Głupotki & delikatne sugestie

Kochanie!

- Kochanie! Przyznaj, że nie należę do tych mężów, którzy po powrocie z pracy wysiadują przed telewizorem pijąc piwo i mądrując się na każdy temat. Należę do tych, którzy wysiadują przed komputerem, piją piwo i mądrują się na każdy temat. Na piśmie.

- Kochanie! To nie moja wina, że nie mamy dużej kasy. Gdybym był synem notariusza albo kogoś takiego, z pewnością mielibyśmy wszystko. Ja, co najwyżej mógłbym być geodetą albo pielęgniarką. Mierzenie jest bez sensu a pielęgnując swoje fobie, tak czy tak tracę zbyt wiele czasu.

- Kochanie! Zmniejszyłem dzieciaki!

Wynalazki

- Wynalazłem maszynę czasu, dzięki której mogę się cofnąć w czasie o 1 sekundę. Wszyscy mówią, ze jest to niepraktyczny wynalazek. Mówią, że jedna sekunda jest do dupy.
Ej, doprawdy? A ugryźć się w język? Sekunda czasem wystarczy.

- Wynalazłem także maszynę, która przenosi mnie w dowolne miejsce. Malkontenci kpią, że tylko o 98 centymetrów, jakby nie zauważali, że chodzi prawie o cały metr. W poziomie to faktycznie niewiele jest warte, ale na takiej „drabinie społecznej” to trzy pieprzone szczeble!

- Wynalazłem biegające jajko!

Podróże

- Rozmawiałem z człowiekiem, który zwiedził cały Świat. Chciałem opisać jego przygody i spostrzeżenia, lecz nie okazały się zbyt atrakcyjne. Wszystko sprowadzało się do jednego, krótkiego zdania: – Wszędzie jest nudno!
Aby wniknąć, aby zrozumieć, co miał na myśli, przeczytałem zbiór opowiadań jego autorstwa.
Były tak nudne, że co chwila zasypiałem podczas lektury. Czytając przy jedzeniu wpadłem w rosół.

- Porwany przez kosmitów spędził wakacje na jakiś Syriuszu H. Gdy wrócił to narzekał na jedzenie, wysokość hotelowych pokoi oraz brak wody. Najbardziej go wkurzało, że jego komórka nie miała zasięgu.
Radość obsypała jego życie kapslami od piwa, gdy dowiedział się, ile by kosztował „roaming”

- Wszyscy wiedzą, że Kolumb, gdy już dotarł do tej całej Ameryki popadł w rozmaite kłopoty. Bywa i tak.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Jarecki, Pan mi życie ratujesz!

Ja już drugi dzień zajęty jestem bezmyślną robotą, nic większego przeczytać nawet nie umiem, a ta forma jest dla mnie jak znalazł.

Idea biegającego jajka jest dla mnie frapująca. Poczułem w sobie chęć, żeby sobie pobiegać!

Na dodatek, pod wpływem ostatniej historii mózg mi drgnął i wymyślił taką krótką formę:

“Kiedy Indianie dowiedzieli się, że Kolumb odkrył Amerykę, odetchnęli z ulgą, przestali wysiadywać na plażach i poszli obejrzeć konia”

Ale gdzie mi tam do Pana, ech…


Panie Yayco

Indian do Ameryki sprowadziła sieć “Media Markt”
Kolumb reprezentował tam firmę “Panasonic”

Tak naprawdę cywilizację tworzą programiści komputerowi, tragarze puchu i przede wszystkim kobiety.

Mam takie hasło;
POLSKA. NIE DLA IDIOTÓW!
(idiotyczne)

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Wpaść w rosół

to mi się podoba :)


Agnieszko

Rosół tak!
W barszczu śpią komuchy.
We flakach anarcho-kapitaliści?
Nie powiem kto czuwa.

:) też mi sie podoba.

