcie nie jest prawdopodobne. Z powodów politycznych. Leksykalne definicje „polityki” co innego oznaczają w praktyce polskiego parlamentaryzmu i samorządów. Układ interesów i powiązań, wobec którego zwykły obywatel czuje się bezsilny. I do którego nie chce przykładać ręki.
Każde pokolenie musi na nowo budować mozolnie znaczenie takich pojęć jak patriotyzm i wolność. Bo tak już jest, że to co oznaczały dla ich ojców, stało się anachroniczne i nieprzystające do zmieniających się warunków w jakim przyszło im żyć.
Muszą do tego dodać nowe znaczenie słowa -„polityka”!
komentarze
Szanowny Panie Tarantulo
Witam Sąsiada. Ma Pan pecha, bo niemal w tym samym czasie ukazały się trzy teksty dotyczące tej samej niemal sfery (Pani MagdyF., Starego i Panski). Trudno jest więc powtarzać komentarza na trzech blogach. W moim komentarzu do Pani Magii u Starego odniosłem się więc siłą rzeczy poniekąd do Pańskich konstatacji. Dla ułatwienia podaję, że nasze uwagi są zbieżne.
Dodam tylko, że musi upłynąć jeszcze sporo wody, by obywatele zrozumieli, iż tylko bezpośredni i aktywny udział w życiu społecznym od najniższego szczebla może zapewnić im jakiś (choć ograniczony siłą rzeczy) wpływ na to, co się w ich kraju dzieje.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 29.04.2008 - 11:11Wici rozesłane po
Wici rozesłane po kilkudziesięciotysięcznej dzielnicy przyniosły plon w postaci zebranej w jednym miejscu grupy circa dziesięciu osób szczerze zatroskanych o los Ojczyzny.
znamienne…
Każdy chce mieć “prawo do”, “wpływ na”, “decydować o”, tylko jak pojawia się szansa na zasygnalizowanie problemów to albo kanarek się przeziebił albo…
ech, szkoda gadać
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor