Ło rety!

Ło rety!

Czytam sobie spokojnie aż dolazłam do miejsca z pełnym zachwytu oksymoronem pt. “jej polszczyzna jest zaawansowana, chociaż pełna błędów gramatycznych i dosłownie przetłumaczonych zwrotów”.

Ki diabeł? – pomyślałam sobie. Czyżby jeszcze jedna “żarliwa patriotka”, która “zostawia kara za kornerem”?

Ależ tak! Odpowiedź nadejszła, niczym wiekopomna chwila, kiedy dotarłam do tytułu “Mała, Little Flower”. :)
Z całym szacunkiem dla dokonań pani Carr – ten tytuł to lingwistyczny idiotyzm, w sam raz dla małolatów i innych umysłowych niedorostków. Jak sama “Kasia Kar” pokazała, równie dobrze brzmiałoby “mały, mały kwiatku”, czy “little, little flower”. Po co się zatem ośmieszać “zaawansowaną” polszczyzną wymieszaną z angielszczyzną? (retoryczne)

Niewątpliwie, jak na moje marne ucho, Kasia ma zdecydowanie większe możliwości wokalne niż Marysia. No, ale Marysia ma “nazwisko”, pozwalające jej na zrobienie “kariery” w obrębie desek ograniczających lokalną artystyczną piaskownicę. :D

Na koniec, dla mnie to dość dziwaczne zachwycać się artystą ze względu na treści ideologiczno-polityczne, jakie przekazuje. Jeśli wybiera się karierę wokalną, to przede wszystkim w tym obszarze (wokalnym) winno się mieć coś, czym można się pochwalić. I to akurat (możliwości wokalne) Kasia zdaje się posiadać.
W przeciwnym wypadku można być tylko “Milli Vanilli” czy inną “Marysią”. No, ale ponoć o gustach się nie dyskutuje…


Katy Carr - alternatywa dla Marii Peszek By: njnowak (13 komentarzy) 2 styczeń, 2013 - 14:48