Znam gościa, który zasnął spawając. – Usnąłem w masce spawalniczej i z elektrodą w akcji! – opowiadał

Fakt, że trochę to nudne! Spawać “dookoła Wojtek”

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jacku Jarecki

Czy ja mogie powiedzieć kto czuwa? ORMO czuwa. Czuwało właściwie, ale kto ich tam wie czy jeszcze gdzieś nie czuwają. Ale to pikuś jest.

Chciałam Ci podziękować wielce za możliwość wyobrażenia sobie biegającego Yayc jajka. I to takiego z nowym ułapieniem. :)

A marudziłeś, że Cię Wena opuściła, heh. Szybko wróciła, tylko jakaś strasznie wkurzona, cóś mi się widzi. (?)


Magio

Magiczna wróciła.
Bo w sumie, co ja się będę pierniczył?

Le chaim! ( ort. spoko)

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


I bardzo dobrze, Jarecki!

Twardym trza być, nie mientkim. I zmniejszać, pisać, powiększać, włazić, obsypywać, wynajdywać i nie zasypiać...
Aż się prawie zatchłam. Łoj…


Magio Droga

“ zmniejszać” ???
Po co takie coś napisałaś?
I znowu popadam w depresyją!
Powiękaszać...owszem, ale zmniejszać?
Bez sensu!
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Twórco Jarecki

Tylko tak dalej. Poslugując się sluszną ideą reprezentowana przez Szanowną Magię wznoszę okrzyk:

Tęp muchy! Gryź granit!

Pozdrawiam serdecznie


Jarecki Drogi

Zmniejszać należy gamonie, na ten przykład!
I Ty mi się tu nie pakuj w te cóś na de, bo się zeźlę i egzorcystę wyślę.
I śmieszno straszno będzie. :)


Jakie kurde ułapianie?

Znowu nic nie rozumiem.
Ale się za to przed chwilą dowiedzialem, że istnieje “Socjalizm kantowski”. Idę pobiegać...

Albo może lepiej zjem śniadanie, bo chyba nie jadłem…


Panie Yayco

UłapiEnie! Panu to tylko jedno w głowie, heh…
To pewnie z tej bezśniadaniowości się takie te… Panu zalęgły.


Mnie się dzisiaj

nic nie ma prawa lęgnąć.

Jestem kompletny bezmózg.

To okazuje się, całkiem jest przyjemny stan…


Panie Jarecki, to jeszcze raz ja, sprawozdawca drugiej klasy.

Jeszcze chciałem coś a propos Pańskiego hasła reklamowego.

Szedłem sobie kiedyś ulicą. A może jechalem. I kontem oka zobaczylem inne hasło. Ale jakoś źle zobaczylem, bo mi w mózgu zostało takie coś:

Żer dla ścier!


Panie Jarecki

Ja to już miałam wcześniej napisać, nie napisałam więc mogę teraz. Rzecz jasna mogłabym się zamartwiać, że nie napisałam wcześniej albo też ucieszyć, że jednak zdecydowałam się napisać. Wybieram tę drugą możliwość.

Każdemu człowiekowi przysługuje prawo niezbywalne do zapadnięcia się w sobie na czas krótszy lub dłuższy, w zależności od życzenia. Moje obserwacje wskazują jednak, że rozsądne proporcje w popadaniu w depresję są nieodzowne. Idzie mi o to, że nie można popaść za bardzo bowiem łatwo się do tego przyzwyczaić, a z upływem czasu odzwyczaić. To raz.

Innych zdrowo jest traktować zgodnie z zasadą zaczerpniętą z kodeksu drogowego, która mówi o ograniczonym zaufaniu. Najważniejszy punkt odniesienia widzi Pan w lustrze (nie jedyny dodam, żeby Pan nie popadł w wyszydzany również przeze mnie na TXT narcyzm). To dwa.

Ku rozweseleniu przytoczę Panu moją dzisiejszą rozmowę z jedną kobietą.
Ona do mnie, że jest do niczego z tego powodu, że nie radzi sobie z tym wszystkim co na nią spada codziennie, że ma dość, że koszt emocjonalny za duży, że to się nigdy nie skończy a ona ma “coraz większą jazdę”.
I ja jej na to mówię, że kiedy już dojdzie do wniosku, że nie ma żadnych problemów i nic już nie czuje to niech się rozgląda wokół czy Boga gdzieś nie ma w pobliżu, bo taki stan to niechybny dowód na to, że już nie żyje.


Pani Gretchen, to jak dowcip opowie,

to się człowiek zastanawia, czy przypadkiem się zaśmiać.

Od razu widać, że Pani tak szkolona, żeby dobrze doradzony klient, raz jeszcze wrócił, jak mu się przypomni, że nie zrozumiał.

Ale to chyba się do żyrandoli odnosić miało.

Taki jestem pomieszany, że nie tylko nie wiem co piszę, ale nie wiem też gdzie.

Dobrze, że tu u Jareckiego ciepło.

Ale rację Pani, co do zasady, ma.

Ale ja tak sobie myślę, że najlepsza jest polityka nieograniczonego optymizmu.

Czytam u tego Jareckiego (WSP) a to o drabinie, a to o wpadaniu do rosołu i tak sobie myślę, że nie raz człowiek się niespodzianie translokował na tej drabinie, (niby,że w górę) a lądował w rosole.

To z dwojga złego ja wybieram sam rosół. Nawet z nudów.

Ale co ja tam wiem, poza tym, że lubię rosół...

Za godzinę skończę na dzisiaj głupiego robotę, wypiję piwo, to może coś z tego wszystkiego i mojego pomieszania zrozumiem.


Panie Yayco

I czego Pan szydzisz jak się potem zgadzasz, co do zasady?
Zrzucę to na przemęczenie, niech mi będzie.

Ja bym wybrała drabinę, zawsze to z góry lepiej widać i jest nadzieja, że w rosole się nie wyląduje. A jak już, to przynajmniej widać w co się leci, zawsze to dobra wiadomość.


Halo!

Kto mi tu znowu wlazi na moją drabinę?!


Panie Lorenzo Szanowny

Nic Pan nie bój. To są wejścia kontrolowane.
Pilnuję. :)


Ha! Wiedzialem, że względem drabiny Lorenzo przyjdzie,

straszna u niego jest małopolska na sprzęt gospodarczy zapiekłość.

A ja nie szydzę, tylko w zadziwieniu jestem, bo właśnie dokonałem odkrycia.
Odkryłem pracownika, bardzo pracowitego, com go nie znał, na oczy nie widział i we wogóle nie oczekiwał.

Czy oni się z wody lęgną, jak żaby?


Gretchen, Magia & Yayco

Pięknie sobie rozmawiacie w przytomności gospodarza. Bardzo mi się podoba wasza rozmowa. Chętnie czytam i coraz mi smutniej jest na misiu, ponieważ rozumiem coraz lepiej & dokładniej, ze to nie do mnie ta wasza mowa.

Przypominacie mi w tym panią Xiężnę, która “szyku zadaje” na Salonie i gdzieś
tam. Onegdaj powiedziała mi ta dama, że nie sposób rozmawiać z ludźmi, którzy nie mają matury.
Do mnie to było bo sie Igła wysobaczył, że Jarecki to chłop prosty ( after the podstawówka )

Zrobiło mi się niezbyt przyjemnie i tak mi już niezbyt przyjemnie zostało. Stałem się bardziej powściągliwy w ferowaniu sądów o sprawach zbyt poważnych dla człowieka, który nie ma nawet M.

Chciałbym sobie z wami pogadać ale zaraz kulę sie w sobie i chcę przepraszać.
Ktoś powie, że dziwaczę, dając się dołować przez byle babona z żałosnymi uroszczeniami.

A w nosie z tym!
Pani Gretchen!
Niech się Pani nie daje nabierać na jakieś starodawne żyrandole.
Ich urok tkwi w cenie. Lepiej już siedzieć po ciemku jak ja.


Panie Jarecki,

a co do cholery ma tutaj matura?

Tym razem toś mnie Pan zeźlił.

Jak znam oną X, to i ze mną by nie gadała, bo przecinków nie umiem. A jak wykazała wiele lat temu nauka krakowska, nie wiem co to jest partykula.
No nie wiem.

A maturę zrobiłem przypadkiem, bo moi szanowni rodzice inną widzieli dla mnie przyszłość.

Ja bym chciał mieć takie pióro jak Pan i taką wrażliwość na świat.
Więc niech Pan takich rzeczy nie gada, bo nie lubię.

Nie życzę sobie, żeby facet, który mi zrobił jeden z największych komplementów w życiu (jeszcze na S24), bo zwrócił uwagę na moje wysilone dowcipy, miał takie o sobie mniemanie.

Ja nie mam czasu się dzisiaj z Panem użerać, więc napiszę wprost, żeś Pan jest jedno z najlepszych piór polskiego netu.

Mogę na to dać papier.


Panie Jarecki

Od kulania kulenia się, to ja tu jestem i proszę mi chociaż tej palmy nie zabierać. Ja nawet pisać nie potrafię po polsku, co pan Yayco raczył mi chwil temu parę wytknąć na pokojach pani Gretchen. Takie to Yayco z Niego!

Jarecki, Ty mi tu światełka i ciepełka dostarczasz swoimi opowieściami. A ja zimna i ciemności nie lubię. Od maleńkości tak mam. Noo, chcesz mnie przyjemności takich pozbawić?


To ja idę sobie

barszczyk zrobić – na przekór.

Jacku – co Ty z tą maturą?


Szanowny Panie Yayco

Partykula to niesamodzielna częśc zdania. Np. “nie”. Pan zaś jestes jak najbardziej samodzielny, podobnie jak Jarecki, więc się Pan nie musisz partykulami przejmować. He,he:)))

[Pan sądzisz, ze ja naprawde dam się Panu wpuścić w maliny?]

Samodzielnie pozdrawiam Pana, jak i Pana Jareckiego, czyli jedno z najlepszych piór tudzież


Panie Lorenzo,

mogę świadków przywołać na prawdziwość moich słow, że mnie jedna profesor z Krakowa względem tej partykuły ubodła.

A czy się przejąlem?

Niekoniecznie.


Yayco & Magia

Tu są trzy sprawy.
Pierwsza tak, że opinie jakichś księżnych mam w nosie, a żałość mnie ogarnia widząc lewicowców korzących sie przed tak śmiesznym majestatem.
Druga rzecz to wykształcenie. Jest ważne.
Trzecia rzecz to samo pisanie.
Osobna to jest droga i w sumie przykra. Szczególnie dla bliskich tego co akurat zechciał pisać.
Pani Magio. Pewnie że dostarczam. Dodam jeszcze, że po to się to robi.
Po to się właśnie pisze. Ja nawet po to czytam.
To jest nasza zabawa, dla mnie radość.
Boje sie tylko, że zaraz zostaniemy z tym swoim pisaniem zweryfikowani.
Niby jaki prawem piszemy?
Bez pośrednictwa mendowatych, rozchwianych umysłowo redaktorów gazet?
Bez akceptacji środowiska?
Bez nadziei na kasę?
To po co piszemy? Sądzą pewnie, ze złośliwcy z nas.
I maja rację! Nawet nie wiedzą jak bardzo!
Ukłony


Agnieszko

Co? No wylali mnie 26 lat temu z budy za idiotyzm.
Tyle.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Bywa

A maturę można zawsze zdać, jak się chce.

