Panie Centrysto!

Panie Centrysto!

centrysta

Ryk lwa i królicze siekacze, czyli Wreszcie psychologia dla dorosłych
Dave Grossman jest znanym amerykańskim psychologiem.

Czy może Pan zoperacjonalizować termin „znany”? Pozostałe nie budzą u mnie niepokoju, niemniej może okazać się, iż je rozumiem inaczej niż Pan. :)

Nie wytężaj jednak umysłu, próbując sobie przypomnieć, czy to nie o nim czytałeś ostatnio przy porannej kawusi w rubryce “Ze świata nauki” Twej ulubionej gazetki. Nie warto!

Dziękuję Panu za ostrzeżenie. Już miałem się zacząć zastanawiać, jaka może być moja ulubiona „gazetka” i kiedy ostatni raz piłem „kawusię”, ale dzięki Pańskiemu ostrzeżeniu moja głowa może nie myśleć, co chyba uważa Pan za stan pożądany. :)

Dave Grossman nie jest bowiem typowym psychologiem, z tych, których chętnie lansują media i których chętnie słuchają postpolityczni przywódcy, by nas w oparciu o ich mądrość skutecznie i masowo uszczęśliwiać.

Co to jest „typowy psycholog”? Podejrzewanie o mądrość psychologów brylujących w mediach, to jest lekka przesada. Myślę, że należało użyć cudzysłowu. (Przepraszam, że się rozpędziłem i jednak zatrudniłem moją makówkę. :( Postaram się, żeby się nie powtórzyło.)

Dave Grossman jest bowiem emerytowanym oficerem, który w dodatku aktywną służbę odbywał w elitarnej formacji Army Rangers*.

Czy bycie emerytowanym oficerem jest jakąś specjalną kwalifikacją do bycia psychologiem? Znam polskiego psychologa, który nie był zawodowym oficerem i nie był emerytowanym oficerem, a konstrukcję psychiczną miał idealnie pasującą do wojska. Ma zatem gorsze kwalifikacje do bycia nietypowym psychologiem od Dawida Grossmana czy nie? Na jakij podstawie chce Pan to oceniać?
Zabawne jest to mnożenie się „elitarnych jednostek” w wojsku SZA. Dotychczas słyszałem o dwóch elitarnych formacjach: SEALS i marines. Czy istnieje w armii SZA formacja, która nie jest elitarna?

Psychologiem został, jak sam mówi, jedynie dlatego, że armia mu rozkazała, by nim został.

Tu dochodzimy do definicji terminu „psycholog”. Jest drobna różnica pomiędzy „absolwentem studiów na kierunku psychologia” a „psychologiem”. Tym pierwszym można zostać na rozkaz, tym drugim trzeba się urodzić.

O typowych psychologach Dave Grossman ma zdanie, oględnie mówiąc, mało pochlebne. Mówi, że psychologami zostają ludzie o specyficznej konstrukcji mentalnej, i nie jest to typ ludzi, który by komuś takiemu jak on imponował.

Znów wracamy do kwestii typowości. Ponadto można powiedzieć, że większość kandydatów na studia psychologiczne nie nadaje się na nie i powinna skorzystać z pomocy psychologa, ale oni zanim skończą studia rezygnują z uprawiania tego zawodu, albo są kiepskimi fachowcami lub fenomenalnym szarlatanami. Niemniej Ci ludzie są absolwentami psychologii, a nie psychologami. :)

Jakby to nie wystarczyło by maksymalnie utrudnić sobie karierę i przekreślić szansę na pojawienie się w rubryce “Ze świata nauki” Twej ulubionej porannej gazetki, Dave Grossman, obok wykładania psychologii na wojskowej akademii West Point, kieruje także zespołem zajmującym się “Kill-ology”...

Tu to Szanowny Pan chyba lekko przesadził. Kieruje tym zespołem wbrew kierownictwu Akademii West Point? Zdaje się, że na niej robi karierę, więc może darujmy sobie tę martyrologię?

Czyli nową nauką, a w każdym razie nowym działem psychologii, zajmującym się ni mniej, ni więcej, tylko psychologią zabijania i związanymi z tym sprawami.

Mógłbym napisać, że jak w Pańskiej gazetce napisali, że istnieje psychologia zabijania, to nie znaczy, że to ma sens. Psychologia, to nauka o procesach psychicznych. Zabijanie takich nie posiada, więc może lepiej pisać o psychologi zabójców lub morderców? Nie chce mi się wymyślać sensownego tłumaczenia terminu z angielskiego.

Na polski moglibyśmy to ewentualnie przełożyć jako “Zabijalogia”. Opublikował na ten temat dwie cenione i dość szeroko znane książki: “On Killing” (O zabijaniu) i “On Combat” (O walce).

Czy „dość szeroko znane” to znaczy, że kupił je ktoś poza rodziną, podwładnymi i studentami? Czy też jest to pierwsza 10 sprzedaży wśród książek psychologicznych w SZA lub tylko na wschodnim wybrzeżu?

Brzmi to dość przeraźliwie, zgoda, jednak pomyślawszy chwilę i odrzuciwszy choćby na czas krótki różowo-złotą mgiełkę słodkich i do snu kołyszących złudzeń, zdawszy sobie sprawę z tego, że Dave Grossman jest, jak by nie było, psychologiem wojskowym, wojsko zaś... Naprawdę nie jest mi łatwo coś takiego powiedzieć, ale cóż – wojsko to mimo wszystko sprawa zabijania. Jeśli zabijanie zdecydowanie i nieodwołalnie zlikwidujemy, to zlikwidujemy tym samym także wojsko. (Choć w drugą stronę to nie działa, co być może stanowi właśnie jeden z dobrych argumentów na rzecz istnienia wojska.)

Pan poważnie ma problemy z wyartykułowaniem stwierdzenia „Wojsko służy do zabijania wroga.”? Bo jeśli tak, to ja polecam terapię. Niewiele wezmę. Skąd wziął Pan tę „różowo-złotą mgiełkę słodkich i do snu kołyszących złudzeń”? W jakim świecie Pan Szanowny raczy żyć? Jeśli Pan pisze do baranów zaczytanych w organ Adama Michnika, to Pan pomylił miejsca. Tu jest jeden Zbyś, ale on wiosny nie czyni. Pani Renaty zaś od dawna nie widziano.

Dave Grossman nie jest jednak, jak Czytelnik mógłby się obawiać, gościem prymitywnym i krwiożerczym.

Czytelnik wybiórczej nie będzie się obawiać, że to prymityw i krwiożercza bestia, tylko będzie tego pewny, o ile organ mu to poda do wierzenia. Normalny człowiek nie ma podstaw do takich przypuszczeń, zatem powyższe zdanie jest skierowane do nikogo.

Przeciwnie, w wywiadzie z nim, którego dane mi było wysłuchać, wypadł sympatycznie, dowcipnie i oczywiście bardzo inteligentnie.

Dlaczegóż inteligentne wypadnięcie jest oczywiste? Bo Pan jest zafascynowany jego postacią? To raczej podaje w wątpliwość rzetelność i trafność Pańskiej oceny.

Ironiczny wydaje mi się też fakt, że to właśnie Dave Grossman regularnie otrzymuje groźby gwałtownej śmierci, nie zaś żeby to on je ludziom rozsyłał.

Nie widzę w tym żadnej ironii. Wszelcy dogmatycy, zarówno z prawej jak i lewej strony, uważają, że każdy, kto ma inne od nich poglądy zasługuje na śmierć. To jest urok poglądów skrajnych. Normalka.

Czemu otrzymuje te groźby, spyta ktoś? A dlatego, że – i tutaj zapewne kolejne zaskoczenie dla ludzi, którzy w specu od “Zabijalogii” automatycznie spodziewają się ujrzeć krwiożerczego potwora, a przynajmniej jakiegoś fanatyka totalnej przemocy – Dave Grossman, na podstawie swych badań, z przekonaniem twierdzi, że zawierające przemoc gry komputerowe całkiem dosłownie niszczą psychikę i umysł młodzieży, przez co odpowiadają za dużą część upadku Zachodu, który wokół siebie obserwujemy.

Czy Pan chce powiedzieć, że firmy dysponujące ogromnymi pieniędzmi, pozwalającymi wynająć zawodowego mordercę, będą wysyłać anonimy z pogróżkami. Przecież to się kupy nie trzyma. To jest domena frustratów i psychopatów, a nie biznesu. Źle Pan odrobił lekcję z psychologii.

Żeby było jasne – Dave Grossman twierdzi, że dojrzały i ukształtowany umysł nie poniesie żadnej istotnej szkody mając do czynienia z takimi grami, jednak umysł i psychika młoda i nieukształtowana, to całkiem co innego! Mówi to głośno, stara się nawet coś w tej sprawie realnie zrobić... Więc lobby producentów gier nie przepada za nim, co tłumaczy wspomniane pogróżki. Rynek gier bowiem, warto pamiętać, jest przeogromny – w Ameryce jest on na przykład znacznie większy od rynku na hollywodzkie filmy, więc i interesy w niego zaangażowane są odpowiednio znaczne.

Patrz wyżej.

Nasz spec od “Zabijalogii” argumentuje jednak, że od roku 1950 w wysoko rozwiniętych krajach zachodu – praktycznie wszystkich! – przestępczość zwiększyła się pięciokrotnie, a sporą część winy za to ponoszą właśnie gry komputerowe interaktywnie promujące przemoc.

Biorąc pod uwagę, że pierwszy komputer osobisty pojawił się w 1976, to rozumowanie bohatera pańskiego tekstu pozostawia wiele do życzenia. Proponowałbym przyjąć robocze założenie, że się myli i spróbować wskazać choć 1 czynnik, który może lepiej wyjaśnić zaobserwowane zjawisko. Ja nie próbuję, bo musiałbym zacząć myśleć, a tego Pan zdaje się u innych nie lubi.

(Bardzo to nieliberalny i nierynkowy pogląd, wiem, ale, cóż – życie nie jest ani liberalne, ani też rynkowe. Rynkowy liberałom nie pozostaje więc nic innego, niż to co zawsze… Czyli obrzucić przeciwnika epitetami od “neurotyka”, przez “socjalistę”, po “bolszewika”, i powrócić do studiów nad Misesem.)

Ma Pan bardzo dziwne pojęcie liberalizmu i liberałów. Czy Pan przy swej ogromnej erudycji nie zauważył, że nie każdy kto krzyczy jestem liberałem jest nim? Platforma Obywatelska nie jest partią liberalną, podobnie jak PiS. Przy okazji, czym różnią się rynkowi liberałowie od nierynkowych liberałów? Liberał, nie ma powodu obrzucać Pana czymkolwiek, bo tak długo, jak nie chce Pan ograniczyć jego wolności, tak długo Pańskie poglądy mu zwisają. A jeśli pogląd Pańskiego pupila byłby prawdziwy, to w jaki sposób on mógłby być „rynkowy” bądź „nierynkowy”. Poglądy są prawdziwe lub nieprawdziwe. W tym wypadku, nie ma podstaw do orzekania o prawdziwości, gdyż argumenty przytoczone na poparcie poglądu są lekko bezsensowne, ale nie wykluczają jego prawdziwości. Logika się kłania.

No dobra, spyta ktoś, jeszcze wciąż nie przekonany – dlaczego coś aż tak skrajnego, tak trudnego do strawienia dla nowoczesnej, kochającej ludzkość i prawa człowieka duszyczki, jak “Zabijalogia”?! Fakt, my możemy sobie o tych sprawach nie myśleć i poniekąd chwała tym, którzy nas z takich zmartwień wybawili… Jak długo jeszcze to potrwa, nie wiem, ale na razie faktycznie nie musimy. Jednak armie mają w tej kwestii problemy…

Pan naiwnie wierzy, że powołanie komitetu czy katedry na uczelni, to jest sposób na rozwiązywanie problemów społecznych? Przecież to jest myślenie magiczne! To może armia zatrudni szamanów?! Może wyjść taniej.
I Pan pisał, że facet ma trudności w robieniu kariery. Przecież to jest ewidentne nabijanie ludzi w butelkę, bo on powinien zająć się socjologią, a nie psychologią. Przyczyny tkwią w społeczeństwie, a nie w indywiduach. Widzi Pan jak sobie blokuję karierę? Ja to muszę być świetnym psychologiem! To chyba zgodne z Pańską logiką?

Na przykład od końca drugiej wojny wiadomo, że 85% żołnierzy państw zachodnich w istocie celowo NIE strzelało do wroga. A pod koniec wojny byli to przecież praktycznie wyłącznie weterani, prawda? Bardzo długo poddawano te liczby pod wątpliwość, ale dzisiaj już ich prawdziwość nie może być podważana. To jest po prostu fakt! Co gorsza, te liczby wcale się nie poprawiają, mimo że dzisiaj te armie państw zachodnich są praktycznie w całości zawodowe i złożone z ochotników!

To czy poddawano dane krytyce czy nie i czy wyszły one obronną ręką z tego procesu poddawania w wątpliwość, nie ma związku ze stanowczością z jaką podaje się je do wierzenia i jak bardzo w nie się wierzy. Jeśli kandydat na żołnierza jest mamiony emeryturą, a nie łupami, to ma on tyle wspólnego z wojaczką (w tym zbijaniem), co kozia d…a z trąbą.

W Wietnamie, tak nawiasem, na jednego zabitego Vietconga Amerykanie wystrzeliwali dobrze ponad 50 tys. sztuk amunicji. Fakt, że wtedy był pobór, ale ta proporcja tak czy tak jest nie do uwierzenia. A jednak tak właśnie walczą dziś żołnierze Zachodu! Nie rozwijając więc już dalej tej fascynującej, ale także wysoce niepokojącej kwestii, stwierdzę, że ja osobiście bez trudu rozumiem po co amerykańskiej armii “Zabijalogia” i dlaczego ktoś taki jak Dave Grossmana się tym zajmuje.

To po co armii SZA potrzebna ta „nauka” jest jasne jak zadek anioła! Po to, żeby wyprowadzić z budżetu do kieszeni swoich i kolegów/rodziny trochę kasy. Do tego nie trzeba pisać tych wszystkich bzdur.

I nawet rynkowy liberał powinien się chyba nieco zastanowić, choćby nawet całkiem w zabijanie nie wierzył – przecież ten udający że walczy, czyli udający że pracuje (bo to przecież zawodowiec i ochotnik!) żołnierz, OKRADA WSZYSTKICH PODATNIKÓW! Jeśli bowiem strzelać do wroga nie trzeba, to po co armia? Po co żołnierze? Po co w ogóle to strzelanie? I po co na to płacić podatki?

Pan masz problem nie tylko z armią i zabijaniem, ale także z liberałami i rynkiem! Cena za terapię rośnie. Przykro mi.

Dużo by jeszcze dało się o tych sprawach powiedzieć na podstawie tego wywiadu com go ostatnio wysłuchał, ale na zakończenie chciałem o czymś nieco innym, choć oczywiście też z psychologią walki związaną. Ta rzecz wydała mi się całkiem fascynująca i chyba nikt z nas tego dotychczas nie kojarzył, ani nie przeczuwał.

Od bardzo dawna intrygował mianowicie wielu dobrze znających realne pole walki niewytłumaczalny fakt: z jednej strony żołnierze całkiem często podają, że nie słyszą własnych strzałów, a słyszą dopiero kiedy np. kule uderzają w ciało nieszczęsnego wroga; z drugiej zaś, kiedy np. policjant musi zastrzelić potrąconego przez samochód psa ze złamanym kręgosłupem, dzwoni mu potem w uszach od huku wystrzału godzinami… Dlaczego tak jest?

Zaczęto te sprawy badać (bo tym właśnie, między innymi, zajmuje się “Zabijalogia”). Skojarzono z tą sprawą niemal równie dziwny fakt, że lew z wiekiem nie głuchnie, mimo że jego własny ryk ma pomiędzy 90 a 110 decybeli, więc teoretycznie naprawdę powinien. No i okazało się, że lew posiada psychiczny mechanizm na moment wyłączający jego słuch…

Właśnie kiedy ryczy, przez co wyraża agresję. W sumie to agresja wyłącza na krótką chwilę jego słuch… I dokładnie tak samo dzieje się z żołnierzami strzelającymi “w gniewie” (“firing in anger”, jak to się mówi po angielsku)... Natomiast nie dzieje się to wtedy, gdy policjant jest zmuszony wykonać przykry obowiązek skrócenia męki rannego psa, przy czym żadnej agresji oczywiście nie czuje.

Dave Grossman podsumowuje to w ten sposób, że tak samo, jak w ustach posiadamy zarówno kły drapieżnika, jak i siekacze, które mogłyby niemal należeć do królika, tak samo w naszych mózgach mamy układy odpowiadające charakterom obu tych zwierząt. A więc mamy w naszych mózgach zarówno lwa, jak i królika. Inaczej jeszcze, mamy potencjał by być lwem, albo królikiem.

Ja tam w mózgu mam szare komórki, ale Pan może mieć tam cały zoolog jak to się kiedyś nazywało. Mnie to ne wadi.

(Tu nawiasem, nasuwa się tu Robert Ardrey, przekonująco argumentujący za tym, że jesteśmy nie tylko bliskimi krewnymi, roślinożernych w sumie, małp, ale, i to przede wszystkim, drapieżnikami. A przynajmniej tak było zawsze dotychczas, choć nie wykluczone, że teraz się to szybko zmienia. Co na pewno zresztą nie skończy się dla nas dobrze.)

Wiedza z biologi też coś szwankuje. Szympansy, nasi najbliżsi krewni są myśliwymi. Ale Pan ma je w mózgu zamiast wiedzy w rozumie.

To, która z tych naszych potencji się ujawni, zależy w ogromnej mierze od tego, którego z owych układów naszego mózgu dotychczas częściej używaliśmy, który rozwijaliśmy… Jeśli postępujesz jak królik, będziesz coraz bardziej królikiem. Jeśli postępujesz jak lew… Czyż muszę kończyć?

Przydałoby się. Szczególnie wyjaśnienie jak się ma chęć wychowania lwów dla wojska z niechęcią do pozwolenia dzieciom na zachowywanie się jak lwy przy komputerze. Czy Pan musi się tak kompromitować?

Dla mnie ta sprawa jest fascynująca i masę rzeczy tłumaczy… Nie wszystkie wnioski są przyjemne, cóż “Zabijalogia” to nie jest łatwy sposób na lekki sen, tylko nauka, frontalnie atakująca same podstawy naszej natury i naszej egzystencji… Niektóre z jej wniosków są jednak specjalnie przykre akurat dla Polaka, ale cóż, to nie jej wina, ale chyba nas… Z naszym żałosnym króliczym rozmemłaniem, z naszym zbiorowym tchórzostwem ubranym w zwiewną szatkę “chrześcijańskich i humanistycznych wartości”.

Szanowny Pan powinien mówić za siebie. Jest jeszcze wśród Polaków trochę ludzi ceniących honor. Nie lubi Pan polskości? To kolejny problem nad którym można popracować. Tyle, że to podnosi stawkę.
Natomiast nauka nie może atakować Waszej natury. Nauka może co najwyżej atakować Wasze poglądy na Waszą naturę, ale to w sumie drobiazg.

Są też jednak z powyższego i mniej przykre, nawet dla Polaka, a do tego być może nawet praktyczniejsze, wnioski… W końcu każdy z nas może w jakimś niewielkim choćby zakresie próbować żyć bardziej jak lew samiec alfa, a mniej jak metroseksualny królik omega i w ogóle nie wiadomo co. Prawda? Na przykład zapisać się od nowego sezonu na jakiś boks albo inne BJJ. A do tego nie dawać za bardzo pomiatać – ani teściowej, ani szefowi (jeśli ktoś takiego ma, bo ja nie mam), ani też Tuskom tego świata.

Żeby mógł istnieć samiec α to musi być samiec β. Inaczej ten pierwszy jest ϖ w równej mierze co α. Zatem nie wszyscy mogą zostać α. W każdej grupie tylko jeden.

Jeśli paru z nas się to uda, to w mojej opinii, “Zabijalogia” prof. Grossmana okaże się nauką więcej wartą od całej reszty dzisiejszej psychologii i w ogóle większości tego, o czym możesz przy porannej kawusi przeczytać na “Naukowej” stronie swej ulubionej gazetki!

Nie wiem, co piszą w Pańskiej gazetce, ale Pańskie rozumowanie na temat wartości nauki mnie rozbawiło do łez. Ma Pan oczywiści do niego prawo, tylko po co się Pan tym chwali. Przecież to jest zbyt śmieszne żeby się z tego natrząsać, a co dopiero dyskutować!

Pozdrawiam ubawiony


Ryk lwa i królicze siekacze, czyli Wreszcie psychologia dla dorosłych By: centrysta (96 komentarzy) 8 sierpień, 2009 - 15:47
  • Panie Jarecki By: Hodowca królików (09.08.2009 - 18:18)
  • Hodowco By: jarecki (09.08.2009 - 18:08)
  • Od razu poznć prawdziwego "wojownika". By: Hodowca królików. (09.08.2009 - 17:42)
  • @ Magia By: centrysta (09.08.2009 - 17:17)
  • Centrysto, Triariusie, Tygrysie… By: goofina (09.08.2009 - 16:30)
  • ciosy karate ćwiczyłem z bratem... By: centrysta (09.08.2009 - 16:30)
  • @Hodowca By: igla (09.08.2009 - 14:44)
  • Tygrysie muskuły... By: Hodowca królików. (09.08.2009 - 12:18)
  • Panie Centrysto! By: jjmaciejowski (09.08.2009 - 11:08)
  • Z tymi By: igla (09.08.2009 - 10:04)
  • he he...a teraz armia By: jarecki (09.08.2009 - 09:10)
  • To ciekawe By: jarecki (09.08.2009 - 09:04)
  • Panie Arturze! By: jjmaciejowski (09.08.2009 - 08:40)
  • Zabijalogia jest cokolwiek do dupy By: dreptak (09.08.2009 - 08:08)
  • JJ By: Nicpoń (08.08.2009 - 20:33)
  • Nicpoń By: jarecki (08.08.2009 - 20:09)
  • Ahaa.. By: igla (08.08.2009 - 19:47)
  • Nie wiem, By: Nicpoń (08.08.2009 - 19:34)
  • Sameś swoim gospodarzem By: igla (08.08.2009 - 18:29)
  • @ Igła By: centrysta (08.08.2009 - 18:25)
  • A se pogadaj By: igla (08.08.2009 - 18:23)
  • @ Igła By: centrysta (08.08.2009 - 18:24)
  • Ahaa.. By: igla (08.08.2009 - 17:57)
  • Nie,.. By: igla (08.08.2009 - 17:43)
  • @ Igła By: centrysta (08.08.2009 - 17:44)
  • No nie ma Zaleskiego By: igla (08.08.2009 - 17:17)
  • Eeee.. By: igla (08.08.2009 - 17:13)
  • Igła By: jarecki (08.08.2009 - 17:08)
  • Jareczak.. By: igla (08.08.2009 - 16:57)
  • @centrysta By: igla (08.08.2009 - 16:54)
  • @ Igła By: centrysta (08.08.2009 - 16:46)
  • Igła i Tygrys, dwóch niszowych blogerów se gada By: jarecki (08.08.2009 - 16:39)
  • Acha.. By: igla (08.08.2009 - 16:35)
  • niewiele z tego komętam zrozumiał... By: centrysta (08.08.2009 - 16:29)
  • No cóż... By: igla (08.08.2009 - 16:17)