Irańskie dylematy

W przyszłym roku w Iranie odbędą się wybory prezydenckie. Urzędujący obecnie Mahmud Ahmadineżad najpewniej będzie ubiegał się o reelekcję. I choć ma duże szanse na wygraną, gdyż Islamskiej Republice demokracja jest mocno wykoślawiona, Ahmadineżad ma wiele powodów do zmartwień.

Wybory w 2005 roku były wyjątkowe. Po dwóch kadencjach Mohameda Chatamiego, który zawiódł nadzieje reformatorów, zwolennicy zmian byli zawiedzeni i zdegustowani. Byli źli nie tylko na Chatamiego, ale także na najwyższego przywódcę (rahbara) Alego Chamenei, który blokował nawet najmniejsze próby zmian. Ustrój Iranu jest tak skonstruowany, że wybrany w powszechnych wyborach prezydent jest w zasadzie figurantem, a pełnię władzy sprawuje rahbar i Rada Strażników, na czele której stoi.

Sukces Ahmadineżada wynikał zatem z jednej strony z rozczarowania tzw. reformatorów oraz kontrofensywy konserwatystów. Dodajmy do tego problemy gospodarcze, spore bezrobocie i dwucyfrową inflację oraz umiejętnie wykorzystywane przez Ahmadineżada polityki USA wobec Iranu, a otrzymamy odpowiedź na pytanie – jak mógł on zwyciężyć w wyborach. Stał za nim także Korpus Strażników Rewolucji, potężna instytucja tworząca de facto państwo w państwie.

Pierwsza kadencja Ahmadineżada dobiega końca, a sytuacja gospodarcza wcale się nie poprawiła. Wręcz przeciwnie. Bezrobocie jest wyższe niż kilka lat temu, tak samo jak inflacja. Narasta niezadowolenie wśród części społeczeństwa. Studenci w wielu miastach otwarcie wyrażają swoje niezadowolenie z polityki obecnego prezydenta. Jest on powszechnie krytykowany za nieumiejętną politykę gospodarczą. Nawet twarda retorycznie obrona programu nuklearnego nie przynosi mu już takiej popularności jak jeszcze rok czy dwa lata temu.

Czy Ahmadineżad ma realne szanse na drugą kadencję? Jeśli nawet wygra, czy Iranowi nie grozi wybuch niezadowolenia społecznego? Jeden z największych producentów ropy jest krajem ubogim i zacofanym. Czy wybór Obamy na prezydenta USA może coś zmienić w stosunkach z Iranem? Czy ewentualne pozostanie Ahmadineżada na stanowisku oznacza koniec nadziei na jakiekolwiek ocieplenie relacji amerykańsko-irańskich?

Nie tylko takie pytania będzie można zadać panu Witoldowi Śmidowskiemu, ambasadorowi RP w Teheranie w latach 2002-2007, który będzie gościem spotkania organizowanego przez Zakład Iranistyki Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Spotkanie pd. “Irańskie dylematy” odbędzie się w najbliższy wtorek, 16 grudnia, o godz. 11.30 w sali 118 (Lektorium Iranistyki), Kampus Główny UW, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28. Budynek Instytutu znajduje się pod numerem 11 na niniejszej mapie.

Warto spytać Pana Ambasadora o stosunki polsko-irańskie oraz o to, jak odbiera fakt, iż do tej pory nie wyznaczono nikogo na jego następcę. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam, w imieniu organizatorów oraz własnym.

Piotr Wołejko

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Troche za daleko mam

ale spotkanie zapowiada się ciekawie, no i temat nośny

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Dziwi mnie i śmieszy

nieustanna nadzieja zachodnich liberałów, że w kraju szyickich fanatyków zakwitnie demokracja na europejską modłę.
Oni mają wszak swoją.
Pokazywanie kolejnych ikon jakiejś śladowej opozycji, wręczanie Nobli nieznanym paniom niewiele tu zmieni poza betonowaniem tego co jest.

I tak w liberalnej prasie będą gadać głupstwa nieznani nikomu i pozbawieni wpływów opozycjoniści a rządzić będą mułłowie.

Jako żywo tak samo jak w Rosji, pełnej opozycjonistów i z KGB na Kremlu.

Mnie bardziej interesuje jak dogadać się z Iranem, żeby nie mącił w Iraku, Afganistanie.
Tyle, że i tak będzie mącił.

