Superniania chroni Palikota?

Wyczytałem, że jakaś “superniania” podpadła. Nawet Jan Pospieszalski się zaangażował i apeluje by zaprzestać robienia z siebie „cielęciny” i nie ulegać supernianiowym wpływom.
Melduję, że nie ulegam, a o superniani dowiedziałem się szerzej, dosłownie przed chwilą, wertując elektroniczną wersję Dziennika w pogoni za dziwnym Palikotem i jego najnowszą, zupełnie nowatorską próbą polegającą na przykryciu własnej, całkiem udanej afery z wpłatami na kampanię, nową opowieścią o wynajmowaniu willi prezydenta.
Ukłony dla Pana Mistewicza!

No, ale co ta superniania w ogóle tu robi? Że margarynę poleca dla małych dzieci? Nie tacy jak ona, różne świństwa nam codziennie zalecają jako najlepsze, jedyne w swoim rodzaju i zdrowe w najwyższym stopniu. Politykom to uchodzi, a za supernianie się bierze sam Pospieszalski.

Pan Jan to w ogóle ciekawa postać. Na stronie TVP zrobili ankietę, gdzie można się określić, kogo bardziej cenię – Jego czy Lisa?
To tak jakby mnie ktoś spytał, czy wolę 20 złotych, czy dwa razy w pysk?
Jasne, że to pierwsze, ale po wynikach widzę, że w narodzie uzewnętrzniają się skrajnie masochistyczne tendencje.
Superniania pewnie głosowała na Lisa. Naje się margaryny, napełni swój supernianiowy kałdun margaryną, to jej się Lis podoba.

Tak w ogóle to dawno już zauważyłem, że u nas brak jest jakichś superpostaci w stylu supermana, ale żeby superniania miała wypełnić tę lukę? Nie dość nas rząd niańczy, a nawet sam Pan prezydent?

Kiedyś wymyśliłem nawet odpowiedniego, naszego własnego bohatera Jaixa, ale jakoś się Jaix nie przebił do świadomości ogółu. I teraz mamy za to margarynę, Lisa i Palikota.

Właśnie – Palikot, albo jego wyborczy sztabowcy nawywijali strasznie z tymi wpłatami i że posłużę się oklepanym zwrotem, w każdym normalnym i w miarę poważnym państwie jego kariera polityczna byłaby zakończona, a każda normalna i w miarę poważna partia polityczna wywaliłaby go ze swoich szeregów na tak zwany „zbity pysk”.
A u nas bryluje niczym lis w kurniku.

Musi, że jakaś superniania go chroni.
Prokuratura się nie dopatrzyła, czyli jest ok.? No nie dopatrzyła się, bo najwyraźniej jest słabo zaopatrzona w lupy, czy inne lornety. Może się jeszcze dopatrzy, skoro byle osioł piszący w Internecie, a sąd znający tylko ze sprawy o podstępny zabór świniaka, potrafi doradzić by tym studentom krezusom, pity sprawdzić. No, chyba, że superniania czuwa, a jednak lepiej chleb smarować masełkiem niż margaryną – tak myślę. No właśnie!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@Jarecki

Słuchaj Pan, no – Palikot żadnym moim idolem nie jest. Osobiście mam go za pajaca, ale nie zgadzam się po prostu na ten kurewski, prawacki sposób rozmowy, kiedy to nie ma sposobu, żeby z kogoś gównem obrzuconego ten gnój jakoś zmyć.

Na prawackie bezhołowie nie mają żadnego przełożenia ani wyroki sądowe ani decyzje prokuratury ani policji ani kurna nikogo w ogóle, poza “swoimi” ludźmi nie potraficie uznać za kompetentnego w żadnej sprawie.

Po prostu – wy zawsze macie rację, zawsze to wy najlepiej wiecie kto brał a kto nie brał, kto był TW a kto jednak nie był. Zawsze, do końca świata ktoś przez was obsmarowany będzie nosił na sobie taką plakietkę – a że to zapluty Żyd, a to że ruski szpieg a to że agent albo bandyta. Po prostu nie ma na świecie takiego dowodu ani takiego świadka, żeby mogło być inaczej.

Słuchaj no Jarecki – może jednak prokuratura te studenckie PITy sprawdzała – hę? Dowiedziałeś się coś o tym? Dlaczego donos jednego ciula na drugiego nagle stał się dla Ciebie – pajacu – objawieniem? Wkurzasz mnie, Jarecki – jesteś taki sam jak reszta tej chlewni od Rydzyka i Kaczora. Lubisz się babrać w gównie i sprawia Ci to wyraźną przyjemność!


