No...

No...

To powiem, że to jeden z ciekawszych wpisów na temat mediów jakie ostatnio czytałem. Do tego zawiera wiele prawdy…

I już chyba odpuszczę sobie pisanie postu, w którym chciałem zauważyć, że brak obiektywizmu w mediach jest w znacznym stopniu wynikiem instynktu stadnego… Ech…

Faktycznie – Mistewicz popełnia błąd. Twitter nie jest żadnym przełomowym narzędziem, a jedynie nadmuchanym balonikiem, z którego z łatwością można wypuścić powietrze. Gdy słyszę o elitach na Twitterze to mnie się scyzoryk w kieszeni otwiera. Nawet na T. przeczytałem to już chyba dwukrotnie z ust… samych twitterowiczów. Cóż... Skoro to elity, to chyba znacznie zdegenerowane, skoro jeszcze nic nie osiągnęły, a już chciałyby laury zbierać. Pogratulować wysokiej samooceny.

Polski Twitter to proste narzędzie służące do wymiany informacji, luźnych opinii, trochę blog. Sam traktuję je jako zwykłe uzupełnienie dla domowego bloga, bom leniwy i nie zawsze chce mnie się pisać. To tylko ciekawostka służąca do urozmaicenia strony internetowej. Jeszcze nie spotkałem się na nim z jakąś informacją, która by wstrząsnęła Polską.

A jaka to będzie informacja – zawarta w 140 znakach? To będzie prosty komunikat, który często będzie przedstawiał zafałszowany obraz sytuacji. Oglądacz programów informacyjnych często odczuć może zresztą takie zafałszowanie, czytając te przeklęte paski na dole ekranu, które pewnie nie jednego już do szewskiej pasji doprowadziły. Bo i jak się nie wściec na redaktorków, gdy człowiek widzi jak facet na ekranie mówi jedno, a na pasku przeczytać można, że powiedział coś innego? Twitter to niezbyt bezpieczne narzędzie jeżeli chodzi o rozpowszechnianie informacji, bowiem nie mam pewności, czy jakieś puszczone info w fazie początkowej, będzie brzmieć tak samo przetworzone przez kilkunastu, czy kilkuset twittowców. To nie jest przełomowy wynalazek.

Na moje Mistewicz wstrzelił się w Twittera i tak go promuje, bowiem trafił na okres, gdy jeszcze nikt się nim w Polsce specjalnie nie zajmował i może uchodzić za speca od niego. Próbował początkowo flirtować z blogosferą, zachwalał, kreślił jej różne wizje i lepiej by było, by na niej poprzestał, zamiast koncentrować się głównie na Twitterze. Z pewnością ma on świadomość, że nikt tak nie śledzi informacji na swój temat, jak blogerzy, którzy łakną każdego nowego słowa na swój temat. Zresztą... Wielu dziennikarzy już chyba wie, że nic tak nie wyrabia nazwiska i nie świadczy o “prestiżu”, jak częste komentarze w Internecie. Dziennikarze chcą, by ich teksty były czytane i komentowane, a najczęściej dzieje się to dziś jednak w internecie.

Hm… Przepraszam. Za bardzo się rozpisałem. Na tym kończę.

Pozdrawiam.


RSS - Czyli Doda+Vat, polemika której nie przeczytacie w Dzienniku.. By: igla (10 komentarzy) 31 sierpień, 2009 - 13:50