Opowieści o duchach i inne takie...

Same takie poważne sprawy zdominowały dzisiaj Tekstowisko. Jak nie religia to inne moherowe berety.
A mi się jakoś tak zachciało pogadać o duchach i innych demonach, a także o wszelkiej niesamowitościach, ale nie takich znanych ze słyszenia, tylko takich osobiście przeżytych.

Jako znany sceptyk mam przy tym nadzieję, że jeden drugiemu może to wyjaśnić, i coś, co się wydaje niesamowitością, okaże się jak najbardziej wytłumaczalne przez fizykę, statystykę albo mądrą babkę z telewizji.
Ale niech to nie będzie wyjaśnienie w rodzaju: przywidziało ci się albo: pewnie byłeś wychlany, bo to nie jest żadne wyjaśnienie.

Tak mi przyszło do bańki, jak sobie czytałem wpis Magii na moim blogu o dziwacznej intuicji suczki o zaskakującym imieniu Magia. Potem przypomniała mi się dzwoniąca komórka wyrusa.

Tylko uwaga, jak kto chce zmyślać to źle robi. Zmyślonych historii nam nie trzeba, takich to ja sam mogę sobie wyprodukować 200. Prawdziwych tez mam kilka i na początek zapodam jedną. Wybrałem ją dlatego, że podczas gdy się działo… w domu było ośmiu dorosłych ludzi plus moja dorosła obecnie córka jako roczny malec. Aż dziwnie pomyśleć, ale razem z nią licząc, na TXT piszą aż cztery osoby, które były wówczas w pokoju. Graliśmy w karty.

Demon grasujący w piwnicy

Graliśmy akurat w karty. Najpierw szły roberki, ale że karta okrutnie coś niezła i nie grający marudzili, szwagier rzucił hasło, że pogramy lepiej w pokerka. To każdy cap za kieszeń i zabawiamy się kartami w najlepsze.

Śmiechy okrutne i tak to idzie przy jakimś winku, a że to zima była sroga, co jakiś czas ktoś do piwnicy chodził, węgla drzewnego narąbał i w węglarce na górę przynosił, bo choć piece kaflowe już zamknięte i grzeją, to w kuchni pod płytą ogień musiał buzować dla gorącości oraz świeżej herbaty.

No i tak przyszło, że my tu gramy a ktoś w tej piwnicy napierdziela aż dom podskakuje, ale my gramy, szwagier z parą trójek na wyżyny hazardu się wznosi, blefy oczywiste dla każdego uskuteczniając a w piwnicy ktoś napierdziela aż szklanki podskakują.

I teściowa mówi:

- Na co tyle węgla Jacek rąbie, jeszcze Anusię obudzi!

A ja się wychylam z trójką króli w łapie i mówię, że to nie mogę być ja, ponieważ akurat gram. I patrzymy tak nagle jeden na drugiego, że wszyscy obecni. I zaraz wniosek taki, że jakiś wariat się włamał i z siekierą szaleje.

No to my chłopy wstajemy i do kuchni, bo w kuchni są drzwi a za drzwiami schody prowadzące do piwnicy. Szwagier sprytny trząsa latarką a mamy akurat taką prostokątna jak to za komuny, że guzik wielki świeci. Latarka się zapala, szwagier klucz francuski w łapę, ja nóż finkę i tak stoimy pod tymi drzwiami a te aż podskakują.

Trochę strachu jest, bo cóż tu finka kontra siekiera?

A w piwnicy szał i jak tak stoimy pod drzwiami to już wyraźnie, że po ścianach wali. Słychać osypujący się tynk, cegły, zgrzyt uderzeń o beton. No, nieprzyjemnie.
Zapalamy światło na schodach, ale na dole ciemno, do kontaktu trza ze schodów zejść.

Strach jest, ale kobiety patrzą, no to otwieramy drzwi i wchodzimy.
Od razu cisza. Nieprzyjemna myśl, że się czai… brrr, jeszcze mi się chłodno robi. Schodzimy, szwagier latarką przyświeca.

Cisza i pustka, żadnego kurzu, śladów. Nic.

Zwiedzamy, zapalamy kolejne żarówki, bo piwnice duże, pod całym domem.
Wszystko zamknięte, ciche, spokojne. Zaglądamy w każdy kąt. Nic.
Wracamy z powrotem. Zamykamy za sobą drzwi. Gasimy światło. Jak coś nie pierdyknie!

Wracamy i apiać od nowa, ale już bez strachu.
Oczywiście nic.

No to wracamy i tym razem już spokojnie możemy sobie grac dalej, ale gra już się nie klei i zaczynają się snuć przy stole różne takie dziwne opowieści o duchach i nie tylko. a wszystkie prawdziwe jak najbardziej.

