Wykrzyknik nad Ypsylonem

Pod kołami pociągu Warszawa-Sochaczew
Wrona nad nim kracze, nieszczęśliwy Sted
Za te wszystkie obłędy, bóle i rozpacze
I najbardziej biedną z bełkoczących bied

Przed nim Lokomotywa jak ogromne jajko
Oślepia białością, nie chce z drogi zejść
Przerażona dróżniczka powiewa fufajką
Oto ostatnie z Twych tajemnych przejść

Migotały ci w oczach Twe Białe Kujawy
Błogo bardzo sławiona Gałązka Jabłoni
Palce puściły rąbek szat realnej zjawy
I dotknęły żelazne koła Twojej skroni

Drogi były proste, tak jak noże ostre
Już nie zamajaczy Nie-Brooklyński Most
Nie ma na tym świecie szczęśliwej miłości
Nie ma nic prócz obłędu i żalu i trosk

Wódki już nie wypijesz, nie zaciągniesz ćmikiem
Nie wyrzuci Cię Wisła gdzieś pod Annopolem
Za te wszystkie niedole, marne alkohole
Grafomanię, gitarę i rzewną muzykę

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Pino

Przeraźliwie to smutne.

Stachurę kocham od dziecięcia i jeszcze nie wyrosłam. Symptomatyczne, że tak powiem.

Piękny wiersz.

Można też tak, choć można i inaczej (to się odnosi do piśniczki).


No właśnie,

to chwila wspomnień rodzinnych, skoro dzisiaj i tak mamy Wieczór Pieprzenia Od Rzeczy… Hm, zasadniczo taki Wieczór mamy tu co wieczór, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Moja matka nie znosi dłuższych wypowiedzi pisemnych. Na mnie całe dobro i piękno w tym względzie przeszło od Czajnika.

Który ma talent, no cóż, szlachetniejszy od mojego… Jeśli on jest Dostojewskim, to ja jestem Chmielewską. :P

Bo ja lubię Stachurę, Wojaczka, Tyrmanda, Hłaskę i tych wszystkich porąbanych grafomanów, a od większości poważnej literatury mnie odrzuca.

Taki stajl. No cóż, albo się coś ma, albo nie ma.

Kiedyś usłyszałam, w formie ciężkiego zarzutu, że oto przestałam odróżniać Literaturę od grafomanii… Bullshit, nigdy jej nie odróżniałam.

Całe moje życie jest jedną wielką grafomanią, to jaka ma być moja poezja und proza?

Stachura kochał Życie tak bardzo, że w końcu się nim udławił. Nie wykluczam, że i mnie to czeka, choć staram się brać sobie do serca maksymę prezesa Legii – Jedzmy łyżką, a nie chochlą! W efekcie ciągle nie możemy nawet wygrać tej poronionej ligi…


No tak

Też kocham poezję Stachury


Pino

Udławienie się życiem może spotkać każdego.
Chyba szczególnie tych zachłannych i ciekawych, którzy nie idą na kompromisy, nie zatrzymują się tylko smakują, kopią, sprawdzają.
Drepcząc ścieżkami raczej niezaludnionymi.

To jest fascynujące, lecz niesie za sobą niebezpieczeństwa. Płaci się wysoką cenę czasem, może nawet częściej niż czasem.

Stachura umiał pięknie pisać o samotności poszukującego.

Dla niego nauczyłam się grać na gitarze. :)


No patrz,

bażant wielu talentów jesteś, widzę.

Ja umiem to wyć, jak i większość jego piosenek, ale nie chciałabyś tego słyszeć. :)

Umiem pisać, rymować i gadać, nic poza tym… Sif.


Notuję pilnie w kajeciku...

Pod kołami pociągu Warszawa-Sochaczew…

——-
A teraz będzie strasznie! ;)

Zawezwana telefonem lazłam w noc, gdzieś o czeciej czydzieści czy.
A kiedy odpędziłam już wszystkie złe duchy, czekając na sen (nie mój), czytałam o Mlecznej Drodze. W jej całej jaskrawości.

Telepatia, kurde. :)


Masz ci los :)

Ale czego się spodziewać, na tym piekielnym sabacie?

Z czarnym kotkiem i jeszcze Rudym kotem do kompletu?

Widzę, że łapiesz akcent. Dobra nasza. Zapraszamy do nas, choć na polu zimno, ale zawsze można kupić litrę mleka i schować się w chałupie… Podaję namiary: taka wieś z dużym rynkiem i ogromnym zamkiem, niedaleko Czebinii.

To nie moja wina, że to była linia do Łowicza…


I znowu straszysz.

Teraz litrą mleka na zimnym polu? ;)

Ja się bardziej boję teściowej, co przykazała żur skisić według południowej i starodawnej mody.
Ciekawe czy w szabaśniku wyląduję na “trzy zdrowaśki”, jak schrzanię to cudo?
;p


Ja nie straszę.

Na dowód przytoczę fragment z audycji Rozmowy bażantów:

pinomc
13:37:49
trzymaj się wojownicza księgowo

Gretchen
13:38:12
i Ty wojowniczy bażancie

pinomc
13:38:21
ja jestem miła i sympatyczna

Gretchen
13:38:51
a ja nie?

pinomc
13:39:25
no tak, w sumie to obie jesteśmy sympatyczne. o ile jesteśmy.

Gretchen
13:40:00
o ile

I tego będziemy się trzymać, proszę Nieświętego Oficjum!

Proszę nie wymachiwać miotłą, tylko posłuchać tego… :)


Wysłuchałam, a juści!

A teraz zastanawiam się dlaczego wystąpiły u mię wybuchi śmiechu kiedy tylko akordeon usłyszałam.
Diagnosta poczebny od zaraz!
:)


Wiedziałam, że tak będzie,

widzeniem się zaraziłam, czy jak?

Radzę się pośpieszyć, bo jesienią będziemy tu mieli Zjazd Socjologiczny… Uciekać, uciekać!


Pino gdzie jestes?

Tancz wesoly Pingwinku, moze Pino sie usmiechnie?


jesteśmy w salonie Peugeot


Martwie sie :)

Kropeczka zamiast Pino ?
Incoguto u Peugeota?


Moze wolisz taniec grzybkow?


Moze lepiej nie...

Ten grubszy skaleczyl sie grzybem:(

Program Mama ? :))


Tylko nie ten grubszy…

…tak to może powiedzieć Mida, albo Gretchen, a nie efemeryczne awatary z Paryża;-)


Subskrybuj zawartość