Eziekielu,

Eziekielu,

rozumiem, że istotą aktywności środowisk homoseksualnych jest zmiana praw Tych podobno je dyskryminujących.
A więc w pierwszym rzędzie legalizacja związków partnerskich z wszystkimi tego prawnymi konsekwencjami.
Lecz prawo w systemie demokratycznym dba o interes ogólnospołeczny. A mniejszości seksualne, choć są, co prawda częścią tego społeczeństwa ( nie chodzi o to, że wbrew medialnemu szumowi bardzo nikłą) lecz nie uprawnioną. Uzurpującą sobie prawa zarezerwowane dla innych.

Żeby było wszystko jasne dokonam autocytatu:

„...abstrahowanie od celu małżeństwa czyni dyskusję jałową. Bo to nie jest jedynie związek uciechy.
Nie jest to też tylko związek miłości, ale przede wszystkim odpowiedzialności. Mający w sensie społecznym jeden cel- prokreacje. I przystosowanie potomstwa do samodzielnego życia. A to już idzie w lata – toteż jego trwanie jest w interesie ogólnospołecznym.
Stąd te bariery natury prawnej i religijnej przeciwdziałające jego rozpadowi. I stąd te szczególne normy chroniące ten związek – dające małżeństwu specyficzne prawa. Wspierające i pomagające realizować pożądany cel. Stymulujące odpowiedzialność.
Domaganie się przez homoseksualistów analogicznych praw -z przyczyn oczywistych – jest absurdem. Prawo powinno być obiektywnym regulatorem życia społecznego a nie koncertem życzeń, w którym można sobie winszować najmodniejszy przebój…”

Nieporozumienie między nami wynika z tego, że Ty opisujesz rzeczywistość z punktu widzenia jednostki, natomiast ja staram się w nieco szerszym zakresie.
Ty jakbyś ideologizował powołując się na takie uniwersalne wartości jak wolność miłość, empatia, szacunek etc.
Ja natomiast staram się odnosić się do realiów.

Wszystko to, co piszesz o tabloidalnych elitach to prawda. Ale to tylko rozrywkowy margines. Choć trochę rozrośnięty i ocierający się o patologię. Spektakularny i nic nie wnoszący.
Od jakiegoś czasu akces do tych tabloidalnych elit zgłaszają środowiska homoseksualne.

Wiem, że Ciebie niesmaczy argument użyteczność jednostki, lecz niestety tak ten świat jest skonstruowany.
Niezależnie czy to nam się to podoba czy nie. Bo jest to racjonalne.

Nikomu nie zabraniam uciechy, a sobie już najmniej.
Znam też wiele heteroseksualnych małżeństw uciech. Ale nie zmienia to faktu, że małżeństwa te mogą swój status łatwo zmienić.
Związki partnerskie nie mają takiej możliwości.

Tak jak Ty uważam, że wszyscy powinni mieć równe prawa.
I dlatego uważam, że preferencje służące konkretnym interesom i przysługujące spełniającym odpowiednie warunki, nie powinny przysługiwać barwnym, sympatycznym, krzykliwym i medialnym uzurpatorom.

Czy postulujący wprowadzanie rozlicznych parytetów kierują się równością szans i praw? Czy ideologią? A to ta sama bajka.

Pozdrawiam serdecznie


Upadłe anioły w wielkim upalnym mieście By: scroll (26 komentarzy) 8 czerwiec, 2008 - 17:19