Słabizna

Nie chce mi się pisać długiej notki, bo mam nadzieję, że rozwinie się ona w dyskusji pod nią.

“Quantum Of Solace”, czyli najnowsza odsłona przygód 007 jest słaba. To rozczarowanie i krok w tył w porównaniu z poprzednikiem, czyli “Casino Royale”- filmem, który odrodził Jamesa Bonda.

Zresztą czas był ku temu najwyższy, bo ostatni “brosnanowski” “Bond” był popisem chaosu, żenady, absurdu i głupoty.

Czy nowa odsłona przygód Bonda powala? Nie. Nie ma w tym filmie nic wartego zapamiętania. Naprawdę.

Tak naprawdę nie ma w tym filmie spójnej fabuły, dramaturgia leży, a aktorzy nie mają nic do grania.

Dziś kino sensacyjne karmi się rzeczywistością. Nie kreuje nowych rozwiązań, lecz wykorzystuje te istniejące tak, by stały się czymś, w co widz uwierzy.

Świat nie jest dziś ciekawy, to znaczy dający nadzieję na nagłą zmianę. Irak, Afganistan, wojna z terroryzmem, ponadnarodowe korporacje, światowe media.

Są to tematy, które tak silnie odbijają się na świecie filmu, że każdy film, czy serial sensacyjny, który ma odnieść sukces, MUSI w jakimś stopniu wykorzystać te czynniki.

Tak zrobili m. in. twórcy filmowej trylogii “Bourne`a”, którzy na nowo zdefiniowali film akcji.

Wykorzystując współczesne lęki Ameryki stworzyli dzieła wiarygodne, powalające swoim napięciem.

To tam negatywnym bohaterem nie jest człowiek, czy grupa chcąca opanować świat, lecz ludzie, którzy w imieniu rządu mieli bronić społeczeństwo przed patologiami, przed zagrożeniami, tymczasem wykorzystując państwową machinę stają się tego społeczeństwa zagrożeniem.

Gdy dodamy do tego talent ekipy filmowej wspomaganej rozsądnie wykorzystaną technologią powstaje dzieło.

Dość powiedzieć, że już nawet ekranizacje komiksów są silnie sprzężone z owymi lękami. I nie jest to nawet “Mroczny rycerz”, o wiele bardziej widać to w “Iron Man”.

Dziś szczytowym osiągnięciem kina akcji nie jest już niestety “Bond”.

To “Ultimatum Bourne`a” stanowiącego jak na razie finałową część trylogii.

Kto oglądał ten film, pamięta pewnie sekwencję pościgu w Tangerze, czy w Nowym Jorku.

Toż to zastrzyk adrenaliny, po którym nic już nie jest takie samo!

Uważny widz “UB” zauważy pewnie genialny zabieg scenariuszowy, który sprawia, że trzecia część wkomponowuje się w dwójkę tak, że oba filmy stanowią całość.

Również finałowy twist sprawia, że widz odbiera ten film nie tylko jako rozrywkę oraz broń przed niedzielną nudą, lecz jako ostrzeżenie przed przyjęciem tego, co wydaje nam się jako atrakcyjne, patriotyczne i konieczne.

“Quantum Of Solace” nie daje satysfakcji. Nie próbuje odpowiedzieć na wyzwanie, które rzucili twórcy trylogii “Bourne`a”. Nie pokusili się, by w jakikolwiek sposób kopnąć z półobrotu swojego filmowego konkurenta.

Prawdę powiedziawszy oglądałem “QOS” z zażenowaniem.

Ale może dałem zwieść się zapowiedziom nowego wizerunku Bonda. Nowemu otwarciu.

Oczekiwałem dobrego filmu akcji. Nawet tego nie otrzymałem.

Na szczęście trwają prace koncepcyjne nad nową częścią “Bourne`a”.

I już mi żal przyszłego Bonda.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bond vs. Bourne

Cóś jak Godzilla contra Mechagodzilla


Raczej

Papa Smerf kontra Obcy.
Nigdy nie rozumiałem tego seksitowskiego, nudnawego gniota (znaczy Bonda)
Jaki jest problem Bonda? Jest papierowy, jednowymiarowy, nudny ad nauseam.
Szukający swojej tożsamości Bourne jest z innej ligi.
Lubie dobre kino sensacyjne. Tylko musi być inteligentne. Bourne jest taki. Bond to taka Britney “wieczna dziewica” Spears gatunku

http://podcastsportowy.wordpress.com/


@Mad Dog

QOS nie widziałem, więc ciężko mi się wypowiadać – ale trzeci Bourne jako pozytywny kontrprzykład? Na sensowną fabułę? Mad, proszę Cię... Przecież to się trzymało kupy jeszcze mniej niż “Oficerowie” w TVP (mój prywatny rekordzista w dziedzinie durnego scenariusza). Chyba, że w QOS jest jeszcze gorzej niż w 3. Bournie – ale to dość załamująca wizja. Według mnie najlepszy Bourne to środkowy. Coś w tym musi być, jesli chodzi o trylogie, że najlepsza jest część druga: Ojciec Chrzestny, Władca Pierścieni…

A inteligentnej sensacji to niestety w dzisiejszych czasach w kinie szukać ciężko. Na szczęście są jeszcze pierwsze dwa sezony (+ czwarty) “24”, początki “Spooks”...


Czemu?

Przecież tam wszystko było poukładane.

A pamiętasz myk z ostatnią sceną w “Krucjacie”? I jak ona wygląda w “Ultimatum”?

www.pomocdlarenaty.pl


X.

Ale nawet to w Bondzie (w tym nowym) nie jest najgorsze.
Jest nim to, że na siłę stara się podrobić styl nowego kina akcji, że się tak pięknie wyrażę.
Jeśli już, to wolałbym, by to nowe kino akcji dostosowano do charakteru Bonda, nie na odwrót.
I jestem przekonany, że wyszłaby z tego całkiem ciekawa rozrywka.

Inna sprawa, że ci, którzy tak przeżywają tego nowego “007” zapominają o takim filmie, jak “Licencja na zabijanie”, w którym spróbowano zmianę wizerunku Bonda.

To przecież tam Bond jest takim “bandziorem”, pozbawiono go licencji na zabijanie, dokonuje prywatnej zemsty.

Zapomnieliśmy, bondomaniacy?

www.pomocdlarenaty.pl


No i...

Na Filmwebie opinie nie są pochlebne.

www.pomocdlarenaty.pl


no dobra, to nie jest stary dobry Bond

Nie ma paru standardowych tekstów.
Nie ma gadżeciarstwa ponad miarę.
Dla ortodoksów to nie będzie już Bond.

Konkretne sceny, z konkretnymi efektami, z reguły uwzględniającymi prawa grawitacji. Bond mniej gogusiowaty, z obitym ryjem i podartej koszuli.

Ale obejrzałem z przyjemnością. Spodobał mi się. Nawet to, że nie stanowi osobnej całości – trzeba go oglądać po Casino Royale.

Zmieniłem się. Bond też. Nadąża za mną?

I M się zmieniła.

Niezły film. Na Brosnana już bym nie poszedł.
Na pewno za dużo nachalnej reklamy. Forda Ka nigdy nie kupię.


Ale

“QoS” nie jest dla mnie słaby nawet jako gatunek “Bond”.

To jest wg mnie po prostu słaby obraz kina akcji wykorzystujący markę “James Bond”.

To coś jak Guns n Roses. Choć kocham ten zespół, to uważam, że to co jest w tej chwili, to nie jest GNR. Choć jest jego lider.

Zauważ, że w tym filmie tak naprawdę nie ma jakiejś dramaturgii, nie ma takiego drugiego dna, w tym sensie, że działania jakiegoś tam bohatera są wynikiem jego inteligencji, nie siły fizycznej.

Dominic wg mnie nie kieruje się tym, bo jest jeno chciwym kolesiem działającym na zlecenie. Taki chłopiec na posyłki.

Patrz, kapitalny pomysł; “Bondgirl”, którą łączy z bohaterem nie romans, lecz pragnienie zemsty. Świetne, lecz nie wykorzystane.

Całość jest dla mnie beznamiętna, bez pomysłu.

No, ale to dla mnie.

Aha, “Casino Royale” uważam za bardzo dobry film.

www.pomocdlarenaty.pl


Subskrybuj zawartość