Panie Zbyszku,

Pan zupełnie jak dziecko:).
Nadal szczęśliwie żyje sobie w fikcji III RP.

Nie dotarło jeszcze do Pana, że w prokuraturze możne przez bite dziesięć lat (do przedawnienia) przeleżeć sobie spokojnie sprawa pana W. Tylko dlatego, że był on szefem kancelarii prezydenta.
Albo innego pana W. bliskiego przyjaciela pana prezydenta, spacerującego sobie nienerwowo, z pieskiem po Warszawie, w czasie gdy bezskutecznie poszukiwała go miejscowa prokuratura:)

Szczęściarz z Pana, bo nie był Pan karany, jak ja, na wniosek prokuratora, za nie stawienie się na rozprawie, jako świadek oskarżenia(sic!), w jeszcze innej sprawie tego towarzystwa.
Mimo, że byłem usprawiedliwiony, bo przebywałem za granicą.
Wszystko to lege artis!

Udało mi się uniknąć grzywny tylko dlatego, że w ostatniej chwili zrezygnowałem z wyjazdu samochodem i poleciałem samolotem. Przeto jakiś dowód miałem.

Z takimi budującymi zaufanie do organów ścigania historii stykałem się wielokrotnie osobiście a z przekazów znajomych czy szybciutko wyciszanych medialnych, tak często jakby to była norma.:)

A Panu można tylko pozazdrościć:)

Pozdrawiam


Słucha Pan

Nie lubię się babrać w gównie i dlatego z gównem rozmawiać nie mam zamiaru. Co to za rozmowa, w ogóle?
Żegnam

Wspólny blog I & J


@Yassa

Kończąc mój pobyt w tym uroczym miejscu pragnę tylko zaznaczyć, że mieliśmy za sobą całkiem interesujący epizod ministrowania pana Ziobry oraz cały czas mamy dzielnego Archanioła Michała jako szefa CBA.

Patologie są wszędzie, ale to nie jest powód do dziarskiego rżnięcia głupa i udawania, że jak nie ma nic na Palikota, to spisek i zmowa a jak nie ma nic na Kaczyńskiego, to widać wszystko było cacy.

Tak to jest – podoba się lub nie – dopóki nie ma wyroku nie można nikogo nazywać przestępcą tylko dlatego, że się go nie lubi i brać opinii innego ciula (ewidentnie skłóconego z Palikotem) za przekonującą i niepodlegającą dyskusji.


Ziggi

Pokrzywdzony jesteś?

Wspólny blog I & J


@Jarecki

A Ty?


Panie Jacku,

nie nerwujsia:).
Do frustratów trzeba na ogół spokojnie, jak do dziecka:). Ale można też inaczej, ale rozmawiać warto:);

Zaliczyłem kiedyś w swoim życiu epizod wojskowy. Pewnego późnego popołudnia pewien desperat, co mu się świat zawalił, bo dziewczyna go rzuciła, zionąc bluzgiem, stał na skraju dachu w celu samounicestwienia.
Mediatorzy i koledzy godzinami go odwodzili. A on nic. Jak stał i emanował złością do całego globu, tak stał i emanował.

Mnie to już znudziło, wiec tylko rzuciłem w kierunku niedoszłego skoczka; “ nie ma co tak stać po próżnicy… skacz w końcu, bo zgłodniałem !” I stał się cud!
W jednej chwili, cała jego nienawiść do świata skrupiła się na mnie.
Insynuując coś mojej mojej mamusi, zapominając o celu zasadniczym swego pobytu na dachu, rozpoczął pościg za mną.
Cała kompania wojska nie mogła go powstrzymać! Gdyby był rugbystą zaliczyłby historyczne przyłożenie…

A dziś pewnie jest mi wdzięczny:)

Pozdrawiam serdecznie


Panie Zbyszku,

by się nie rozwodzić specjalnie, napiszę tylko, że adres tego pana W.,
tego przyjaciela prezydentostwa, odnalazł się nagle, gdy pojawił się ten arcyłotr Ziobro.
Pewnie przypalał prokuratorską sekretarkę żywym ogniem.
A ona bidula, taka młoda i taka ładna… ale słaba była. I pękła…

I na jakiś czas piesek pana W. pozbawiony został radości obcowania z swym ukochanym pańciem. Okrutne!
Nieludzkie, jak można karać niewinne stworzenie, za grzechy właściciela?
Słów brakuje…

Pozdrawiam


@yassa

Tak, zatem nie zostaje nam już żadne inne wiarygodne źródło niż usta Prezesa K.


Panie Zbyszku,

doskonale rozumiem Pana ból, ale to Pana ból nie mój:)

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość