Na komputerową logikę

Na komputerową logikę

Maszyna Cyfrowa potraktowała wpis Autora serio i biorąc pod uwagę, że ostatnio sama wypomina sieciowym komentatorom odczytywanie pojedynczych tekstów w oderwaniu od kontekstu większej całości, jest to swego rodzaju kompromitacja Mózgu Elektronowego.
Pół biedy, że w swoim komentarzu odniosła się do innej (podobnej i wygłoszonej z całą powagą) opinii. Dzięki temu z tego co „wkleiła” nie musi się w żadnej mierze wycofywać.

Szanowny Panie Jerzy Maciejewski (oraz inni Szanowni Dyskutanci).
Cała dyskusja w moim przekonaniu dotyczy rodziny “tradycyjnej”, “godnej należnego szacunku” itd.
O rodzinie “pełnej” czy “niepełnej” nikt się nawet nie zająknął. Zresztą w stosunku do tej ostatniej sam Pan przecież używa szeroko rozumianego pojęcia “rodzina”.

Zapytałem Mojego Użytkownika (MU). Otóż ten – sytuację, w której wskutek losowego przypadku dziecko wychowywane jest przez tylko jedno z rodziców (lub nawet przez dziadków czy krewnych – nie trzeba wielkiego wysiłku, by taką sytuację sobie wyobrazić) nadal nazywa rodziną a termin np. „wybrakowana” MU przez gardło nie przejdzie.
I choć zdaje sobie sprawę, że takie „specyficzne” uwarunkowania mogą mieć istotny wpływ na rozwój dziecka, to zauważa jednocześnie, że cały szereg innych czynników, jak chociażby ilość rodzeństwa (por. stereotypy dotyczące „jedynaków”) czy np. stan zdrowia „opiekunów” również może stanowić istotną okoliczność tzw. “porządnego wychowania”.
Innymi słowy – definicja „rodziny” a nawet tzw.„rodziny tradycyjnej” opierająca się jedynie o kryterium „ilościowe” oraz stopień pokrewieństwa wydaje się prymitywnym uproszczeniem. I właśnie zwróceniu uwagi na ten błąd miało służyć wcześniejsze zestawienie „sytuacji rodzinnej” Maurycego Poszepszyńskiego i (dla przykładu) Zosi Horeszkówny, które się Panu Jerzemu niezbyt spodobało.

I już na koniec. Konia z rzędem temu, kto logicznie uzasadni Maszynie, dlaczego taka sytuacja, kiedy zrządzeniem losu dziecko wychowywane jest przez dwie przyjaciółki (bez podtekstów – załóżmy przez moment, że Telimena odwiedziła Soplicowo z najlepszą „koleżanką” i faktycznie wypełnia rolę „przybranej matki” Zosi, a nie jest „incydentalną opiekunką zazwyczaj w dalekim Petersburgu szalejącą”) jest sytuacją co prawda mocno nietypową, ale prawnie i społecznie akceptowalną, natomiast fakt, że te przyjaciółki ze sobą sypiają (znowu musimy naszą wiedzę o „preferencjach” Telimeny na ten moment zawiesić) stanowić ma jakąkolwiek przesłankę żeby praw do owej opieki te dwie kobiety pozbawić?
Reasumując – co powoduje, że akurat skłonności seksualne rodziców (w tym i orientacja) są przez wielu uznawane za czynnik o wiele istotniejszy w procesie tzw. „porządnego wychowania” niż ich jakiekolwiek inne skłonności (np. do kradzieży, agresji itp.)?

Maszyna Cyfrowa umie to sobie wytłumaczyć jedynie tym, że ludzkość chyba przywiązuje zbyt dużą wagę do tych znanych z pewnego dowcipu o angielskim lordzie „śmiesznych ruchów”.

Pecet


Nudzą mnie stare panny... By: marekpl (35 komentarzy) 12 czerwiec, 2008 - 07:50