Podsłuchiwanie sojuszników.

Od wczoraj, a może nawet od przedwczoraj, trwa festiwal obłudy lub niekompetencji ze strony europejskich polityków. Przywódca państwa, który nie wie, że jego służby szpiegują innych przywódców państw jest niekompetentny. Przywódca, który nie wie, że jest szpiegowany przez wywiady innych państw, jest groźny dla swojego państwa!

Podniecanie się tym przez media, źle świadczy o poziomie intelektualnym dziennikarzy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Udawanie

oburzenia przez polityków jest częścią tzw. dyplomacji, gry, czy też zwyczajnie, polityki. To nie jest obłuda ani niekompetencja. To teatr dla publiki, proszę Pana. Jak powiedział były prezydent zastępczy Rosji, przecież to normalne, że podsłuchują wszyscy wszystkich, i nawet jak Obama czy ktokolwiek inny obieca, że więcej nie będzie, to nikt przytomny w to nie uwierzy, bo niby jak. Pana to dziwi? A co do dziennikarzy, no Pan wybaczy, mają ten dziwny fach, że piszą głównie dla idiotów, czyli dla tych, których myślenie boli, prawda, mocno, że ojejej ;) Zatem ani dla mnie, ani dla Pana. Więc szkoda czasu na czytanie, co też napisali. Życie jest zbyt piękne, że się tak wyrażę.

Życzę dobrej soboty i niedzieli !


Panie Sergiuszu!

Teoretycznie ma Pan rację. Niestey, praktycznie nie. Na przełomie 1938. i 1939. roku, któryś z notabli niemiecki zapytał Józefa Becka, co Polska zrobi w przypadku ataku Niemiec na Francję. A nasz harcerzyk odpowiedział, że wywiążemy się ze zobowiązań sojuszniczych. Stawiam funty przeciw orzechom, że takie samo pytanie zadano ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Francji. Odpowiedź też w zasadzie znamy: „nie bęziemy umierać za Gdańsk”. Dzięki temu Niemcy najpierw zaatakowały nas, a potem rozprawiły się z Francją.

Wiadomo, że wszyscy wszystkich podsłuchują. To teoria. W praktyce, my możemy nikogo nie podsłuchiwać, bo sojuszników nie wypada, a wrogów się boimy lub nasi decydenci dla nich pracują. To jest sprawa, którą trzeba się martwić.

Odnośnie dziennikarzy, to praktycznie mam kontakt tylko z trójką. Kiedyś najlepszym eterem w kraju, a dziś nawet nie dziesiątą wodą po kisielu.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Bo ja wiem?

Proszę zauważyć, że mówimy tu o państwach dość silnych, nie o naszej poszarpanej Polsce, która jeszcze długo będzie post-kolonią sąsiadów.

Moja teoria jest taka, że na urzędników idą zwykle urodzeni referenci albo ogólnie, ludzie pracowici, którzy lubią procedury i papiery. Na polityków idą ludzie cwani, ambitni i jednocześnie dość leniwi poza tym. Nie muszą być mądrzy, wystarczy że będą dość cwani. Jak się znajdzie mądry i wytrzyma, zostaje mężem stanu, co oczywiście jest rzadkością w skali pokoleń. Na agentów raczej nie bierze się tępych i szeroko pojętych idiotów – podobnie z politykami wyższego szczebla.

Wniosek jest tylko jeden: to jest teatr dla publiki, a nie przejaw czy dowód czyjejś obłudy (a istnieje polityka bez obłudy, swoją drogą?) czy niekompetencji. Gryzą się pod dywanem, jak zawsze, robią srogie miny do jak zwykle złej gry, a dziennikarze mają o czym pisać. Biznes się kręci, jak od początku świata.


Panie Sergiuszu!

Obawiam się, że przecenia Pan polityków. Średni iloraz inteligencji jest raczej poniżej średniej z populacji niż powyżej. Wielu ludzi, którzy by się do polityki nadawali stroni od niej, bo nie ma ochoty zabiegać o łaskę ludu (a raczej motłochu). Poza tym, oni naprawdę mogą wierzyć w te bzdury, które głoszą…

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Ojej

Jacy jaśnie państwo zblazowani, wszystko wiedzą, nic ich nie zaskoczy, tylko oni wszystko wiedzą, a reszta to debile.

www.PrzemekSaracen.pl


Brzytwa jak zwykle :)

Cześć MadDogu!


Panie Szalony Psie!

Czy to nasza wina, że myślimy? Pan może bezrefleksyjnie łykać tuskowe obietnice. Nas to nie bierze.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość