Hańba „niepokornych”

...czyli jak prawicowi celebryci powtarzają propagandowe chwyty z ulicy Czerskiej.

Protest_przed_PKW_-_plakat_400px.jpg

I. Doktryna Lipińskiego w działaniu

Reakcję „niezależnych” i „niepokornych” mediów na protest i okupację PKW do której doszło w czwartek 20 listopada, można określić tylko w jeden sposób: hańba. Hańba i kompromitacja, bowiem rzekomo niezależni publicyści w celu zdyskredytowania protestujących sięgnęli po arsenał chwytów kojarzonych do tej pory z dziennikarskim mainstreamem III RP. Innymi słowy, to co do tej pory było domeną „Wyborczej” i TVN-u zadomowiło się na dobre w sakiewiczowskiej „strefie wolnego słowa”, wPolityce, wSieci, Frondzie.pl, TV Republika – czyli miejscach, które stanowić miały odtrutkę na propagandę mętnego nurtu. Okazało się, że również w opozycyjnym „drugim obiegu” można dopuszczać się manipulacji pod warunkiem, że będzie skierowana ona we właściwą stronę. Jak widać, przemysł pogardy niejedno ma imię.

Skąd ta erupcja podłoty? Z prostego powodu – protest zorganizowali nie ci co trzeba. Nie jest tajemnicą, że w środowiskach okołopisowskich funkcjonuje pogląd, który na własny użytek nazywam „doktryną Lipińskiego”, od nazwiska prominentnego polityka Prawa i Sprawiedliwości, który ją sformułował. Głosi ona, że prawicowy wyborca tak czy inaczej zagłosuje na PiS, bo nie ma innego wyboru. W domyśle – tak ma pozostać na wieki wieków, a każdy komu to nie odpowiada z definicji staje się „ruskim agentem”. I właśnie takim prostym jak cep kluczem interpretacyjnym pojechali „niepokorni” komentatorzy konstruując swe analizy dotyczące zajść w PKW. Zresztą, zilustrujmy to sobie kilkoma przykładami.

II. Michnikowszczyzna à rebours

Ton nadało oświadczenie rzecznika prasowego PiS Marcina Mastalerka w którym odciął się od okupujących PKW. To akurat nie dziwi, wpisuje się bowiem w logikę walki politycznej między PiS a ugrupowaniami narodowymi w ramach której jedni za pomocą medialnych pasów transmisyjnych insynuują narodowcom agenturalność, drudzy zaś zaliczają PiS do „bandy czworga” – w obu przypadkach, moim zdaniem, równie głupio i niepotrzebnie. Dalej jednak była już jazda po bandzie.

Łukasz Warzecha w tekście na portalu wPolityce.pl najpierw przyrównał uczestników protestu do agentów Ochrany zadaniowanych do skompromitowania z pozycji radykalnych „stronników umiarkowania i rozsądku”, by zaraz łaskawie dodać, że w tym przypadku może chodzić jedynie o nadmierne rozemocjonowanie i głupotę takich osób jak Ewa Stankiewicz czy Grzegorz Braun. Ostatecznie zdecydował się na nazwanie ich „pożytecznymi idiotami”, których szaleństwa przykleją się do PiS-u, by zakończyć: Ludzie tacy jak Braun i Stankiewicz robią z tego punktu widzenia robotę wręcz fatalną. Są po prostu szkodliwi i dlatego powinni pro publico bono jak najszybciej znaleźć się na marginesie.” Opisane podejście nie jest niczym nowym. W ten sposób niegdyś pisał już o Braunie inny z „prawicowych celebrytów” – Piotr Skwieciński. Mamy tu typowy dla michnikowszczyzny dyskurs wyższościowy: oto my, siły umiarkowania i rozsądku, którym brużdżą podpalające Polskę oszołomy, zatem dla ogólnego dobra należy tychże oszołomów odstawić na margines życia publicznego. Jak widać, salonowa przypadłość udzieliła się również tzw. „naszym”.

Tomasz Sakiewicz z kolei odwołał się do wizji zdestabilizowanego państwa, co jest na rękę Rosji. W tekście „Scenariusz prowokacji” na Niezależnej.pl naszkicował plan wedle którego awantura w PKW miała odwrócić uwagę od fałszerstw wyborczych i stanowić pretekst do antydemokratycznych działań władzy – zupełnie jakby władza do tej pory postępowała inaczej… Wcześniej twittował o „prorosyjskich opozycjonistach” i „rosyjskim scenariuszu”. Nie zauważa przy tym, że dokładnie w ten sam sposób reżimowe media usiłowały zdeprecjonować protesty smoleńskie – wszak to „Wyborcza” grzmiała, że rozpętywanie „wojny polsko-polskiej” na tle Tragedii Smoleńskiej jest „podpalaniem Polski” i służy Putinowi. W innym miejscu szef „strefy wolnego słowa” przestrzega przed „rozhuśtaniem nastrojów” – przepraszam, a czym się on sam od lat zajmuje, jak nie „rozhuśtywaniem” właśnie? Czy Tomasz Sakiewicz – animator smoleńskich miesięcznic – nie widzi, że powtarza toczka w toczkę propagandowe schematy Czerskiej?

Swoisty rekord pobiła Fronda.pl, która piórami Tadeusza Grzesika i Sebastiana Morynia powtarza – tylko bardziej topornie – tezy Warzechy i Sakiewicza. Mamy więc „V kolumnę Putina” wkraczającą do PKW, nazwanie Brauna „wielbicielem Putina” i inne śliczności. Tu, by nie marnować miejsca, odsyłam Państwa do mojego tekstu w „Warszawskiej Gazecie” pt. „Frondelkowa Hiena Roku”, gdzie zajmuję się „portalem poświęconym” bardziej szczegółowo. Nadmienię tylko, że wezwanie organów państwa do siłowej rozprawy z demonstrantami wpisuje się nie tylko w poetykę analogicznych odezw dzisiejszych pismaków „głównego nurtu” wzywających do pacyfikowania „antypaństwowej opozycji”, ale sięga wręcz najczarniejszych momentów PRL.

No i wreszcie kuriozalna zmiana frontu przez Stanisława Janeckiego, który najpierw na Twitterze „ćwierkał” „Stara zasada: jeśli policja polityczna nie może zyskać kontroli nad jakąś organizacją czy ruchem, zakłada własną i przebija radykalizmem.” i dodał coś jeszcze o Jewno Azefie, by już kilka dni później w artykule na wPolityce.pl stać murem za prawem do opozycyjnych demonstracji. Co się stało? Ano, w międzyczasie swoją manifestację zapowiedział na 13 grudnia PiS. Gdyby podobny zamiar ogłosili narodowcy, Janecki dalej pisałby o Azefie i policji politycznej. Proste. Ta zmiana frontu w zależności od mądrości etapu to kolejna charakterystyczna cecha propagandy mediów III RP, którą przejmują „niepokorni” dziennikarze.

Za podsumowanie opisanych tu praktyk uznać można „Salonik polityczny Ziemkiewicza” w TV Republika, gdzie dyskutanci – Warzecha i Andrzej Stankiewicz znów gadali o „oszołomach” – czyli niezrównoważonych fanatykach. To psychiatryzowanie niemiłych osób do tej pory było znakiem firmowym „Wyborczej” i mediów pochodnych – że wspomnę chociażby o casusie Zbigniewa Herberta. Teraz w psychiatrów i diagnostów „oszołomstwa” będą bawić się także „nasi”...

III. Sekciarstwo środowiskowe

Zostaje jeszcze do omówienia pewna konstytutywna cecha „salonowszczyzny” zaadaptowana z całym dobrodziejstwem inwentarza przez prawicowych celebrytów. Jest nią środowiskowe sekciarstwo. Oto po zatrzymaniu w siedzibie PKW relacjonujących wydarzenia dziennikarzy, SDP wydało oświadczenie w którym upomniało się o swoich kolegów – Jana Pawlickiego z TV Republika i Tomasza Gzella z PAP, co z przytupem zostało nagłośnione przez „niepokorne” media. Wszystko pięknie, tyle że… zatrzymano prócz tego dwójkę dziennikarzy obywatelskich – Hannę Dobrowolską z portalu Solidarni2010 i Witolda Zielińskiego z Niepoprawnego Radia PL o których w prawicowym mainstreamie nie wspomniano nawet słowem. Na marginesie, Niepoprawne Radio PL jako jedyne medium nadawało on-line całościową transmisję zarówno z protestu, jak i później z komendy policji do której przewieziono zatrzymanych oraz z procesów sądowych. Czyli, internetowe, niezależne radio wyręczyło „niepokornych” w ich dziennikarskich obowiązkach. Ale co tam – widać, dziennikarze działający społecznie są z punktu widzenia nadętych pychą i przekonaniem o własnej wielkości „profesjonalistów” niewidzialni. Można ich przemilczeć. Ta postawa „prawicowych celebrytów” współgra z niedawnym felietonem Piotra Skwiecińskiego, w którym z nieukrywaną satysfakcją wieścił koniec blogosfery. Dopiero niezawodna Jadwiga Chmielowska zwróciła uwagę na ten skandal, co poskutkowało oświadczeniem Kongresu Mediów Niezależnych w obronie Hanny i Witolda.

A tak poza tym, powiedzcie mi kochani „niepokorni” jak to jest, że kibicujecie ukraińskiemu Majdanowi, a gdy u nas wydarzyła się jego namiastka, to dostaliście biegunki? Akcja nie spełniła waszych wysublimowanych kryteriów estetyczno-intelektualnych? Brzydzi was język ulicznego wiecu, niczym kiedyś protestujący w sprawie Smoleńska, którzy wielce zniesmaczyli redaktora Mazurka i jego szaliczek? Czy może wierzycie, że mamy w gruncie rzeczy normalną demokrację i wystarczy parę standardowych politycznych posunięć, by wszystko jakoś się ułożyło? Skąd te drgawki, gdy ktoś wreszcie wyszedł poza publicystyczne bicie piany i zrobił coś konkretnego? Skąd obawa, że ktoś zdestabilizuje tę „kamieni kupę” jaką jest polskie państwo w obecnym kształcie? Czy aby nie dlatego, że zamierzacie na owej kupie kamieni możliwie wygodnie i zasobnie dosiedzieć do emerytury w charakterze liderów opinii i biurkowych kontestatorów? Poniekąd rozumiem – obalenie obecnego zgniłego porządku może całkowicie wywrócić dzisiejsze, z takim trudem wypracowane przez was hierarchie…

