Co odkrył Kaczyński?

Władza wykonawcza kontra władza czwarta. Pałac prezydencki, szacowne wnętrza, patos, szacunek redaktora do nobliwego rozmówcy. Prezydent peroruje, redaktor kontruje delikatnie. Nie wypada stawać okoniem wobec głowy państwa. Tak wyglądał ekskluzywny wywiad, którego udzielił Lech Kaczyński Tomaszowi Lisowi kilka dni temu. Bez oglądania programu można było się domyślić, o co zapyta redaktor i w jaki sposób będzie odpowiadał prezydent.

Ostatnimi czasy za prezydenta wzięła się jakaś dobra ekipa PR. Nowe krawaty, garnitury jakby ładniejsze, niby przypadkowe zdjęcia z żoną w restauracji, kwiat na jakimś końcu świata zostaje nazwany imieniem pierwszej damy. Jeszcze tylko prezydentowi zostało ćwiczenie dykcji. Wszystko to jednak bierze w łeb, kiedy Kaczyński zaczyna mówić o mediach. Wtedy spod maski dobrze ubranego, szacownego polityka z ładnym krawatem wychodzi człowiek, który nie do końca rozumie społeczno-polityczną rzeczywistość, której przyszło mu być istotnym elementem. Zaczyna mieć pretensje, że media nie są obiektywne, że tworzą jakąś „nadrzeczywistość”, że w „każdym normalnym kraju” to i tamto, a zwłaszcza PiS rządziłby 100 lat.

Prezydent ma oczywiście rację twierdząc, że część mediów go nie lubią. Ma rację, że media nie tylko informują, ale też perswadują i manipulują. Prezydent jednak nie rozumie kwestii dość istotnej: media, przynajmniej prywatne, nie mają obowiązku być obiektywne. Media mają swoje własne zdanie, bo zdanie mają wydawcy i właściciele. Zdanie mają kolegia redaktorskie i sami dziennikarze, którzy idą do tych mediów, z których linią się utożsamiają, bądź są w tych mediach urabiani tak, aby mieć takie zdanie jak kolegia redaktorskie, właściciele etc. Nie ma w tym nic złego. To jedna z bardzo ważnych cech demokracji. Ludzie korzystają z tych mediów, z których lubią korzystać, bądź, z których korzystanie jest dla nich nobilitujące. Wysokie głowy mówią na to pluralizm. Tym słowem bardzo chętnie gęby wycierają sobie różne strony politycznego spektaklu, jednak w starciu z tym, co ono niesie zawsze czują się pokrzywdzeni. Jak to? Brutusie!? Ty przeciwko mnie?! Ty Brutusie- Zomowcu i pijaku!

Politycy w starciu z pluralizmem mediów dostają białej gorączki. Uderza ich to, że pluralizm w swojej naturze jest „odmiennością”. Bardzo silny poczucie żalu do pluralizmu mają politycy PiSu. Przecież, wtedy, kiedy jeszcze było oczywiste, po której stronie stało ZOMO, a po której pluralizm wszystko było jasne i proste. My byliśmy dobrzy, bo pluralistyczni, a monolityczna władza dostawała wypieków na twarzy od tego naszego pluralizmu. Minęło parę lat, wszystko się pokićkało. Przyszły jakieś dziwne media, a to niemieckie, a to z jakimś kapitałem mieszanym, a to medium z nadreprezentają Żydów. My nie chcemy takiego pluralizmu! To żaden pluralizm! Przecież wiemy, o jaki pluralizm walczyliśmy! O taki, w którym będziemy mieli monopol na umiłowanie ojczyzny, patriotyzm, będziemy paternalistycznym tonem wskazywać ludowi gdzie jest zagrożenie, a gdzie nadzieja. Figa z makiem Panie prezydencie.

Kaczyński odkrywa, że media tworzą nadrzeczywistość. Oczywiście, że tak jest. Media nie tyle relacjonują ile produkują rzeczywistość społeczno-polityczną, produkują dyskursy i miraże. Zdaje mi się, że prezydent nie dokonałby tak zaskakującego odkrycie, jeśli od tych medialnych produkcji i reprodukcji nie dostałby w kość. Nie przeszkadza mu za to, nadrzeczywistość, którą tworzy jego brat. A może nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie istnieje żadna obrzydliwa szara sieć, że nie istnieje układ. Może nie rozumie tego, że istnieją pewne procesy, z których istnienia wypadałoby zdawać sobie sprawę.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Na koniec

odkryłeś to co Prezydent, że media tworzą nadrzeczywistość.
Czyli po polsku – łżą, manipulują i sterują.
W swoją stronę.

Ten wywiad to był błąd.
Raz, że moim zdanie Prezydent źle wypada w mediach, jest po prostu mało przekonywujacy, sztuczny i sztywny.
Dwa, że Lis to nie jest dziennikarz tylko 1 wody manipulant i wysoko płatny agitator warszawki.

Chyba, ze obaj zrealizowali warunek kontraktu?
Ten Lisa do TVP.

P.S. Błąd w tytule panie dziejku.


Szanowny Panie Ezekielu

Mam nieodparte wrażenie, że wszyscy politycy, choćby nie wiem jak zachwalali zalety demokracji i zarzekali się jacy to oni demokraci, tak w głębi duszy mają ciągotki do monopolu na władzę i rządu dusz. U nas to już dawno Pawlak z Kargulem wymyślili.

Pozdrawiam serdecznie


Dlaczego akurat po polsku? Dlaczego akurat media?

Do Szanownego Autora oraz Pana Igły naraz się zwracam, bo mój komentarz dotyczy wywiadu, do którego obaj nawiązują.

„Czyli po polsku – łżą, manipulują i sterują.
W swoją stronę.” – napisał Pan Igła.

Zapytam Pana Igłę jeszcze raz – dlaczego akurat po polsku? Dlaczego nie po ludzku?
A jeśli po ludzku – dlaczego akurat media? Wcześniej byli tajemniczy członkowie układu, tudzież oligarchowie, prawnicy lub po prostu politycy PO. Proszę podstawić do “łżą, manipulują, sterują” – pasują znakomicie. Jedyny kłopot z młodymi wyborcami z wielkich miast , bo trzeba formę zmienić. Ci byli okłamywani, manipulowani i sterowani.
Słowa klucze? A może wytrychy, bo do każdych drzwi pasują?

Powiem tak. Maszyna Cyfrowa próbuje obiektywnie (na ile potrafi) podejść do obrazu Pana Prezydenta, mimo że Mój Użytkownik głupie miny przed monitorem stroi i język pokazuje. Nie nadużywam zatem (w przeciwieństwie do MU, który o słowa nie dba) określeń typu „obrażalski”, „naburmuszony” itp. Nie tylko chodzi o to, że cały problem do poziomu piaskownicy sprowadzają. Szkopuł w tym, że wydają się nieadekwatne. Naburmuszony malec zaczyna się często po chwili wesoło śmiać, a jak mu mama jeszcze loda kupi…

Wbrew temu, co twierdzi Pan Igła T.Lis pozostawił Lechowi Kaczyńskiemu spore pole manewru. Musiał. Według opinii Mojego Użytkownika LK przejął prawie pełną kontrolę nad rozmową i mógł szczerze powiedzieć co mu w duszy gra. I MU zobaczył człowieka , który jest przekonany, że cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu. MU nie odebrał tego jako jakiejś politycznej pozy czy wyrafinowanej taktyki, lecz jako prawdziwy i ludzki rys charakterologiczny Prezydenta. I proszę zauważyć, że ponieważ dziennikarz dopytywał, LK był zmuszony wymienić wiele nazwisk osób z którymi niegdyś był związany. Zadałem to pytanie już na jakimś blogu, ale je powtórzę. Czy wśród szeregu politycznych postaci, które L.K. wymienił (a mógł przecież wymieniać dowolne) była jakakolwiek (poza bratem rzecz jasna), którą ten zaliczyłby do grona ewentualnych sprzymierzeńców?

