WItaj Zenku! :)

WItaj Zenku! :)

Udało mi się troszkę poszwędać w tym roku. Po pierwsze byłam tam, gdzie jeszcze mnie nie było, czyli w Szkocji.
Nie pojechaliśmy do żadnego dużego miasta i do żadnego hotelu. Pojechaliśmy na szkocką wieś.
Tak pysznej jagnięciny, jak ta swojska-szkocka, to w życiu nie jadłam i pewnie już jeść nie będę!
Wspomnę też o lokalnym i wielce tradycyjnym przysmaku – haggis, czyli owczych płucach, wątrobach i sercach duszonych z dodatkiem różnych ziół w owczym żołądku. Pycha!
(Dotyczy to tylko wersji podawanej w przydomowych jadłodajniach, a nie “supermarketowej” mamałygi, sprzedawanej pod tą samą nazwą.)

Napitki “wyskokowe” jedynie z maleńkich, przydomowych destylarni. (Jakoś im wolno. A tu, np. po śliwowicę łącką, to trzeba “ukradkiem”.) Dostępnych tylko na lokalnym rynku (żadne tam “supermarketowe badziewie”). Poezja po prostu.
A widoki? Dzikość klifów, wrzosowiska, mniej lub bardziej zapomniane zamczyska i wszechobecne stada owiec – niezapomniane…


Na świąteczny stół By: Zenek (13 komentarzy) 20 grudzień, 2011 - 15:34