Cesky imperialny knedlik

esk__3.jpg

Lidovym Novinom opadła kopara, gdy zobaczyły z jaką zręcznością pałeczkę po Krylu – Bardzie Praskiej Wiosny – przejął jakiś obdziarany skinhead…
No, może nie tak znowu jakiś…
W końcu Daniel Landa stał się najpopularniejszym czeskim wykonawca od czasów Karela Gota.
Co samo w sobie jest znamienne; wiele mówi o dzisiejszych braciach Czechach…

A jeszcze nie tak dawno, kiedy udatnie wcielił się w postać niesławnej pamięci generała Moravca – nie Franciszka, inicjatora zamachu na Heydricha, a Emanuela, czeskiego Quislinga – ów zacny dziennik nie mógł powstrzymać się od uszczypliwości; svuj k svemu…

A teraz… Jego redakcja ze zdumnienia przeciera oczy…
Nie potrafiący się modlić łysol w komży, nawet nie ochrzczony, z łatwością zapełnia wiernymi bazylikę św. Piotra i Pawła na Vysehradzie.
I na własny sposób głosi w niej Słowo Boże!
Z pełnym błogosławieństwem zasłużonego dla Kościoła Powszechnego biskupa Pragi – Vacłava Malego,

W najbardziej laickim kraju Europy!
Gdzie, w wyjątkowo zateizowanym społeczeństwie, co najmniej od czasów Husa, rzymscy katolicy tradycyjnie stanowią mniejszości mniejszość.
W którym od dziesięcioleci po najokazalszych świątyniach hula jedynie wiatr.
Czasem zajrzy tam jaki turysta…
Najczęściej z Polska, lub Niemiec… Z parką ujadających yorków.

Czyżby Ktoś Na Samej Górze przestawił wajchę?
Zaprawdę, niezbadane są wyroki Pańskie…

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

No to se sam pokomentuje…

Łazi za mną Kryl…

Niektórym wiadomo, że moja aktywność w necie koresponduje z cyklem odzyskiwania składek zainwestowanych w NFZ.
Tak i tym razem…
Ze względu na to spóźniłem się z notką wielkanocną.
Za to nabyłem nowego doświadczenia; igła w lędźwiach i operacja przy pełnej świadomości. Co niby pozwalałoby nawiązać werbalną wież interpersonalną na linii pacjent – lekarz.

Niestety, jako że był to Wielki Piątek, zespół się spieszył, i nie bardzo był skory, aby dawać mi szansę na korzystanie z możliwości.
Po teście, czy znieczulenie działa, na wszelki poinformowałem tylko, że nerki mam policzone. Po czym wysłuchałem, lecącej akurat w radio, pasji w/g św. Jana.
J.S.Bacha.

W świąteczny poniedziałek, w skutek dwudniowego faszerowania środkami przeciwbólowymi (morfinka jest mniam, pozostałe do dupy); szpitalne urządzenia pomiarowe ogarnęło szaleństwo, zaś ja poczułem się, jak Marat w wannie… Personel na dyżurze szafował medykamentami, by święta mieć, jeśli nie wesołe, to choć spokojne… Święta to święta.

Teraz już spoko
Wprawdzie jeszcze wygładzam, jak gwiazda NHL po udanym sezonie, lecz zerwany Achilles i utrata zęba, to naprawdę nic poważnego… Stać mnie na dużo więcej.


Yasso,

mam mniemać, że brałeś w czymś udział?


Zdarzyło się Merlocie, jak zawsze - z pośpiechu

Banał... a żeby nie było, że nie uczę się na błędach oficjalna wersja brzmi; zadeptał mnie tłum katoli w Biedronce, podczas świątecznej promocji jajec…
Pan profesor Jan Hartman się ucieszy.:)

Zresztą, ta żyrondystka zadźgała Marata w przedpokoju.
Wanna to wymysł Davida…:))


No, owszem…

Z całej Rewolucji zapamiętałem głównie wannę. Wyobraźnia to potęga.
Wracając do rzeczywistości: Czy jesteś odpowiednio zaopiekowany? Czy wszyscy, niezależnie od przekonań, skaczą koło Ciebie i przynoszą kisiel tudzież inne niezbędne atrybuty rekonwalescencji?

