Teraz, *.*, My!

Jak długo można wytrzymać bez kota?

Jakiś czas. W końcu czerwca nasz kochany G. – po 10 miesiącach pobytu w stolicy, chyba uznanego w kociej duszy za szczęśliwy okres w życiu – wrócił do domu rodzinnego, który musiał opuścić z przyczyn losowych.

Wczoraj późnawym wieczorem, za podszeptem niejakiego followa – ach, ileż to rzeczy dzieje się w naszym życiu z jego powodu! – zgłosiliśmy się do pana, który rozkleił w naszej okolicy kartki z prośbą o możliwie pilną ewakuację pary nadmiarowych, miesięcznych rudzielców z jego domu.

Oba chłopy. Identyczne. Za jakiś czas pewnie zaczniemy je rozróżniać, ale na razie nie ma chyba sposobu. Aklimatyzują się szybko. Choć mają tylko cztery tygodnie, jeden wyraźnie rządzi: ten drugi je i pije dopiero, gdy ten pierwszy pozwoli. Chyba, że nas robią w konia i zamieniają się rolami…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

kocia ofensywa na TXT ;-)

fotki kociaków w akcji super, tylko jak oni dwaj będą siebie traktować, gdy podrosną? Może być z tego kocia bonanza ;-)


Panie Krzysztofie

Ja mam taką jedną.

Wyglądała, dziecięciem będąc, baaardzo podobnie.

I ja Panu powiem – jest Pan zgubiony na wieki.

Bo rudy kot, to kot, ale rudy.

A dwa rude koty, to dwa koty, ale rude.

Oni są sprytni nadzwyczaj.

Więc tylko mogę powiedzieć: powodzenia.

Ci rudzi koty są nadzwyczajnie piękne i wyjątkowe.

Sam Pan się przekona.


Tak, to pierwsze moje rudzielce

Dotąd miewałem wyłącznie dachowce czarne (chyba pięć) lub szare, w tym jeden pręgowany :)


Oto i ONA


stąd: http://tekstowisko.com/gretchen/52873.html

P.S. tu byłem – Serwer TXT


Czy tekstowisko robi się apolityczne?

Przedwczoraj po raz pierwszy zdarzyło się, że liczba komenatrzy tutaj zbliżyła się do liczby komentarzy pod tym samym postem w salonie24. Sprawiła to prywatna i kameralna notka o kapturku.

Dzisiaj oto, jak na razie, nocna aktywność w mojej piaskownicy na tekstowisku jest znacznie większa niż w salonie. A post znów całkiem niepolityczny… O czymś to świadczy? ;)


Panie Krzysztofie

One mają coś w sobie takiego…

Te rudzielce są naprawdę, mówię Panu.

A dwa? I męskiego rodzaju?

Sama nie wiem co powiedzieć.

Pan sobie obejrzy jakiś film o tygrysach, to trochę oddaje.

Rude, są niepowtarzalne. Może mi Pan wierzyć.

:)


@Gretchen

Piękna. I niebywale podobna do matki moixh bliźniaków, choć chyba trochę starsza. Szkoda wielka, że owej nie zrobiłem zdjęcia. Może jeszcze to nadrobię...


Serwerze Ulubiony

Dziękuję.

Co prawda właśnie widzę obok dość garfieldową minę, ale ta na zdjęciu to jest coś.

:))


apolityczne? raczej polityczne-inaczej ;-)

i to pomimo usilnej promocji spraw ważnych i poważnych.
Te ludzie nic sobie nie robią z tego, Panie Krzysztofie.
Nawet kilkudniowy rajd Vlad-a u nas nie dał rady tego zmienić.
Hmmm..


Na tym zdjęciu

To ona ma… zaraz,zaraz bo liczę... jakieś osiem lat.

Teraz ma dziesięć z okładem i nadal w niezłomnej formie.

Jak Pan chce polityki to proszę uprzejmie:

Ruda urodziła się 3 maja :)

Tyle politycznie mam do powiedzenia.


Na tym zdjęciu

To ona ma… zaraz,zaraz bo liczę... jakieś osiem lat.

Teraz ma dziesięć z okładem i nadal w niezłomnej formie.

Jak Pan chce polityki to proszę uprzejmie:

Ruda urodziła się 3 maja :)

Tyle politycznie mam do powiedzenia.


a la Garfield

Gretchen

właśnie widzę obok dość garfieldową minę :))

Garfieldowa? Nie, kocia. Takie są i za to też je kochamy. Aczkolwiek na razie oba moje (tfu! nasze, bo i dzieci już zakochane) bliźniaki razem wzięte ważą mniej niż jedna łapa Garfielda :)


To wszystko przez nią!

Proszę jedno skasować Panie Krzysztofie, bo dwa razy się wysłało.


Panie Krzysztofie

Na razie jak Pan słusznie zauważył.

Chłopaki mają większe tendencje w tej mierze.

Ta moja Ruda, to uchodzi za maleńką i drobniutką, ale rudych łobuzów widziałam kilku.

Niech się Pan strzeże!

:))


Kolorek

sobie zmieniłem, nawiasem mówiąc :)


Skasować?

Niczego nie kasuję, by nie musieć potem wyjaśniać, że “w zasadzie nie kasuję, ale…” ;)


Panie Sergiuszu

Jak słowo daję.

Rajd to Pan delikatnie okreslił.

Tu ludzie, przynajmniej niektórzy, mniej skłonni do survivalu są. W tym ja.

Gdybym ja chciała mieć survival, to bym sobie do salonuileśtamczegoś poszła.

No, ale Pan przecież wie, że ja o niczym piszę.

Tak całkowicie o niczym, że już mi jest gupio jakoś.

No trudno, każdy ma taką beczkę na jaką zasłużył.

I czego ta Ruda tak się myje ciągle? I jeszcze w środku nocy? Skaranie…


Kolorek?

aaa…. w profilu?
to może by tak fotkę KL tyż wstawić?
:-)


Panie Krzysztofie

No to skoro tak, niech zostaną dwa takie same – bliźniacze (to nie jest wtręt polityczny).

Najwyżej sobie czytelnik przyszły utrwali.

Niech tam takiemu czytelnikowi na zdrowie idzie.

:)


Fotki poszukam :)

Na razie kładziemy dzieciaki spać. Wakacje się kończą...


Pani Gretchen,

coś musiałem politycznego powiedzieć, bo się Pan Krzysztof zaniepokoił ;-)
A Vlad to tylko taki jest na pokaz, ale fakt, jego stylistyka nie mieści się w ramkach/rameczkach TXT.


Będę musiał poczytać

o co z tym Vladem chodzi…

A tymczasem TXT-Salon 20:1 :)


ktoś coś mówił o wakacjach?

o kurczę, co to są wakacje???
ja bym się z Panem na to bezrobocie zamienił, jak nie wiem co..


Pani Renato!

widzę Panią tutaj: http://tekstowisko.com/txt/konfederacja
Tu o kotach gadamy, Pani zajrzy!
Przecież RRK nie tylko na praniu kaczych kuprów się zna, a o kotach to już były takie opowieści, że ho ho!


Panie Sergiuszu

I widzi Pan.

Na pokaz ten Vlad jest Pan mówi. Że taki to on jest na pokaz.

To ja się sama trochę zorientowałam. Bo napisał kilka razy inaczej jakby.

Stylistyka to jedno Panie Sergiuszu. Ja na ten przykład weżmy, lubię chuliganów. No jakoś tak mam, że lubię. A jak takiego chuligana polubię, to już koniec i amen w pacierzu.

W jednym z pierwszych tekstów tutaj pisałam o tym nawet, że lubię taką poetykę chłopaków z Legii Cudzoziemskiej. Bo lubię.

O ile to jest sposób, forma, o ile czemuś służy literacko.

Za to uwielbiałam styl wyrusa właśnie.

Ale to co Vlad zaprezentował to była już tylko pogarda, straszliwie obrażliwa dla Xipetoteca, dla Mada…

Bo wie Pan mięchem też trzeba umieć się posłużyć, żeby nie było tylko językiem rynsztoka. To jest wielka sztuka. Niewielu to umie.

Granica może być płynna, owszem, ale kiedy nie ma umiejętności to raczej trzeba milczeć.

Vlad przesadził.

Można się bawić formą, ale to już nie była forma – to był wściek.

Dla mnie osobiście przekraczający granicę zbyt daleko.


Śpią.


Pani Gretchen,

to ja Pani powiem, ale tak na ucho: Vlad przesadził, bo chciał wylecieć.
Widocznie tak już ma, że woli wylecieć niż wyjść. No ale mniejsza już z tym, póki co.

Zapodaję linki do niesamowitych historii Pani Renaty!

http://tekstowisko.com/ererka/53185.html
http://tekstowisko.com/ererka/53342.html
http://tekstowisko.com/ererka/53412.html

Pani Renaaaatoooo!


łał! mamy Lajf z Kabat

jest i fotka KL!
fiu fiu…. :-)


No nie wytrzymię!

Miałam coś kurka napisać.

I piosenki dołączyć.

A tu nic z tego, bo mi Panowie głowę zamieszali.

Jak to się ma do tego, co dzisiaj usłyszałam od taksówkarza?

A było to tak…

Zamówiłam taksówkę (nie ma taksówkarza, bez taksówki, prawda?), a potem wyszłam odrobinkę wcześniej z pracy.

I wyszedłwszy, patrzę oczami i nie ma taksówki. No! Ale to nic dziwnego – mają jeszcze z pięć minut.

To idę sobię przed siebie (chodzenie do tyłu byłoby całkowicie nieracjonalne) i nic.

Ale, ale… Widzę – jedzie.

Wsiadam.

Pan mówi do mnie:

- zmaterializowała mi się pani w zupełnie innym miejscu niż się spodziewałem

Ja:

- no widzi Pan, nigdy nie można być niczego pewnym

Pan:

- kobiety to właśnie tak mają, że tylko w głowie zawrócą

Ja:

- od tego one są, te kobiety przecież

- Proszę Pani ja już tyle lat na świecie żyję, że wiem, że właśnie od tego kobiety są

I co?

A tu dwóch mężczyzn oraz dwa koty (też męskiej płci) uniemożliwiło mi napisanie własnego tekstu z piosenkami.

No to gdzie jest porządek świata, ja się pytam?

I czy to nie jest jakiś śpisek?

Hę?


Tylko i wyłącznie

spisek. Aha, fotkę znalazłem :)


Ale mnie rudzielce

wyrolowały. Spały pięknie – jeden na drugim. Zanim zdążyłem ostrość złapać, zmieniły pozycję...


aaaaaaaaaaaaaa!

No żesz!

Śpią! A pewnie, że śpią!

Godzina jest taka, że każdy rozsądny rudy kot śpi. Ta moja Ruda, zaraz tu obok, też się zapadła.

Największą niesamowitością w rudych kotach jest to (no, poza mądrością oczywiście), że one pozostają takie różowiutkie szczeniacko.

No te tam… poduszeczki na łapkach, uszka i wszelakie cukierkowe fragmenty kota.


oczywiście, że spisek, oooooo....


Panie Sergiuszu

To też Panu zaszeleszczę: Jak ktoś chce, to nic się nie poradzi. Nic a nic.

Ja też niekiedy wolę trzepnąć drzwiami, niż grzecznie wyjść. Albo grzecznie zostać.

I kto mi wtedy na drodze stanie?

Nikt Panie Sergiuszu, bo ja umiem być zawzięta. Niestety.

Się Vlad zawziął w sobie, to ma co było do przewidzenia.

Nic się na to nie poradzi.

Nic a nic.


Dobranoc

:)


Yhmm

Fotka jest, też widzę.

No nie Panowie!

Bardzo miło mi się z Panami rozmawia, ale spojrzałam na zegarek.

Jak spojrzałam to się przeraziłam.

Jak się przeraziłam – to pójdę spać.

Przecież ja jutro idę do pracy.

Wrrrrrroć!

Jakie jutro Gretchen naiwna?

Dzisiaj idę do pracy.

Pozdrawiam obu Panów.

Wszelkie możliwe koty, inne stworzenia też jak najbardziej.

I siebie pozdrawiam, jako od rozumu oddaloną na odległość nakazującą kontakt z psychiatrą.


Pani Gretchen,

heh, to ja wiem, że nie ma tu nawet co radzić nad poradzeniem.
Z trzeciej strony, jak by to Artur Nicpoń ujął, Vlad pośrednio wrzucił granat do stuletniego stawu. Taki katalizator czasem działa jak sole trzeźwiące, czy cóś ;-)

My tu gad-gadu, a gdzie Pani Renata? Taki temat bez Pani Renaty, to być nie może.


skoro tak

to ja tyż, Dobranoc Państwu :-)


Koty, koty...

Kto to widział, po nocy o kotach gadać.
A człowiek wstaje kulturalnie o świcie, żeby przed pracą jeszcze nadrobić wstrętną fuchę, co się ciągnie, jak nie powiem co, a tu koty.
I ani popracować się nie da,
Ani nawet powściekać (na tę fuchę i ogólnie na dzień dobry).

Rozmiękczające.

PS. Wychowałem się w towarzystwie psów i kotów równocześnie, więc w podziale Polaków na paritę psiarzy i kociarzy też siedzę okrakiem na barykadzie.
A może to wszystko dlatego?

Pozdrawiam gderliwie


Przecież koty to dranie!

Jako dumna posiadaczka psa muszę Was chyba zaatakować, najlepiej ideologicznie:)

Kilkoma epitetami zdałoby się rzucić. No to siup! Zdrajcy jesteście i odszczepieńcy!

Widomo przeca, że prawdziwy Polak miłuje wyłącznie psy. No, ewentualnie jeszcze konie. W żadnym wypadku nie koty! To obce naszej sarmackiej tradycji jest. Ani do polowań nie można wykorzystać (widział ktoś polowanie z kocią nagonką?), ani w ogóle do niczego.
Ot, kawałek wyleniałego futra. Moża tylko na reumatyzm dobrze robi, nic więcej.

Swoją drogą fajne te rudzielce:)


Delilah, KL

Koty to dranie, ale nasze dranie! Choć mimo wszystko z bliźniakami bym uważał...
I zawczasu przygotował określenie na opisanie efektów ich działalności podczas nieobecności gospodarzy.

Sajgon? Jesień średniowiecza?
Czy po prostu Katzenjammer?

Pozdrowienia od kolejnego kociarza otrzepującego się z kilometrów bieżących sierści zadziwiająco kontrastującej kolorem ze wszystkim, co ma na sobie (kociarz, nie kot).


Ja Wam mówię

obowiązkowo zegarek na każdej stronie, jak to wygląda że po nocach o kotach???

:)

prezes,traktor,redaktor


Hm, koty cudne, rozmowa cudna:)

a co do komentarzy że dużo?Panie Krzysztofie, bo jak się pan nie odzywa albo odzyw arzadko w komentach tu, no to po co gadać?
Nie każdy ma skłonność mą do monologowania:)
A na TXT i polityczne tematy wzbudzają dyskusje na kilkadziesiąt czy 100 komentów.

Choć nie chwaląc się najwięcej komentów to mój Hyde Park ma, o, jak to Hyde Park w końcu, zresztą zapraszam i do niego, można gadać o wszystkim , nawet o kotach:)

A i ja mam jak odys, i piesy i koty uwielbiam.

pzdr


Hm, ja to jednak rano intelektualnie

nie funkcjonuję, dopiero teraz się kapnąłem, ż eobrazek do dalszych zdjęć kotów prowadzi:)
A myślałem, że z tym linkiem to taki żart.

pzdr


Wywołana do tablicy....Obecna!

Za miesiąc moja Bombunia kończy 22 lata. Ponad jedną trzecią mojego życia, a można powiedzieć, że połowę dorosłego życia towarzyszy mi jako ktoś bardzo bliski. Czuły, wrażliwy i delikatny. Moje młodsze koty traktują ją z WIDOCZNYM szacunkiem.

Wyjąwszy parę lat pomieszkiwania w Warszawie – zawsze obok mnie, w domu były zwierzęta. I koty. I psy. ( W Warszawie były pszczoły w ulach w ogrodzie – ale to nie to! ;_))) I zdarzały się zimujące w domu – a to jeż, a to wiewiórka, a to jaskółeczka. Ale to moja Babcia – to jej drobne ręce umiały każdy pojawiający się w pobliżu ( najczęściej znoszony do domu przeze mnie) bezradny, chory, zagubiony drobiazg ocalić przed zatratą.
Nauczyłam się od Babci nawiązaywania kontaktu, „języka”. Wydaje mi się, że rozumiem zwierzęta – przynajmniej takie odnoszę wrażenie po lekturze Konrada Lorenza.

I dlatego z całym przekonaniem stwierdzam – najtrudniejszym niewątpliwie partnerem w życiu człowieka jest kot. Ale też i najwspanialszym, pełnym tkliwości i wyczucia naszych nastrojów. Czasem myślę, że koty więcej o nas wiedzą niż my o nich. Że szybciej się uczą nas niż my ich.
Rozkoszne kociaki Krzysztofa Leskiego – z pewnością lepiej się będą wychowywać we dwóch niż pojedynczy kociak – nie będą toczyć ze sobą w przyszłości walk, bo hierarchia ich ważności właśnie ustala się teraz. W tych rozkosznych zabawach.
Oczywiście może się zdarzyć, że ten „słabszy” będzie czasem próbować zmienić sytuację – ale szybko zostanie mu pokazane „kto tu rządzi”. I wcale nie będzie to zrobione z pozycji wrogich. Po prostu, na danym terenie władzę ma tylko jeden kocur – reszta może sobie być obok, ale na pozycji „młodzieży”.

