Gadanie ludzkim głosem - ale po jakiemu?

Podobno w Noc Wigilijną, zwierzęta mówią ludzkim głosem, czyli w moim przypadku – po polsku – a jeśli po chińsku, tajsku albo po francusku – to jak wyglądam nasłuchując gaworzenia bydląt?

Wyglądam – Drodzy Państwo – na głupka!

Tak w ogóle, to nie jest chyba ustalone, po jakiemu gada się w niebie, a po jakiemu w piekle.

Niektórzy mówią, że tam i tam – po rosyjsku!

Głupstwo wielkie, tym bardziej, że świadczy o tym, jedynie ten staroświecki dowcip o kozakach wyganiających Adama i Ewę z raju.

Pop tak uczył, a na pytanie skąd wówczas ci kozacy na koniach, świstem batogów umajeni, skoro – Adam i Ewa byli pierwszą, mającą się ku sobie parką – odpowiedź była prosta:

- Kozacy byli zawsze!

Ale to Prawosławna teologia jest, którą na przykład Ojciec Bocheński lubił nazywać: -„Prawosławnym wyciem” I coś w tym jest, bo żadnego rozumu poza biciem łbem pod nogi aktualnemu carowi – trudno tam u Moskali stwierdzić. Ale nie czepiajmy się głupot i wróćmy do naszych „mniejszych braci” tym bardziej, że taki Putin nawet nie obwiesza się medalami.

Chyba pierwszy to jest car, który na szaro ubrany chodzi – z którego złoto nie kapie.

Ale czy to jest dobre, to nie wiem? Francuzi wyhodowali też takiego karakana, który w szarej sukmanie chodził. Poczytajmy o tym u Mickiewicza.:

“Przypatrzcie się – rzekł Robak – tej groźnej postawie;
Zgadnijcie, czyja? – Wszyscy patrzyli ciekawie.-
Wielki to człowiek, cesarz, ale nie Moskali,
Ich carowie tabaki nigdy nie bierali”.
“Wielki człowiek – zawołał Cydzik – a w kapocie?
Ja myśliłem, że wielcy ludzie chodzą w złocie,
Bo u Moskalów lada jenerał, Mospanie,
To tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie”

Ale cóż mi tu wadzą Moskale?

Dziecięciem będąc, słyszałem w Wigilię – gęś mówiącą

Chwyciłem ją za gardło, a ona do mnie;

-Pofolguj chłopcze! Ajem de gęś!! !

I takim lingwistycznym cudem gęś wsławiona

z rąk maluszka została przecie uwolniona!

I jeszcze pewnie biega – na przechodniów syczy

gęś gęsięta wygęga – Strzeżmy się słodyczy! – W czas Świąt!

Podobno w Noc Wigilijną, zwierzęta mówią ludzkim głosem!

Być może w sejmie, może na salonach – w mieście Warszawie?

Ja nigdy na jawie takiego cudu przecie nie stwierdziłem

Patrzę na kota, kot z mych kolan na mnie

Że rozumiemy się – zgadniecie snadnie

Ale by mówił, by gadał nicpoty

Nie, nigdy chyba nie doszło ochoty – kotu by gadać!

By wierszem swawolić – By pisać bloga – choćby – by, by by

łapkę ustroić

W Pióro Homera!

Patrzy z kolan na mnie biedaczek skromny – powieki ciężkie

Radujące człowieka mruczenie – w całym domu jak gwiazda

A my za nim idziemy do stajenki – jakby na gotowe!

Za tym mruczeniem w którym brak jest treści

Sama radość, ciepło i dobra myśl

Kot

Już do piwnicy!

Biegiem zabijać myszy popędził!

Nim zaczną gadać po kociemu – pojutrze!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Osz, kurde, motyw gęsi

mnie rozwalił totalnie:)

A co do zwierzaków gadająych, to i blogujące koty przeciez bywają (nawet na TXT jeden bywał) i piesy (owczarek mój ulubiony,a le i inne) i pisża częściej niż na Wigilię, wiec da się

Ale kurde, blogującej gęsi to pewnie nie ma
Zresztą ja i w gadające de gęsi nie wierzę chyba, znaczy zmyślasz ty te teksty:)


jak to Maszyna, Serwer sobie pozwoli zagadać ludzkim głosem

choć to jeszcze wcześnie i mocno wyprzedzająco, ale niech, niech.

Ponieważ jednak Maszyna bardzo mało się wyznaje na sprawach zbawienia oraz innych ludzkich sprawach ostatecznych, to żeby nie wyjść na zwyczajną gadułę, Maszyna skorzysta z dobrej okazji, by podać dalej (jak do tego zachęca przecie formularz mailowy po prawej) i poda dalej, a jakże, właśnie otrzymane mailem życzenia, pochodzące też wcale nie od człowieka chyba, bo przynajmniej od kogoś, kto zna osobiście Tatusia Muminka, bo pisze o Włóczykiju, choć podpisuje się jak drzewo, bo Sosenka:

Gwiazda Włóczykija

Błocko delikatnie chrzęściło pod oponami. Srebrny cicho bzyczał od strony łańcucha. Jak wtedy, kiedy był nowy. Włóczykij wsłuchał się w tę melodię. Chwycił mocniej kierownicę i wjechal w ciemność. Ciemno. Cicho. Ciepło. Bosko..

Dawno nie było tak cicho – myślał – chyba dlatego, że ludzie siedzą teraz w dużych sklepach. Lśnił na niebiesko mokry asfalt. – I jak On ma przyjść po takiej drodze bez śniegu? Albo, jak Go tu teraz szukać? – Nad asfaltem, wysoko świeciła jedna gwiazda. Włóczykij widział ją od jesieni już kilka razy. Duża i wyraźna. Jak długo się jechało, tak i ona posuwała się do przodu. Chciała coś pokazać. Albo też robiła podróżnego w konia..

A może jednak to ta? Życzę Wam tego. I jeszcze więcej. Żebyście byli szczęśliwi z tego Czasu i w tym Czasie. Czuli się kochani, doceniani i potrzebni. Niech Wasze talenty rosną i kwitną.

Sosenka

:-)


Życzenia Sosenki cudne

ale mogłaby jakii wpis napisać, a nie tak przez Maszynę przekazywać:)
Nie żebym miał cuś przeciw maszynom, o to, to nie…

pzdr


Subskrybuj zawartość