Mad

Mad

Bezwzględniu musze do Lubina przyjechać. Byłem tam raz w życiu – kupiłem rower na jakimś blokowisku i wracałem do domu bez oglądania miasta…

Trudno mówic, jaki jest polski katolicyzm… Czy jest bardziej pogański niż inne katolicyzmy… Choć można zaryzykować twierdzenie, że katolicyzm w odmianie afrykańskiej czy południowoamerykańskiej zawiera znacznie więcej elementów przeniesionych z wierzeń lokalnych “przedchrześcijańskich”. Napisano milion książek o adaptowaniu świąt pogańskich na potrzeby wiary chrześcijańskiej. Sporo ludzi wierzących wspomina JP2 na szycie Diablaka, zwanego tez Babią Górą, bo JP2 lubił tę górę i na nią właził. Może jest tak, że ludziom bliżej do człowieka, który w końcu był taki jak oni… Może czują obecność (we wnętrzu siebie) pod tym dębem o którym piszesz i dlatego tam lubią się zbierać? Indywidualna sprawa, nie do oceny.

Koty to zupełnie osobny temat. Ponieważ towarzyszą mojej rodzinie nieprzerwanie od 20 lat, mogę więc stwierdzić jednoznacznie, że jesteśmy kociarzami. I powiem Ci Stary, że nigdy nikt u nas nie załapał nic od żadnego kota. A nie były to domowe kiciusie, które świat ogladają przez szybę. Z drugiej strony – zimą znowu zacznie sie dramat i coroczna wojna. Chodzi o okienka piwniczne w blokach. Jeśli się je pozamyka, koty bedą padać z zimna. Otwarte – to ubytki ciepła no i zapach kocich odchodów, wyjątkowo odrzucający. Są też gnoje, którzy do miejsc gdzie litosciwi ludzie karmia koty podrzucaja trutke na szczury.

Napisz coś więcej o tych cerkwiach. Czy w Lubinie jest jakaś większa diaspora prawosławna? Coś wiesz, skąd się wzieli? Bo dwie cerkwie w nie tak znowu dużym mieście to sporo… Jak na Polskę oczywiście.

Park Aliantów. Może byli tam pochowani piloci? A może pomordowani jeńcy wojenni? W Klodzku jest miejsce kaźni Finów wymordowanych przez szwabów w czasie 2WS. A wracając do parku – coś sie zmieniło? Nie można już w piłę grać? Chłopaki już sie nie tarzaja po trawie? Straż Miejska chodzi po parku i goni, czy moze to juz chlopakom nie chce sie grac w piłę?

No a drzewa… Co można powiedzieć? Jak oddać wrażenie, gdy człowiek opiera czoło o chropowatą korę? Gdy patrzy na kompletny chaos we wzorcach liści brzozy poruszanych wiatrem? Nic mądrego powiedzieć się nie da… Ale zdjęcia doskonałe…

Pewnie możnaby zaryzykować twierdzenie, że masz Stary mimo wsztstko pustelnicza duszę i ciągnie Cię do tych samotnych drzew… Ale to jakąś taką tanią amatorską psychologią mi śmierdzi, więc nie bedę tu zgrywał gireroja – znawcy Madowych ścieżek…

No a tekst o szczawiu całkiem mnie rozwalił. I przypomniałem sonbie, że nie pamietam, kiedy ostatni raz jadłem pyszną zabielana zupęszczawiową z jajem… Ech…

Dzięki Stary. To miasto ma szczęście, że ma takiego Mada, co potrafi i chce o nim pisać...


Wtorek. Restart wpisu, proszę na Jedynkę! By: maddog (34 komentarzy) 7 październik, 2008 - 17:05