Jak kto co ma osobliwego niech zapodaje śmiało, byle prawdę pisał.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Podobne atrakcje

miał mój przyjaciel, rzeźbiarz, co sobie stare meble z “lokatorami” sprowadził, i mu wszystko sie samo bujało i hałasowało w mieszkaniu, a miał strych adaptowany – taka otwarta przestrzeń w całości. Tak go przećwiczyło, że nawet zrezygnował z modnego wówczas bardzo buddyzmu i poszedł się jeszcze raz ochrzcić do Kościoła. Od tego czasu dla kościołów figury rzeźbi, teraz aż w Portugalii. Wszystko to prawda.


Ja w różne takie nadprzyrodzone po prostu nie wierzę

Chciałabym jakiegoś, chocby najnędzniejszego ducha zobaczyć, lecz niestety one się chyba nie pokazują takim niedowiarkom jak ja:)


Przecież to proste jest

To była zapowiedź wzrostu cen nieruchomości na ładnych parę lat przed przystąpieniem Polski do Unii.

Tam łaził agent nieruchomości, przedwojenny jeszcze, koleś twojej teściowej.

Teraz ty tam możesz spokojnie urządzić 3 pokojowa kawalerkę, sam się tam wprowadzić a jeden pokój wynająć Wyrusowi, któren prywatność ceni. Ty ma tam tylko oddzielne wejście zrób, tzw. prenatalne i nie doprawdzaj mu tam internetu.
Bo on zaraz zacznie ci niewygodne pytania zadawać, np takie, czy masz testament teściowej i czy w księgach jest wszystko ok?
A po co mu to wiedzieć takie szczegóły?

Grunt aby regulamin porządny wisiał na ścianie, coby on bokiem panien nie wprowadzał, za darmo, za to powinna byc dodatkowa opłata, np 9,99zł za 1h i 47min.
To niezły biznes może być. Prywatny zresztą. no i na ochroniarza też możesz wynająć, np Nicponia, dasz mu stawkę Białurusina na budowie i fotel do posiedzenia ( bo on ostatnio nierychliwy jest ), 5 zł za godzinę od gościa Wyrusa..

Proste, jasne i czytelne.

I niech mi kto powie, że to jaka komuna albo inne lewackie wymysły lub cokolwiek pod jakimkolwiek wymysłem.

( a przy okazji wszyscy mogą rżnąć w karty / albo deklamować swoje, lub cudze utwory / a co mądrzejsi nawet w szachy na piniondze )

Igła – Kozak wolny


Delilah

Toć właśnie piszę, że ja sceptyk i to pierwszego gatunku bo z orderem, ale takiego głupstwa, bo to przecież głupstwo, wytłumaczyć nie potrafię, bo ani to złudzenie ani jak to zwalają nastrój, ani jakaś sugestia bo my przecież w pokerka rodzinnego grali i każdy na mamonę krążącą uważał.
I na nic tu Igłowe prowokacje o nieruchomościach, kiedy się nagle nieruchomość trzęsie. A czemu? A po co?
Bo takie sprawki to się mija i zapomina. Tyle.
Jacek Jarecki


prawdziwą historię o duchu opowiem, jak wrócę do domu

około pólnocy, może tuż po północy, przy czym zastrzegam, że nie będzie zmyslona!


Delilah

To nie to, że one (“duchy”) nie chcą Ci się pokazać. To Ty ich nie widzisz, nie czujesz i nie słyszysz. :)


>JJ

Musi być jakieś wytłumaczenie. Może nastąpiło “zmęczenie materiału” czegoś co było w tej piwnicy przechowywane. A po ciemku nawet niezbyt dobrze było widać co takiego z hukiem pierdykło:)


>Magia

Możliwe. Czasem moja sunia zachowuje się jakby coś widziała. Kilka razy wpatrywała się w sufit i nawet obszczekiwała coś co jej się tam wydało podejrzane. Mnie niestety takie przeżycia zostały oszczędzone. Mam zazdrościć psu metafizycznej wrażliwości?


Delilah

Być może, ale gdybyś tak stała przy tych drzwiach…no to było prawdziwe stereo z jakimś szałem w roli głównej. Jakieś postukiwania, inna rzecz i gdyby ktoś zwracał na to uwagę byłby niemądry. Piwnica może rezonować, jakieś dźwięki przenieść jak ktoś w innym domu coś napiernicza. Tak bywa, ale wtedy to był odjazd.
Potem jeszcze kilka razy były różne nieprzyjemności ale później się uspokoiło, a to pewnie już 20lat.
Jacek Jarecki


Magio

Weż, wklej tu tamtą opowieść o Magii, please…
Jacek Jarecki


To się chyba nie kwalifikuje,

ale kiedyś grałem w bierki na pieniądze. Na kopiejki konkretnie. Potem wszyscy słyszeli głosy, a jeden Andrejewicz to nawet widział pierestrojkę.

A jak już chcecie koniecznie Jarecki mieć naukowe wytłumaczenie, to sobie we goglu wpiszcie “demon maxwella” i poczytajcie.


