No właśnie,

No właśnie,

to chwila wspomnień rodzinnych, skoro dzisiaj i tak mamy Wieczór Pieprzenia Od Rzeczy… Hm, zasadniczo taki Wieczór mamy tu co wieczór, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Moja matka nie znosi dłuższych wypowiedzi pisemnych. Na mnie całe dobro i piękno w tym względzie przeszło od Czajnika.

Który ma talent, no cóż, szlachetniejszy od mojego… Jeśli on jest Dostojewskim, to ja jestem Chmielewską. :P

Bo ja lubię Stachurę, Wojaczka, Tyrmanda, Hłaskę i tych wszystkich porąbanych grafomanów, a od większości poważnej literatury mnie odrzuca.

Taki stajl. No cóż, albo się coś ma, albo nie ma.

Kiedyś usłyszałam, w formie ciężkiego zarzutu, że oto przestałam odróżniać Literaturę od grafomanii… Bullshit, nigdy jej nie odróżniałam.

Całe moje życie jest jedną wielką grafomanią, to jaka ma być moja poezja und proza?

Stachura kochał Życie tak bardzo, że w końcu się nim udławił. Nie wykluczam, że i mnie to czeka, choć staram się brać sobie do serca maksymę prezesa Legii – Jedzmy łyżką, a nie chochlą! W efekcie ciągle nie możemy nawet wygrać tej poronionej ligi…


Wykrzyknik nad Ypsylonem By: Pino (19 komentarzy) 25 styczeń, 2010 - 23:54