#TekstowiskoMuremZaYassą


Dzięki Merlocie

Rodzina się sprawdza, nawet jej linia umiarkowanego postępu (w granicach prawa).
Ta, nawet bardziej – pozwala mi na więcej.
Nie powiem, bym z tego nie korzystał...:)

Z kisielem trafiłeś w 10.
Jest codziennie, albo galaretka cytrynowa, albo nóżki na zimno.
Yassowa pasie mój brzuch, żeby mieć dużo miejsca na dręczenie mnie zastrzykami przeciwzakrzepowymi.
Dobrze ją już poznałem…

A chłopaki obawiają się wydziedziczenia…
Czasowo wiec zaniechali zwracania się do mnie per“Janusz”
Teraz cwaniaczki ścigają się który bardziej kocha tatkę...
Naznosili prasy – od Polityki do Dorzeczy, a na ścianie powiesili własną Bravie (od PS), do której podłączyli Raspberry.
Jeśli wiesz o czym mówię?:)


Dołączam się do pytań Merlota,

ale jaki tam kisiel, rosół, przede wszystkim rosół! On zawsze jest lekiem na całe zło.
Yasso, szybkiego powrotu do zdrowia!
Czy to może skutki rozpoczętego sezonu rowerowego? Z tego, co pamiętam, zeszłymi laty bolało Cię tylko siedzenie, a teraz achilles i wybity ząb?
No chyba że to Pięknomyśl lub Waldburg wytropili wreszcie, gdzie mieszkasz…


Dziekuje Laeniu, rosół rzeczywiście jest najważniejszy

Oczywiście też już był. Opchnąłem 2 talerze…
Strach pomyśleć, jak ja za 5 tygodni będę się wytaczał z domu…

Nie, nie był to rower (miedzy nami – coś większego i bardziej mechanicznego), ani mój Stary Kumpel z Pięknomyślem, ani nawet Rozpylaczek, który przecież solennie obiecywał “skucie mojego parszywego ryja”.
Obiecanki cacanki…

Zostańmy przy ofierze wielkanocnej promocji jajec – bardzo chciałbym żeby pan prof. Hartman poświecił mi choć kilka słów, w swoim felietonie: Kraków – Warszawa wspólna sprawa!:)


Info dla Merlota

Bojowy kogutek japonek zwany Rozpylaczkiem wygląda tak…

Kim jest ten w okularach zupełnie nie kojarzę... Pewnie jego chłopak. Obaj nieco zawstydzeni… Wygadają na mocno zakochanych.:)


Rozpylaczek…

…był mi dotąd całkowicie obojętny. Nie wiedziałem, że Ci coś obiecywał. Jeśli tak, to już nie żyje, albo prawie.
Tym drugim to się nie przejmuj. Pcha się przed obiektyw jak tylko zobaczy kamerę, już od dobrych kilkunastu lat. Estetycznie, moralnie i merytorycznie pomijalny.

Zdrowia!


Molte grazie Merlocie

Towarzystwo Miłośników Opery Włoskiej zawsze może liczyć na swojego consigliere…:)


.

dbaj o siebie. zdrowiej.
daj znak, że idzie w dobrą stronę.

rk

-


zdrowiej!

wszystkiego dobrego
yasso


Yassa

Rozpylaczek aka Skoczylas niejednemu groził, że znajdzie go po IP i skuje mu ryj ew. mordę. Wobec kobiet był bardziej szarmancki, tzn. zwracał się do nich czasem per “głupia cipo”, ale rękoczynów nie zapowiadał. Dżentelmen, można by rzec :)
Jak zdrowie? Zauważ, że Twój wypadek poruszył nawet okrutne i kamienne serce Erka!


Dzięki Panowie, miło, że wpadliście

Pod Orła zajrzę, gdy tylko jako tako stanę na nogi…

A Adamu, czemu taki zielony?
Coś dolega?:))


Laeniu,

Rozpylaczkiem zajął się już Merlot… Mamy dziada z głowy.

Co do zdrowia… Daję rade…
W szpitalu dostałem medykament silnie alergizujący, co sprawił, ze pokryłem się wysypką
Wezwałem wiec doktora. Ten przypisał mi na niego detoksa, którego skutkiem ubocznym okazała się wysypka…:)


cześć

a Kuzyn panikę zasiał, że jakiś spłaszczony jesteś
nie zrozumiałem – myślałem, że o awatara otoczonego robalami chodzi
a tu patrze
rzeczywiście

super że się odezwałeś


i nie wiem

dalczego zielony
pewnie domyślna konfiguracja
nie chce mi się grzebać


Szanowny Autorze!

Dużo zdrowia! Niech się darzy!

Na marginesie, ten w okularach, to zastępca Maruchy z Lasku Wolskiego.

Pozdrawiam


adamkonrad

adamkonrad

dalczego zielony
pewnie domyślna konfiguracja
nie chce mi się grzebać

Też nigdy tam nie grzebałem, może to coś na kształt zielonego listka?:)


Dziękuję Panie Jerzy

Przyda się...


Uzupełnienie

Doszły do mnie wieści, że tytuł notki jest nieco od czapy.
Rzeczywiście na to wygląda.
Pokazuję wiec i objaśniam…

Znać moc, aż ciarki chodzą... Śląsko żegnaj… I Prince Polo.:)


Subskrybuj zawartość