Podziel się śmiercią

Jeśli istnieje piekło to chciałbym w nim ujrzeć tych wszystkich dobroczyńców propagujących legalizację marihuany. I niech non stop przygrywa im Czarnecka.

Karolina_Czarnecka.jpeg

I. Narko-propaganda

Jak słyszę, na You Tube furorę robi piosenka „Heroina, kokaina, hasz” wykonana na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej przez Karolinę Czarnecką. No więc wlazłem na tego You Tuba i odtworzyłem sobie zarówno wersję Czarneckiej, jak i oryginał zespołu The Tiger Lillies „Heroin and Cocaine”. Cóż mogę powiedzieć – mamy tu promocję ćpania w czystej postaci i niech nikt nie próbuje mi wmawiać, że piosenka słowami o „złotym strzale” ma przed narkotykami ostrzegać. Takie ostrzeżenie można by od biedy wyczytać z wersji pierwotnej, ale z pewnością nie z coveru prezentowanego przez artystkę Czarnecką. W wersji Czarneckiej jest bowiem tylko uwodzicielska zachęta i głowę dam, że właśnie w taki sposób zostało to odczytane przez tabuny ćpających nastolatków, a wersy – „Hera, koka, hasz, LSD / ta zabawa po nocach się śni / LSD, hera, koka i hasz / podziel się z kolegami czym masz” są zapewne tłumnie ryczane na różnych imprezach. I jeszcze ten fragment o dyrektorze szkoły, który każe Jimmiemu podzielić się towarem z innymi uczniami. Jest to ten rodzaj kuszącej dekadencji przed którą większość nastolatków nie jest w stanie się obronić – zbyt mocno sprzęga się z emocjonalną niestabilnością wieku dojrzewania. Wiem coś o tym, bo sam to przerabiałem, tyle, że za moich czasów w małej mieścinie narkotyków praktycznie nie było i poprzestawaliśmy na piwie, jabolach oraz ryczeniu „Jabol punka” KSU przy ognisku, czy zachwytach nad psychodeliczną subkulturą drugiej połowy lat '60. No, może co bardziej zdesperowani wąchali butapren.

Dlaczego tą piosenką postanowiły się zająć i wypromować ją mediodajnie z portalem „Gazety Wyborczej” na czele? No bo nie ze względu na jej rzekomą „przekorę”, a już z pewnością nie dlatego, że ona jakoby przed czymkolwiek przestrzegała. Przecież bohater po „złotym strzale” trafia do nieba, gdzie wszyscy święci zaczynają ćpać razem z nim. I właśnie tu jest clou sprawy, bo przesłanie – to prawdziwe, nie życzeniowe – idealnie wpisuje się w kampanię legalizacji narkotyków. A nic nie jest przy takiej robocie lepsze od chwytliwej piosenki przedstawiającej ładowanie w siebie różnych substancji jako świetną i w gruncie rzeczy nieszkodliwą zabawę.

II. Dezintegracja osobowości

Tak się składa, że mam w swoim otoczeniu dziewczynę, nastolatkę, która nie zdążyła nawet ukończyć gimnazjum, bo wylądowała w izolatce szpitala psychiatrycznego dla nieletnich. Jedna z jej koleżanek zresztą również. Kiedy był z nią jeszcze jako taki kontakt, to na wszelkie próby tłumaczenia czym jej grozi ta niewinna „maryśka” reagowała całą litanią argumentów żywcem zaczerpniętych z medialnej narko-propagandy. Sypała przykładami ludzi sławnych i bogatych, którzy przyznają się to palenia trawy, mówiła o większej szkodliwości alkoholu, poszerzaniu twórczej wrażliwości dzięki narkotykom, powoływała się oczywiście na Kamila Sipowicza z Korą, twierdziła że marihuana działa leczniczo na jej astmę... Słowem, cały katalog argumentacyjny obecny w tzw. „dyskursie publicznym”. Skończyło się na stanach depresyjnych i próbie samobójczej. A potem, jak wspomniałem, izolatka w psychiatryku. Nie zanosi się, żeby prędko wyszła. To tyle, jeśli chodzi o „niską szkodliwość” marihuany.

Poruszająca jest w tym wszystkim bezradność rodziców i generalnie – rodziny. Szkoła umyła ręce od problemu i chociaż ćpają tam na potęgę, pani dyrektor udaje, że nic się nie dzieje. Nie zgodziła się nawet na wezwanie policji z psami, by „przewąchać” plecaki uczniów. Szkolna psycholog – postać żywcem wyjęta z kart „Świata za pięć lat” Brixena – w zasadzie poprzestała na współczującym głaskaniu po główce, wyjaśniając matce, że nie może zbyt głęboko „ingerować w prywatność dziecka”. Na dodatek, małe ćpuny są tak doskonale wyedukowane w swych prawach, że rodzice są właściwie ubezwłasnowolnieni jeśli chodzi o sprawowanie władzy nad pociechami. Każda próba ostrzejszego środka wychowawczego, nie mówiąc już nawet o staroświeckim pasie na cztery litery, kończyła się na szantażu ze strony latorośli, że doniesie gdzie trzeba. I nie jest to przykład odosobniony.