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://blog-n-roll.pl/pl/frondelkowa-hiena-roku#.VICAkMmNAmw

http://niepoprawni.pl/blog/287/spor-o-drugi-obieg-z-blogerskiego-punktu-widzenia

http://niepoprawni.pl/blog/287/dwa-swiaty

http://niepoprawni.pl/blog/287/blogosfera-swiatlo-odbite

http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/prawicowi-celebryci-i-zakon-swietych-jerzykow.html

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 48 (01-07.12.2014)

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Grzybie, zacny Grzybie

Uważam, że chodzi o budżet. Niezależność, dzięki której można zjeść obiad, ale na kompocik nie starcza, nie jest niezależnością, o jaką walczy nasz alternatywny salon. Budżet i pieczątka na czole. To się liczy.


Ale jaja

Czyli jednak wszystkie te salony i saloniki mają ludzi za idiotów. To może działać dopóki ludność będzie stać, by ten teatrzyk olewać. Czyli na przykład przez następne 300 lat.


300?

Ludzie nie są idiotami. Tyle tylko, że większość jest zajęta i nie rozumie związku własnych problemów z tym, co widzi na ekranie tv czy kompa, co z kolei napędza salony i saloniki. Nie myślę tu o Salonikach, gdzie rżnie w gałę PAOK.
Pozdro


No właśnie

Jasne, że ludzie nie są idiotami. Przynajmniej nie aż tak. Widzę jednak problem w tym, że nadal żyją pokolenia, które potrafią znieść wiele, o ile tylko nie trzeba uciekać przed nalotami i da się jakoś przeciągnąć od pierwszego do pierwszego, a przy tym na abonament telewizji wystarcza. Ludność zamieszkująca Polskę nadal ma zbyt duże rezerwy wytrzymałości i jak sam mówisz, jest zbyt zajęta swoimi sprawami, żeby się na serio przejmować uroszczeniami śmiesznych Salonów, lub zadawać sobie trud rozumienia związku z ich sytuacją, a zwłaszcza perspektywami. Właśnie, to jest kolejny problem, bo ludność nawykła do wytrzymywania trudów życia odruchowo ogranicza myślenie o przyszłości dalej niż do końca miesiąca, ew. bieżącego roku.

Stąd tak pi razy drzwi wychodzi mi, że wyczerpanie tych rezerw wytrzymałości, które mogłoby w jakikolwiek sposób naruszyć cokolwiek, może zająć pokolenia, wiele pokoleń.

O ile nie będzie jakiejś wojny światowej, rzecz jasna, bo wtedy historia nagle przyspieszy.


Nu... ale są skróty

I to pójdzie skrótem.
Wojna światowa to nie jest wydarzenie, ino stan umysłu. To dobrze widać, jak tak sobie człowiek pomyśli o Bogu, albo chociaż o nieistnieniu.

Zdrówka życzę!


Albo

Może też być tak, że durne Salony szybciej i więcej narozrabiają niż ludność da radę lekceważyć. Wtedy skrót może być, całkiem ostry. W zasadzie to chyba nawet bezmyślnie pączkujące zuchwalstwo Salonów szybciej prowadzi do przesileń niż wyczerpywanie się wytrzymałości ludności w tzw. zwykłym tempie. To może wywołać jakieś ruchy tektoniczne i bez innych dramatów. Czego wypada im i sobie (nieco przekornie) życzyć, w zasadzie!

Zdrowia także!


Panie Piotrze!

Dziękując za kolejny tekst, jestem ciekawy co Pan sądzi o dyskusji panów Jacka i Sergiusza. Ja uważam, że 90% populacji nie chce widzieć związku pomiędzy tym co wyprawiają te wszystkie „elity”, a tym co się dzieje z domowym budżetem i sytuacją w bliskiej zagranicy…
Polecam mój tekst o państwie i rozróżnienie na ludzi wolnych i niewolników. Około 90% ludzi to mentalni niewolnicy, którzy nie chcą niczego innego jak spokoju.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@ Jacek Jarecki

Otóż to. Budżet i pieczątka na czole – kto nie ma pieczątki nie będzie miał prawa się produkować. Piotr Skwieciński bardzo się ucieszył, że blogosfera przeżywa kryzys, bo to oznacza “powrót do normalności”, kiedy to tylko opieczętowani objaśniają świat.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


@ sergiusz, Jacek Jarecki

Sądzę, że ludzka cierpliwośc pomału się wyczerpuje – sprzedaż niepokornych tygodników spada i to dość znacząco.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


@JM

Zgoda, ale czasem pozostałe 10% dochodzi jednak do głosu i wtedy zaczyna robić się ciekawie.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Subskrybuj zawartość