Oczywiście MU zaraz całą rzecz trywializuje: „Prezydent nie jest sam” – moją myśl podchwytuje. I zaraz szydzi: „A to się z Fotygą dobrali…”

Pozdrawiam Obu Panów – Pecet


Szanowny Pececie

Odniose się do Panskiego pytania, zawartego pod koniec przedostatniego akapitu komentarza. Otóż nie znając odpowiedzi Pana Prezydenta zaryzykuję, że żadne nazwisko paść nie mogło, jeśli idzie o sprzymierzeńców. Odpowiedź może dać p. Maciejowski lub Kleina, jako doświadczeni psycholodzy.

Typ psychologiczny, jaki reprezentuje P. Prezydent (a także jego brat) nie zakłada istnienia jakichkolwiek sprzymierzeńców (poza chwilowymi, w celu realizacji celów pośrednich), jako że jedynymi beneficjentami potencjalnego sukcesu mogą być tylko oni. Taka cecha fatalnie rokuje tym (głównie wyborcom), którzy sądzą, że w przypadku sukcesu także mogą coś osiągnąć. Oczywiście nie mam na myśli pretorianów, ale oni nie są sprzymierzeńcami, tylko żołnierzami wykonujacymi rozkazy.

Z drugiej strony, w razie porażki, winni będa wszyscy, poza oczywiście wspomnianymi delikwentami. Taki odruch obronny.

Pozdrawiam Maszynę:-)


To wszystko pięknie

Kaczyński zawsze w defensywie kombinuje co jest wedle mnie fatalne. Taka jazda na “skrzywdzonego” zupełnie nie przystoi zwycięzcy, którym przecież jest!
Inna rzecz, że media poczuły się do tego stopnia “w siodle” że kreują rzeczywistość wierząc, że mają na nią decydujący wpływ, co nie jest prawdą.
W najlepszym przypadku są przysłowiowym języczkiem u wagi.


Panie Użytkowniku

“Po Polsku” oznaczy tylko tyle, co se dzieciaki gadają.
Jak nie rozumiesz, to ja ci po polsku powiem.
I nic więcej.

A co do obu Kaczyńskich, i większego, i mniejszego, to ja ich obu lubię tak jak Marylę Rodowicz.

Kiedy nie widzę.

P.S. Co do Lisa. jestem uparty i stanowczy. To partyjny agitator jest. Ten wywiad był składnikiem kontraktu małżeństwa Lisów z TVP.
Niby bezpartyjny prezydent, niby niezależny dziennikarz, niby publiczna TVP.
Razem, do kupy, żałość.


Hm,

poza dykcją, to by się nauczył jeszczo gadać po polsku, znaczy błędów nie robić, odpowiedniej wymowy nabrać i takich tam.
A to wcale nie rzecz drugorzędna.

A poza tym, jak zwykle zgadzam się z Pecetem (nudne to), prezydent otóż jest człekiem,m który po prostu jest zbyt sfrustrowany i zakompleksiony, to go blokuje.
Dowodów mnóstwo, choćby fakt, jak kiedyś Bartoszewskiego potraktował.
Nie potrafi dla patetycznie mówiąc dobra Ojczyzny czy jakiegokolwiek wyższego celu wznieść się ponad swe animozje.
Znaczy potrafi jedynie dla interesów brata (choćby przykład trudnej miłości do Rydzyka i RM, której nie zniszczyły nawet ,,czarownice:, ,,eutanazje” i takie tam.

Poza tym śmieszy mnie demonizowanie mediów przez polityków PiS i prezydenta, przecież gdyby nie chociażby znienawidzona TVN 24 gdzie pisowcy by ten swój bełkot prezentowali.
Warto poza tym zaznaczyć, że liczne media prezydentowi są przychylne. Warto zaznaczyć, że PiS i PO wyniosła w 2005 do władzy niechęć wiiększości mediów mainstreamowych, także ,,GW” do SLD po aferze Rywina.

Więc raczej Panowie K. mają za co mediom dziękować.
Zresztą dla polityków wszelkiej maści najgorszy scenariusz to nie żadna tam wrogość, wydumana czy realna , mediów tylko milczenie.
I gdyby tak media zlekceważyły jakiegoś polityka, dopiero wtedy ma on problem.
Dopóki zaś się nawet nad nim pastwią, jest mimo wszystko on w obiegu, jest popularny, jest i promowany więc.

Przepraszam, że się tak rozpisałem, ale tak mam.

Pozdrówka


Subskrybuj zawartość