Bo ja wiem?

Bo ja wiem?

Proszę zauważyć, że mówimy tu o państwach dość silnych, nie o naszej poszarpanej Polsce, która jeszcze długo będzie post-kolonią sąsiadów.

Moja teoria jest taka, że na urzędników idą zwykle urodzeni referenci albo ogólnie, ludzie pracowici, którzy lubią procedury i papiery. Na polityków idą ludzie cwani, ambitni i jednocześnie dość leniwi poza tym. Nie muszą być mądrzy, wystarczy że będą dość cwani. Jak się znajdzie mądry i wytrzyma, zostaje mężem stanu, co oczywiście jest rzadkością w skali pokoleń. Na agentów raczej nie bierze się tępych i szeroko pojętych idiotów – podobnie z politykami wyższego szczebla.

Wniosek jest tylko jeden: to jest teatr dla publiki, a nie przejaw czy dowód czyjejś obłudy (a istnieje polityka bez obłudy, swoją drogą?) czy niekompetencji. Gryzą się pod dywanem, jak zawsze, robią srogie miny do jak zwykle złej gry, a dziennikarze mają o czym pisać. Biznes się kręci, jak od początku świata.


Podsłuchiwanie sojuszników. By: jjmaciejowski (7 komentarzy) 25 październik, 2013 - 17:49