Yayco

Wy se Yayco nie wyobrażajcie, że mnie najzwyklejszym demonem Maxwela postraszycie, bo to insza inszość jest zupełnie.

Igła robił kiedyś w giga dyskotece za takiego demona, i to trzeciego rodzaju na dodatek, ale się zwolnił bo strach brał na chuliganów nieliniowych gdyż ci mimo, że słabowicie w rzeczywistości zakorzenieni, przecież okrutnie po palcach gryźli.
I się zwolnił, bo niby czemu ma cierpieć?

Jacek Jarecki


Znaczy sie,

tlumacząc na ludzki: bramkarzem był na dyskotece z kurnika przerobionej i nie wiedział za kim miejscowi kibicują?


Panie Yayco

Jużem Pana splantował i przypadkiem u Katii też!
Jużem górą i teraz spać idę bo jako osieł jutro do roboty idę. Po co? Nie wiem, ale idę
Ukłony
Jacek Jarecki


Jak se Pan narysujesz,

to będziesz Pan tak miał.

Ale przed spaniem Pan paciorek odmów, bo się Panu znowuż jakiś poltergejst przyśni, jak to zwykle po ankoholu niektórzy mają.

U nas, na Grochowie to się jednemu takie duchy śniły (oraz nieboszczka żona), że niezly pieniądz na darmowym piwie i flaszkach po nim zarobił, opowiadając pod monopolem. Dopiero upowszechnienie video mu koniunkturę zabiło.


Panie Yayco

Z pana to widzę pieniacz i rozbójnik. Masz Pan szczęście, że w objęcia Morfeusza się udaję.
Aż dziw bierze, że człowiek wykształcony tak wszechstronnie, całymi dniami pod monopolowym wystaje i tak zwanemu alimentowi społecznemu flaszki liczy.
To znaczy, mnie to nie dziwota bo nie takich ancymonów znam.

Jacek Jarecki


A co Pani Alga na tego

Ireneusza mówi?


Yayco

Drogi Panie, to nie Ireneusz, tylko Morfeusz i zupełnie mi to odpowiada, że mój ślubny się w jego objęcia udał, bo mnie wreszcie do kompa dopuścił.;P

Pozdrawiam serdecznie.

Ps. A historia o duchach prawdziwa.:D


Pani Algo,

Ireneusz czy Morfeusz, mniejsza z tem, faktem zaś jest , że Pani to jednakowoż liberalnego jest ducha.
Woli Pani Męża o objęcia tego tam posłać, żeby sama o erotyzmie z koleżankami pogadać, albo o odpłatnej usłudze…


Yayco

a co, nie można, przecież i ja mogę mieć coś od życia, nie?


a ja poprostu jestem

konserwatywną kobietą i dlatego mężowi pozwalam spać.


Na życzenie Pana Jareckiego wklejam.

Jednym z naszych psiaków jest sunia, owczarek niemiecki.

(...) Sunia, którą (nomen omen) Magią nazwaliśmy. :)
Magia bardzo lubi podróżować. Ale nie koleją, jak jaki pies. Autem, proszę Pana. Na tylnym siedzeniu ma wyszykowane tzw. “korytko” z szelkami, w które jest ubierana dla bezpieczeństwa swojego i naszego. Tak przynajmniej, z tymi szelkami, na początku bywało. Teraz, przestało być koniecznym, bo… No właśnie! No to przechodzę do opowieści zasadniczej…
Wczesna wiosna. Pogoda piękna, szosa sucha. Jedziemy w odwiedziny do mojej drugiej Mamy, Teściową zwanej. W zasadzie czasownik “jedziemy” za eufemizm może tu robić. Pędzimy! – to chyba lepsze określenie.
Magia śpi w swoim korytku smacznie pochrapując, jak zwykle zresztą. W pewnym momencie budzi się i zaczyna “świrować”. Skamle, szczeka, na głowę mojego małżonka, który za kierowcę robił, wleźć usiłuje. Nie dajemy rady żeby ją uspokoić. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Mąż zwalnia, bardzo zwalnia… Sekundę, może dwie, później z podporządkowanej wyjeżdża TIR...
Hmm, jakby to powiedzieć... Gdyby nie Magia już od paru lat do Bram Niebieskich byśmy kołatali.
Wtedy jednak kompletnie nie wiązaliśmy zachowania naszej suni magicznej z tym wydarzeniem. Dotarło to do nas dopiero, gdy powtórka się zdarzyła. A potem jeszcze jedna…


Magia i nauka.

Według fizyków, materia jaką znamy zbudowana jest ze strun, cokolwiek to znaczy. Niemniej ażne jest to, że my spostrzegamy 3 wymiary, a struny mają ich 9. Zatem 6 wymiarów ucieka nam, pomimo ewidentne występowanie.


Subskrybuj zawartość