Talent bity na mordzie

Różne ludzie mają talenty. Jeden na przykład rzeźbi, a czego się tknie to zaraz zamienia się w dzieło sztuki albo prawie. Znajdzie kawałek drewna, coś poskrobie i masz gotową na przykład żabkę albo dziewczynę w jednej pończoszce. Taki talent, dar po prostu.

Inny znowu popatrzy na księżyc, podrapie się po głowie albo gdzie tam lubi, palec powącha i na byle świstku zaraz taki sonet wykropi, że tylko usiąść i płakać. Znaczy się w sensie wzruszenia, nie zaś z rozpaczy nad poziomem wiersza.

Jeszcze inny śpiewa, albo gra na jakimś instrumencie bardzo pięknie i za nic ma to, że sąsiedzi go nienawidzą, bo jak na koncercie gdzie publiczność za pieniądze wpuszczają zapieje, ludzie z miejsc powstają, brawo biją i podskakują nawet. Co odważniejsi mdleją z zachwytu.

Ale ja znam tylko takiego Henia, który ma taki osobliwy talent, że dosłownie wszędzie i przy każdej okazji potrafi dostać po ryju.
Zaraz ktoś się pochwali, że on też. Bzdura i samochwalstwo! Oberwać w gębę jeśli się jest łachudrą i zwolennikiem nocnego życia, nie jest specjalnie trudno, ale też nikt nie obrywa przy każdym braku okazji tak jak nasz Henio.

Henio nie włóczy się po nocach, nie pije, nie zażywa ani nawet nie pali papierosów. Nie zaczepia dziewczyn, nie przeklina publicznie i ma liczne zainteresowania kulturalne.
Henio nawet nie wygląda zaczepnie, ale ten swój talent ma i ryj obity lepiej niż niejeden bokser.

Na przykład, czy ktoś z czytelników może się pochwalić, że dostał w ryj na cmentarzu podczas pogrzebu, a i to nie raz a dwa razy, na całkiem różnych pogrzebach?
Że odwieziony przez skruszonego sprawcę na pogotowie, gdzie zszywano mu ranę na policzku, oberwał jeszcze raz od lekarza? Z tego, co mówił to nie bardzo wiadomo za co, ale lekarz bardzo żałował swojego czynu i nawet wetknął Heniowi do kieszeni zadośćuczynienie.

Czasem wydawało mi się, że Henio coś kręci.
Na przykład dostać po łbie na zawodach sportowych nie jest specjalnie trudno.
Ale podczas prowincjonalnego turnieju szachowego i to od faceta z rankingiem Mistrza Krajowego?
I to szachownicą!

Heniu zapewnia, że nie odezwał się ani słowem tylko kilka razy chrząknął i trochę się wiercił bo go coś swędziało między łopatkami, a ten jak się nie zerwie, jak nie skoczy, jak nie trzaśnie regulaminowymi szaszkami w Heniowe lico. Figury się rozsypały a między nimi na podłodze dwa zęby mojego kolegi. Bywa i tak.

Albo w filharmonii.
Proszę Państwa, dostać w ryj w filharmonii tuż przed koncertem, gdzie dokoła same wyelegantowane towarzystwo i w tym fułaju najwyższe stężenie kultury na metr kwadratowy w całym mieście?

Bo Heniu jest koneserem i jako taki zaprosił na koncert damę swego serca, która męczyła się tą kulturą w sposób widoczny i chętnie by sobie pohasała ale nijak wśród tych luster i smokingów nie mogła i tylko tak rozpaczliwie słuchała tokowania naszego Henia.
Tu was zaskoczę, bo byłem świadkiem ale niech nikt tu się zaraz nie nabija, że Jarecki dobrowolnie do filharmonii poszedł.
Ot, mam akurat znajomego zastępcę kierownika szatni to i bywam.

Taka wiecie atmosfera bardziej miodowa i szmerek głosów, a poważny głos Henia tak jakby o jeden decybel się wybija.

Gada o sztuce, muzyce i nagle też o filozofii zaczyna i różnych takich myślicielach.

-Oho, myślę sobie, zaraz nasz Heniu dostanie w ryja i mówię do Zdzicha, że stawiam dwie dychy, że ten wysoki, czerniawy na jeża, zaraz w pysk dostanie.

Zdzichu się zaśmiał i mówi, że tu ostatni raz sanacyjni oficerowie przepychali się tuż przed wojną, o czym mu dziadek opowiadał, bo w jego rodzinie funkcja szatniarza jest dziedziczna.
I postawił pięć dych na te moje dwie.

Uważajcie!
Słyszę, że Henio wywodzi o jakimś Spenglerze, że czytał, że to i tamto, że nie bardzo i że ten cały Spengler to mocno przereklamowany i lektura, rozumiecie, dla kucharek.
I wtedy taki łysol nieprzyjemny doskoczył i piąchą w nocha naszego Henia. Krew tryska bo nos wielokrotnie już zużyty a ten jeszcze poprawia i drze się że każdemu wleje.

No to my na ratunek Heniowi bo wiara zaraz po kątach, a łysy jeszcze własny nos rękawem marynarki otarł i mówi:

- Żeby się takie chamstwo do filharmonii nie wstydziło chodzić – i nawet dość elegancko przeprosił Heniową panienkę, która nie wiedziała czy płakać czy narzeczonego podnosić.

No i łysego policja zgarnęła ale jak się dowiedzieli o co poszło to go puścili i po kwadransie przyszedł po płaszcz i jeszcze się śmiał i wydziwiał, że niby ludzie dziwni są na świecie.

Może i dziwni ale przyznacie, że Henio swój talent ma.

Czy będzie sławny to nie wiem, ale jak się spotykamy to bardzo uważnie składa słowa i prosto w oczy mi się patrzy.
Stanowisko i pozycja społeczna nie pozwala mu już z obitą gębą chodzić.

Chociaż jako ciekawostkę na koniec wam powiem, że gdy z przydziału dostał ochroniarza…

No zgadnijcie od kogo oberwał pierwszego dnia?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

re: Talent bity na mordzie

Nooo to na pewno był ochroniarz, a Henio zaklina się że nie wie dlaczego.


:-)

No nie….

Jerry


już wiem o co chodzi Kleinie z ta podwyżką

polowanie na bengale. On też celnie strzelił.


Michale

Ja wiem o co poszło, ale nie powiem. Tyle tylko dodam, że rzecz dotyczyła problemu jakichś jajek w koszulce. A w ryj dostał w Toyocie.
Pozdro dla ciekawych!
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Szeryfie

Tak, tak… to nie jest łatwo, bo zobacz takiego Kleinę który zaraz woła o podwyżkę, a co ja mu mogę podwyższyć jak on nic nie dostaje?
I jeszcze w jego wieku? ciągle się chwali, że ma 91 lat. a ja się pytam, po co ma aż tyle i jeszcze na rowerze jeździ po jakimś ryneczku?

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Sajonaro

Kleina niech uważa, bo już kruchy jest a tamten całkiem jeszcze widzę dziki.
Tu i strzelba nie pomoże ani sieć. Tylko cierpliwość i okłady z czegoś takiego żółtego na gębie. To ponoć pomaga.
Ps. I tak mam farta, że dzisiaj nie mam święta. Jeszcze.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jarecki

Ten wysoki, czarniawy na jeża to ja, a łysy gbur od Spenglera to Tygrys?

O rany!

W zyciu do filharmonii nie pójde.

;)


@

nicek

W zyciu do filharmonii nie pójde.

I bardzo dobrze zrobisz, bo tam grają nie to co powinni.

Załóż se zamiast tego konto LastFM i słuchaj Orlanda di Lasso z koleżkami (jego, nie twoimi).

Hough!
————————-
triarius


Szanowny Jacku

Nie wiem, czy napiszesz dzisiaj jakis tekst, bym mógł Ci pod nim złożyc życzenia, więc skorzystam z okazji i w tym miejscu życzę Ci byś sobie rzeźbił dalej przez kolejne lata sobie i nam na pociechę.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo znowu mnie wyprzedził, cholera!

Najlepsze życzenia Panie Jarecki.
Zdrowia i pociechy z rodziny.
I żeby ciągle miał Pan taki dystans doświata jak Pan ma.
I co tam Pan sobie jeszcze chce!


Szanowny Panie Yayco

I nie dziwota, bo ja ta młodsza mumia jestem:))

Pozdrawiam piramidalnie


Panie Lorenzo,

fakt, żeś Pan młody, ale chyba Pan pamiętasz piosenkę co ją Chyła śpiewal, o mumii Krakowiaka?


Panie Yayco

To własnie o mnie było, bo mu Kazio Grzeskowiak podpowiedział.

Pozdrawiam serdecznie


Henio

Miałem kiedyś wuja Henia z Sądowej , co na bank chciał napaść, ale się kolegom przy wódce wygadał (tak słyszałem) i go zamknęli.

tak mmi się luźno skojarzyło :P


Subskrybuj zawartość