Panie Sergiuszu, dziękuję za przywołanie moich „kocich” tekstów. Może jeszcze opowiem co nieco o moich zwierzakach. A jest co opowiadać.

Teraz chcę powiedzieć Panu Krzysztofowi – że dobrze zrobił biorąc obu braci. One mu się odwdzięczą. I to jest warte poszarpanych obić mebli, podrapanych drzwi i nóg od stołów, potłuczonych naczyń i bibelotow, rozlanych herbat, kaw i innych napojów na przykład na klawiaturę, obsikanych czasem kątów lub butów ( uwaga: porzucone torebki foliowe pełnią funkcję „zachęcaczy” do siusiania na nie) i miliona innych drobnych nieszczęść – w tym to co u mnie nie przechodzi całkiem bez bólu: niszczenie roślin doniczkowych.
Reszta – to wyłącznie same przyjemności.

Pozdrawiam


Pani Renato

dzięki, że Pani zajrzała. Sam co prawda sprowadziłem do domu też rodzeństwo, tyle, że jamnicze i wojownicze. No ale, jak wiadomo, piesy dzielą się na piesy i jamniki ;-)

Pani kocie opowieści zrobiły na mnie wielkie wrażenie, to i polecam. Też jestem zdania, że zwierzak musi mieć zapewnione stałe towarzystwo drugiego, albo i trzeciego zwierzaka. Wcale więcej z nimi nie ma fatygi, za to radości z ich towarzystwa jest wtedy więcej, bez porównania.

Dobra decyzja, Panie Krzysztofie!

Pozdrowienia.


kot ma jedną zaletę

o ile jest czarny lub rudy. można go zawsze złożyć w ofierze szatanowi i uroki odczyniać bądź rzucać (np na Putina). muszę spróbować. mam nawet jednego kandydata – co dwa dni taki wielki rudzielec robi na moim trawniku kupę. jak będę składał z niego ofiarę to machnę fotkę i tu wkleję...

pozdrowienia.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Szalonyś Hamiltonie!

właśnie zostałeś profilaktycznie otoczony fluidami dobroci, które skutecznie wybiją Ci z głowy te piekielne pomysły, a kysz!

;-)


Hamiltonie,

Wiem, że podświadomie kochasz tego obcego rudzielca bardziej od własnego trawnika. Proponuję Ci zatem następujący eksperyment odczyniający.

1. Zainwestuj złotówkę (no, może dwie) w torebkę kociego żarcia w formie glutów (tzn. mokrego, nie żadnych chrupek).
2. Sprzątnij po raz ostatni kocie pamiątki z trawnika
3. W niewielkiej odległości (tak z pół kroku) od miejsca rzeczonej pamiątki na trawniku rozłóż (po raz pierwszy i nie ostatni) część zawartości zakupionej torebki. Najlepiej przed planowaną kolejną wizytą. Resztę możesz rozłożyć w innych strategicznych miejscach.
4. Twój przyjaciel z sąsiedztwa zmieni wkrótce klasyfikację terenu z “kibel” na “możliwe do zdobycia sensowne żarcie” i zacznie uszczęśliwiać innych.
5. Dawka przypominająca raz w miesiącu. Lub częściej, gdy gość zaakceptuje menu. Oraz właściciela terenu.

Aha, z eksperymentami bywa tak, że czasem się nie udają. Albo powodują nieprzewidziane efekty uboczne.


Hamiltonie,

e tam, w ofierze to się dziewice składa:)
Widzę, że trza zacząć mój cykkl o świecie grozy kiedyś, bo braki w wiedzy w narodzie:)

A o kotach też by napisął oddzielny rozdział w sumie, na szybko kojarzę na razie
,,Czarnym kocie” Poe’go czy w ,,Złotym garnku” Hoffmanna, ale było na pewno więcej.

pzdr


Kochani...

...tydzień temu to ja byłem właścicielem domu i nie miałem pojęcia, że kiedykolwiek będzie okupowany przez dwójkę kociąt. Teraz one są właścicielami domu a ja intendentem, służbą sanitarną, sprzątaczem i zaopatrzeniwcem…

Grzesiu – oczywiście, że tekstu jeszcze tydzień temu nie zauważałem ani całej dyskusji…


Subskrybuj zawartość