Włos Magellana

Ludzie w Polsce są ogólnie rzecz biorąc, bardzo konfliktowi.

Pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz byłem, na tak zwanej, firmowej Wigilii. Dodatkowego smaku dodaje fakt, że nie jestem i nie byłem nigdy pracownikiem tej firmy.
A, tak jakoś mnie zaproszono, jako ozdobę.
Broszkę z diamentów, prawda, do kożucha.

Jedzenie smaczne. Towarzystwo miłe i w większości znajome. Przy okazji, jako człowiek z rozrosłym ego, miałem okazję dowcipkować. Sami rozumiecie.

Nagle znalazłem włos. W kapuście. Czarny. Pokręcony jak diabli. Przemyłem go w brandy, obejrzałem pod światło i mówię, że to pewnie jest włos Magellana.

W innym kraju, przytomni i obecni duchem i ciałem, potwierdziliby niezawodnie moją tezę, choćby dla sławy.
Nie w Polsce.
U nas wszyscy zaraz „huzia na Józia, czyli w tym przypadku; na Jacka!

Jeden opowiada z całym przekonaniem, że jest to włos łonowy tutejszej kucharki.
Drugi, jako człowiek łysy o żadnych włosach nic nie chce wiedzieć, i w ogóle, włos ma za prowokację tajnych służb.
Trzeci – słów szkoda – nieudolnie stara się mnie podrywać.

Konfliktowi są tutejsi ludzie. Upieram się przy swoim, że to włos Magellana.

DNA! DNA! – Krzyczą wszyscy, ponieważ każdy naoglądał się serialu „CSI Kryminalne zagadki Goliny”

Dzwonię do Portugalii.

- Helou! Czy jest tam, w tej waszej Portugali jakiś potomek niezłomnego Magellana?

Oszczędzę wam dalszych szczegółów, niemniej przyjmijcie za pewnik, że tamtejsi urzędnicy to chamy! Po Polsku nie rozumieją, ni w ząb.
A u nas praca wre. Podzieliliśmy włos na czworo – nie w poprzek, a wzdłuż. Badamy DNA i wyszło nam, ze to włos ludzki. Teraz tylko trzeba go porównać.

W związku z niechętnym stosunkiem portugalskiej administracji, wysłałem do Portugalii specjalnego agenta, po włos jakiegoś potomka Magellana.
Wrócił zniesmaczony i opowiadał, ze Magellan naturalizował się jako Hiszpan.

Przywiózł, co prawda jakieś włosy w pudełku, ale diabli wiedzą, co to w ogóle za włosy nieuczesane.

Siedzę przed kominkiem z włosem Magellana w paluszkach, rozważając ludzką dzielność, niezłomność i bezwzględność.
Wkrótce wypłynę na kurtce ze „szmateksu” w rejs dookoła Świata.

Świat , piszemy, z dużej litery.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Słuchaj no, Dżej Dżej! :)

Jak tak można wyskakiwać w przedświątecznym szale gotowania, niczym kjuik* z kapelusza, z włosem? A niechby i Magellana.

1) wzbudzasz podejrzenia i chęć do działania w Inspekcjach Sanitarnych RP
2) DNA i cała genetyka są mocno przereklamowane
3) stoję przy garach z nową (dziś wymodzoną) koafiurą (a kudłów na głowie mam tyle co śp. Violetta, ino trochę krótsze) i stresuję się!

Ech…

ps. * kjuik – jak określa z wielką powagą swojego domowego królika mój 4-letni sąsiad, Mateusz.


Ale Was kocham

...milośnie

Wspólny blog I & J


E tam, wykastrowana wersja

bez dwu zwrotek (swoją drogą, ciekawa kwestia, których zwrotek brakuje i dlaczego), tu jest ciekawy tekst o tym:

http://fronesis.blox.pl/2011/11/Sprobuj-powiedziec-czyli-o-krytyce-antyc...

A tekst twój niezły, acz dla prostego grzesia mało zrozumiały:), ale może to i lepiej.


P.S.

Tu jest całość, a i ekspresji więcej, choć hip hopu nie trawię, to chyba lepiej oddali oni Tuwima przesłanie niż ta “ugrzeczniona” wersja teatralna:

http://www.youtube.com/watch?v=d_jc-TnyIwg


Sorki, ale słabe...

... to jest!
Nic nie mam do “węglorzy” niemniej, słabiackie to jest!
Wole straszą wersję. Bardziej seksowną.

Wspólny blog I & J


Brrr,brrr

włos w zupie,całujcie mnie w dupę?!?!A o co tu biega?
Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość