Panie Sergiuszu!

Panie Sergiuszu!

Teoretycznie ma Pan rację. Niestey, praktycznie nie. Na przełomie 1938. i 1939. roku, któryś z notabli niemiecki zapytał Józefa Becka, co Polska zrobi w przypadku ataku Niemiec na Francję. A nasz harcerzyk odpowiedział, że wywiążemy się ze zobowiązań sojuszniczych. Stawiam funty przeciw orzechom, że takie samo pytanie zadano ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Francji. Odpowiedź też w zasadzie znamy: „nie bęziemy umierać za Gdańsk”. Dzięki temu Niemcy najpierw zaatakowały nas, a potem rozprawiły się z Francją.

Wiadomo, że wszyscy wszystkich podsłuchują. To teoria. W praktyce, my możemy nikogo nie podsłuchiwać, bo sojuszników nie wypada, a wrogów się boimy lub nasi decydenci dla nich pracują. To jest sprawa, którą trzeba się martwić.

Odnośnie dziennikarzy, to praktycznie mam kontakt tylko z trójką. Kiedyś najlepszym eterem w kraju, a dziś nawet nie dziesiątą wodą po kisielu.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Podsłuchiwanie sojuszników. By: jjmaciejowski (7 komentarzy) 25 październik, 2013 - 17:49