Dłoń ściskam :)


Agnieszko

Zdaj! Nawet 4 matury zdaj. Albo nawet 15 i 1/8 matury.
Jeeeezuuuu!


Magio,

nie rozumiem Cię.


Agnieszko

Maturę dodawali kiedyś do Wyborczej na płycie. Zrobiłem 6 przedmiotów w dwie godziny ( te testy ) W tym tak dla mnie abstrakcyjne jak “język rosyjski” na 4!
Z niektórych to miałem nawet 100%.
I po co męczyć sobą tłuków?

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


:)

Toż mówię :)

A tłuk to mam nadzieję nie do mnie (jestem egzaminatorem nowej matury) :))


Panie Jacku,

to teraz ja. Znowu otwartym tekstem, bo nie mam siły bawić się w Ezopa.

Ze się lewica korzy, to normalne. Zresztą, czy oby tylko lewica? Większość ludzi ma tak, że musi mieć jakiegoś autoryteta.

Niech se mają.

Samodzielność to koszta. Ale za to jaka przyjemność śmiać się im w nos!

Wykształcenie bywa ważne. Ale to dlatego, że rozmaite głąby chcą zobaczyć papier.

A jak się dokonuje wyborów, to czasem papieru nie ma.

Pamięta Pan może jak zajadle podkreślałem, że nie jestem profesorem? No, to powiedzmy sobie szczerze, że już dawno powinienem być. Ale pewnie nie będę.

Wolę sobie żyć po mojemu, choć przecież to nie tylko mój wybór był, że tak się stało.

Że to czasem boli. A boli.

No boli to czasem. Każdy ma swoje bóle.

Ale proszę wybaczyć, Pan jest ostatnią osobą, która powinna się stresować czymś takim. Słowo daję. Nie tylko piszesz Pan pierwszorzędnie, aleś Pan dał szansę innym. Nawet i mnie, bo ja od lat nie czułem takiego ciągu na pisanie.

A odkąd jestem tu u Pana (bo to u Pana , u Igły i u Sergiusza jest, nieprawdaż?), to myślę inaczej niż kiedyś.

To także Pan jest zasługa.


Agnieszko

:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Masz tu Kaczmara!

Znienacka, po prostacku… KARMANIOLA dla Ciebie!

Ile wściekłości trwoga w was zajadła
Potrafi ciągle z ludzkiej dobyć mowy
A wszak Bastylia wcale nie upadła
I nikt królewskiej nie zażądał głowy

Lud wszystko zna – jałmużnę post i chłostę
I w wasze oczy spojrzy bez zmrużenia
A nikt nie mierzy latarń ludzkim wzrostem
Na szafotach rosną krzyże przebaczenia

Lecz wy widzicie dół kopany w piachu
I sztandar który płynie ponad trony
Nienawiść dzieckiem śmiertelnego strachu
A czegóż mają bać się miliony?

Wszystko się według ich potoczy woli
Choć niejedno jeszcze może się wydarzyć
Póki co tańczmy w rytmie karmanioli
Nim mały kapral obwoła się Cesarzem!

Dlatego chcecie stanąć wbrew ich woli
By czas odmierzać w spadających głowach
By w rozpędzone dźwięki karmanioli
Wszedł marsz przez Alpy armii Suworowa!

Jacek Kaczmarski


Toś mnie

zażył z mańki)

Idę przygotować lekcję dla mojej czwartej “a”.
O miłości będzie :)


Panie Yayco

Toteż tym sie nie stresuje, ale tez brak wykształcenia w niczym nie pomaga.
Pracuję, że tak sie wyrażę “w biurze” gdzie akurat papier nie jest taki ważny, ale cały czas pod presją, ze jakby co, to do kopania & zasypywania dołków.
Mniejsza z tym. Świat jest wielki.

Przykrość w tym, że ja sobie cały czas studiuję. Obecnie średniowieczne prawo.
Powstaje pytanie, po co?
Moja odpowiedź, że po to by móc zabawiać ludzi pisaniem opowieści o czyms zupełnie innym, nie znajduje zrozumienia.

Panie Yayco.
Nieco prowokuję, bo i bestia we mnie siedzi!
Ukłony


Jarecki

Jak Yayco napiszę wprost.
Jak myślisz czemu się tak w debacie o inteligencji zżymałam na te wszystkie pierdoły totalne, te archetypy “porcelany rodowej i szabelki”, te papiery “poświadczające” niby inteligencję? Bo rzygam matołami, co się tym wszystkim podniecają i do rangi cnoty podnoszą, ołtarzyki stawiają i łbami pustymi walą w glebę, pokłony bezrozumnie bijąc czemuś, co w nich samych nie istnieje. Tak naprawdę.

Życie rzadko bywa bajką. Różne podejmujemy decyzje, bo w różnych warunkach przyszło nam je podejmować. Czasami wychodzi lepiej, czasem gorzej. Tak już jest. Nie można się wszystkim i wszystkimi przejmować, bo to do obłędu prowadzi. Ty powinieneś być ważny dla samego siebie. (Egoizm w rozsądnych dawkach jest lekarstwem. Nie trucizną!) I Twoi bliscy. I to, co robisz. Dla siebie, dla Nich. I trochę dla Nas, tu.

A reszta? Niech na szczaw spada!


Panie Jarecki,

to ja Panu tak:

Zbroja (wersja pierwotna, bez zwrotek dopisanych po 13 XII 1981 roku)

Dałeś mi Panie zbroję
Dawny kuł płatnerz ją
W wielu pogięta bojach
Wielu ochrzczona krwią
W wykutej dla giganta
Potykam się co krok
Bo jak sumienia szantaż
Uciska lewy bok

Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja

Magicznych na niej rytów
Dziś nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak mit
Do ciała mi przywarła
Przeszkadza żyć i spać
A tłum się cieszy z karła
Co chce giganta grać

Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja

A taka w niej powaga
Dawno zaschniętej krwi
Że czuję jak wymaga
I każe rosnąć mi
Być może nadaremnie
Lecz stanę w niej za stu
Zdejmij ją Panie ze mnie
Jeśli umrę podczas snu

Bo choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież życia warta rzecz
Zbroja

Jacek Kaczmarski

To zawsze była najważniejsza dla mnie jego piosenka…


Agnieszko

O miłości jutro będziemy pisać.
Dzisiaj mało oryginalnie ale za to szczerze napiszę:

Ja tam najbardziej na całym Świecie kocham moją żonę, dzielną Iwonę!
Kocham ją z każdym dniem mocniej!
( trochę nawet wariuję z tej miłości ) Ale czego można chcieć więcej?

Nawet spać chodzę tylko po to by leżeć przy niej w ciemności.
Gdyby nie miłość, chodziłbym po dachach i parapetach jak kot.

Ale to jutro będzie temat dnia, a ja dzisiaj taki “wyrywny” się zrobiłem. Sorry!
Dobranoc!


Panie Jarecki

Wobec tak pięknie i zgrabnie ujętej wypowiedzi Pani Magii, ja chciałam tylko dodać że podpisuję się, choćby i kopytkiem.

Ślady tego co Pani Magia napisała dostrzegam i w mojej do Pana refleksji.


A ja Tobie, Jacku,

niejako we wspólbrzmieniu z Panem Yayco, proponuję pólpancerzyk praktyczny. Taki od Mrożka. Calkiem udatne to to jest. Jak plują, to na pólpancerzyk, jak walą – tudzież. A lżejszy od pancerza calego o wiele, szpanu w nim niemal jak calym zadać można. No, po prostu praktyczny. Taki pólpancerz.

Pozdrawiam serdecznie oboje Jareckich


Trzeba być geodetką i poetką


W niektórych sferach

to się nazywa agent provocateur...


Subskrybuj zawartość