Albo jak pociągnąć stamtąd gaz do Polski?


max

Mam nadzieję, że spotkanie będzie ciekawe. Wybieram się na nie i liczę na ciekawą dyskusję.

pozdrawiam


Igła

Iran nie bardzo mąci w Afganistanie, a interwencja USA była mu wręcz na rękę. Irańczycy prowadzą od wielu lat walkę na śmierć i życie z afgańskimi przemytnikami narkotyków. Co więcej, Talibowie byli skrajnie nieprzychylni irańskim mułłom, więc obalenie talibanu było także na rękę Teheranowi. Iran robi także sporo, jak na możliwości i warunki panujące w regionie, aby uspokoić sytuację w Afganistanie.

Paradoksalnie, Iran i Ameryka mają ogrom wspólnych interesów i przełom we wzajemnych stosunkach, na miarę tego z ChRL, musi nastąpić, a im szybciej, tym lepiej dla Stanów.

Z gazem jest trudniej, ale jeśli Amerykanie przestaną grozić Teheranowi zmianą reżimu, a zaczną prowadzić normalne interesy, wszystko jest możliwe. Iran ma jedne z największych złóż na świecie i chętnie będzie gaz eksportował. Trzeba do tego pieniędzy i woli politycznej. Pierwsze wyłożą prywatne firmy, a drugą musi zapewnić Waszyngton.

pozdrawiam,
PW


Ahmadineżad

Ja bym się spytał pana ambasadora czy świetlista obręcz nadal sie jarzy nad głową
Ahmadineżada, a jeżeli tak, czy ma to jakies zastosowanie praktyczne, na przykład oszczędnośc energii elektrycznej podczas czytania Koranu przed snem.


Panie Igło

Koncepcja odsunięcia reżimu w Iranie od władzy ma jednak mocne podstawy:

1. Ponoć 60% społeczeństwa nie ukończyła tam 30 roku życia, nie pamięta znienawidzonego szacha a ma poczucie życia w ogromnej schizofrenii – z jednej strony teokracja z leciwymi duchownymi u władzy, z drugiej model zachodni, który przenika tam za sprawą elit kulturalnych (np. eksplozja wręcz kinematografii irańskiej w ostatnich 20 latach, internet, TV sat, podróże itp.).

2. Duża grupa młodej inteligencji, która wykorzystuje istniejące mozliwości i dociera ze swoimi poglądami do coraz szerszej grupy ludzi (za szacha to uniwersytety były ostoją Chomeiniego, tak jak teraz są ostoją reformatorów).

3. Duży krytycyzm irańskich młodych elit w stosunku do Zachodu – to jest istotne – oni naprawdę szukają jakiejś trzeciej drogi, nie są niewolnikami zachodniego liberalizmu.

4. Rola elity kulturalnej – wrócę do filmowców – Mohsen Makhmalbaf wraz z całą rodziną, Abbas Kiarostami, Bahman Ghobadi i inni tworzą swoje filmy najczęściej w Iranie i pokazują tamtejsze społęczeństwo, jego życie bez religijnej nowomowy, w zupełnej wolności, ale i w dużym poszanowaniu narodowej odrębności i kultury. Te filmy zaskakująco dobrze przyjmowane są na zachodzie, i to nie dlatego, że jest taka moda, one są po prostu uniwersalne, mówią prawdę o ludziach.

W Iranie wrze, ale kiedy nastąpi zmiana (wybuch) i w którą stronę to wszystko pójdzie? Chyba nikt nie wie…

Pozdr


Panie Rafale?

Wrze?
A niby gdzie?

Pewnie, że to inny kraj i inna kultura niż w Europie.
Dlatego wedle naszych kryteriów wrze.
Są organizacje zbrojne, terroryści, Kurdowie, Azerowie tylko że wedle ich kryteriów to jest tylko taki lekki folklor, co najwyżej spali się ze trzy powiaty albo zabije kilkudziesięciu demonstrantów.
I po sprawie.

Ludzie o których pan wspomina są tylko naskórkiem na kilkudziesięciu mln żyjących tradycyjnie i słuchających mułłów.


Panie Igło

Proszę nie zapominać, że rewolucja dokonuje się przez naskórek właśnie a nie jest on cienki, jak Pan twierdzi, o nie.

Kilka tekstów poniżej

http://www.pism.pl/biuletyny/files/20080801_502.pdf

http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=8241

http://www.polityka.pl/iran-po-ahmadinedzadzie/Lead30,1651,268806,18/

Pozdr


Subskrybuj zawartość