III. Do piekła!

A teraz mamy przy okazji tej nieszczęsnej piosenki, którą zapewne sama pani Czarnecka uważa za przedni dowcip i taką, wiecie, demonstrację nonkonformizmu, kolejną odsłonę batalii o znarkotyzowanie młodzieży – przypominam, że tekst traktuje o nastoletnim Jimmim, który koniec końców w wesołej atmosferze zaćpał się wraz kolegami na śmierć. Zapewne pańci aktorce do pustego łba nie przyszło, że wpisywanie się w propagandę narkotyczną niesie ze sobą konkretne skutki. Może odwiedziny w zakładzie psychiatrycznym, wraz z obowiązkowym oglądaniem jak tam radzą sobie nastoletni narkomani w izolatkach, coś by jej pod czerepem rozjaśniło. Może…

Powiedzmy sobie jasno: postulat legalizacji „miękkich” narkotyków dla osób dorosłych, które „mają prawo decydować czym się trują”, jest cynicznym mydleniem oczu. Najpoważniejszym targetem sprzedażowym w tej branży jest bowiem nieletnia młodzież i dzieci – i o nich właśnie chodzi. Z punktu widzenia macherów tego biznesu im wcześniej zaczną, tym lepiej. Charakterystyczne, że jeden z idoli mainstreamu, śp. Marek Kotański mówił jednoznacznie, że nie ma nieszkodliwych narkotyków i że nawet te „miękkie” powodują negatywne następstwa. Twierdzą tak zresztą wszyscy niezindoktrynowani postępowo terapeuci. Jakoś się jednak w kontekście narkopropagandy tej postaci nie przywołuje.

Na koniec przyznam, że jeśli istnieje piekło to chciałbym w nim ujrzeć tych wszystkich dobroczyńców propagujących legalizację i wmawiających dzieciom, że marycha jest nieszkodliwa, odpręża, obniża poziom agresji i działa terapeutycznie na różne schorzenia. I niech tam im przygrywa non stop ta cała Czarnecka, żeby różnym Sipowiczom weselej się smażyło.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Piosenka w wersji Czarneckiej:

https://www.youtube.com/watch?v=iSHG_B4GhFg

i oryginał The Tiger Lillies:

https://www.youtube.com/watch?v=QAFHFH9Xfm0

 
Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Piotrze!

Zupełnie się z Panem nie zgadzam.
1. Z tego, że mnie szkodzi kminek nie wynika, że trzeba go zakazać.
2. Proszę pokazać mi dziecko ze szczęśliwego domu (takie jakie jest dowartościowane i ma wsparcie), które sięgnie po narkotyki w celu odlecenia? Nie mają takiej potrzeby! Wiem, bo mam dwójkę właśnie dorosłą i jakoś nie boję się o nie.
3. Jedynym środowiskiem odpowiedzialnym za wychowanie dzieci jest dom. Szkoła ma dziecko uczyć. Pomieszanie pojęć i pragnienie stworzenia „nowego człowieka” wpakowały nas w świat, gdzie rodzice winią szkołę, za złe wychowanie ich dziecka. To jest paranoja.
4. Jestem zwolennikiem legalizacji narkotyków. Również twardych. Lepiej kontrolować ten rynek, niż zwalczać. Natomiast to co robią wszyscy „przeciwnicy” alkoholu i nikotyny, to czysta hipokryzja lub głupota, a inaczej mówiąc propaganda picia i palenia. Można wprowadzić takie rozwiązania, by dzieci i młodzież stroniły od alkoholu i nikotyny. Mam na to sposób. Tylko trzeba mi zapłacić za pomysł i mieć jaja by go wprowadzić. Oczywiście nie ma on niczego wspólnego z prohibicją.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

1) Myli Pan alergię z uzależnieniem
2) Mogę pokazać całą klasę opisanej w tekście gimnazjalistki – w tym syna szkolnej pani psycholog. W całej klasie kontaktu z narkotykami nie miały raptem 2 osoby.
3) W szkole dzieci spędzają pół dnia – tworzy się presja grupy równieśniczej (“co, nie zajarasz zioła?”). Pańskim zdaniem szkoła nie powinna tu reagować? Dobra nowina, właśnie o to chodzi, że ta konkretna szkoła właśnie nie reaguje – i są efekty. Dom i szkoła powinny być komplementarne w kwestii zarówno edukacji, jak i wychowania.
4) Na liberalizm postawiła Holandia i właśnie się wycofuje rakiem ze swego eksperymentu, bo Amsterdam stał się mekką ćpunów z całej Europy, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Piotrze!

Nie ma Pan racji. :)

1. Nie jestem uczulony na kminek. Mnie od niego odrzuca i jestem w stanie wyczuć go z dużej odległości i w minimalnych ilościach. Nie zmienia to faktu, że z mojego punktu widzenia, produkty z kminkiem są niejadalne.
2. Nie wierzę w całą klasę szczęśliwych dzieci. Proponuję zastanowić się, dlaczego dwójka dzieci oparła się „presji środowiska” i podobnym wymówkom rodziców.
3. W szkole z internatem dziecko może spędzać nawet 24 godziny na dobę, a mimo to za wychowanie odpowiadają rodzice, a nie szkoła. Tak to wygląda z punktu widzenia psychologii… Jeśli jest Pan zainteresowany szczegółami, to możemy wdać się w dyskusję na temat tego, jak uczymy się wzorców. :)
4. Na restrykcje w stosunku do narkotyku jakim jest alkohol zdecydowały się Stany Zjednoczone Ameryki w okresie prohibicji. Jedynym skutkiem tegoż był rozwój przestępczości zorganizowanej. Wycofanie się Holandii jest głupotą, a nie dowodem niesłuszności dopuszczenia narkotyków do legalnego obrotu. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

1) Tak, ale większość ludzi spożywa kminek bez problemu. Narkotyki natomiast szkodzą każdemu kto je zażyje.

2) W klasie były dzieci różne. Ćpały natomiast niemal wszystkie. Ta dwójka najwyraźniej wyniosła z domu mocniej ugruntowane wzorce, albo zwyczajnie bardziej bała się “starych”.

3) Szkoła ma uzupełniać i podtrzymywać wychowanie domowe, a nie je zastępować. Jak napisałem – dom i szkoła mają być w stosunku do siebie komplementarne.

4. Alkohol jest kulturowo oswojony, to duża różnica. Natomiast w Holandii legalizacja trawki przyczyniła się do klimatu przyzwolenia również na ciężkie narkotyki na czym skorzystała przestępczość zorganizowana, co skutkowało wszystkimi patologiami jakie się z tym wiążą. Na analogicznej zasadzie liberalny stosunek do prostytucji i sutenerstwa wydatnie przyczynił się do rozwoju handlu “żywym towarem”.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Piotrze!

GadajacyGrzyb

@JM
1) Tak, ale większość ludzi spożywa kminek bez problemu. Narkotyki natomiast szkodzą każdemu kto je zażyje.

Był czas, gdy zażywałem alkoholu i nikotyny. Problemy zdrowotne mam, ale są niezwiązane z zażywanymi wcześniej narkotykami. :) Zatem Pańska teza o powszechnej szkodliwości narkotyków została obalona. (Wystarczy pokazać jeden przykład przeczący tezie, by obalić dowód.)

2) W klasie były dzieci różne. Ćpały natomiast niemal wszystkie. Ta dwójka najwyraźniej wyniosła z domu mocniej ugruntowane wzorce, albo zwyczajnie bardziej bała się “starych”.

Właśnie chodzi o to, że dzieci ulegają pokusie zależnie od wzorców w domu. Strach przed „starymi” to dobra wymówka przed kolegami, ale fałszywa przyczyna zachowania. Jeśli „strach” jest uwewnętrzniony, to znaczy, że wzorce działają prawidłowo. Większość rodziców popełnia błędy wychowawcze. Jeśli mimo to niektórzy z nas wyrastają na przyzwoitych ludzi, to nie jest to zasługa szkoły, tylko szczęście lub łaska boska, zależnie od światopoglądu.

3) Szkoła ma uzupełniać i podtrzymywać wychowanie domowe, a nie je zastępować. Jak napisałem – dom i szkoła mają być w stosunku do siebie komplementarne.

Szkoła może robić co jej się żywnie podoba. Szkoła nie ma instrumentów wychowania. Wychowywać może tylko człowiek, bo tylko on może być wzorcem osobowym. Instytucja na wzorzec się nie nadaje. :)

4) Alkohol jest kulturowo oswojony, to duża różnica. Natomiast w Holandii legalizacja trawki przyczyniła się do klimatu przyzwolenia również na ciężkie narkotyki na czym skorzystała przestępczość zorganizowana, co skutkowało wszystkimi patologiami jakie się z tym wiążą.

Z tego, że alkohol jest akceptowany kulturowo, nie wynika, że nie jest narkotykiem. Są kultury, w których akceptowane było opium czy haszysz. Gdyby zalegalizować również twarde narkotyki, to czym zajęłaby się przestępczość zorganizowana?

Na analogicznej zasadzie liberalny stosunek do prostytucji i sutenerstwa wydatnie przyczynił się do rozwoju handlu “żywym towarem”.

Prostytucja, to najstarszy zawód świata. Handel żywym towarem istniał „od zawsze”. Jaki wpływ na to ma mieć mniej lub bardziej restrykcyjna polityka względem sutenerów? Proszę się zastanowić nad racjonalnością Pańskich argumentów. :(

pozdrawiam

Gadający Grzyb

Ja również pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Pozostaniemy przy swoich opiniach.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Piotrze!

Mówi się trudno i czyta się dalej.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość