yassa:

yassa:

I tu się zapewne różnimy. Pan pisze z perspektywy tu-i-teraz. A ja na horyzoncie widzę, to co widzieli w 1847 klasycy.

Demokratyczne państwo prawa kieruje się ukształtwanymi przez historię zasadami, ale jako, że my sami jesteśmy częścią historii, to tworzenie “zasad” jest również domeną naszej aktywności. Demokratyczne państwo prawa płynie i dodaje nowe zasady do obowiązującego kanonu.

Nie zna Pan małżeństw heteroseksualnych, które są związkami uciechy? I co to właściwie znaczy? Zabrania Pan ldziom hedonistycznej uciechy? Podstawą rozumienia promocji związków homoseksualnych może być empatia.

Mam wrażenie, że stoi Pan na stanowisku źle rozumianej użyteczności społecznej, której beneficjentem jest nieokreślona “większość” i mityczny “szary człowiek”. Homoseksualici są również częścią społęczeństwa i, pomimo, że nie wydadzą potomstwa (przez najbliższe lata, bo później wiele może się zmienić), należy im się również szacunek.

Mówienie o satatusie jednostki, gdzie pobrzmiewają echa użyteczności jednostki, jest niesmaczne.

Zresztą co to znaczy ten kreatywny, energiczny, pracowity? Dzisiejsza kultura promuje póidiotów, którzy znają się wybiórczo na tylko jednej swojej specjalności. Biznes opanowany jest przez głupawych narcyzów i piotrusiów panów. Nie jestem pewien, czy tak znowu oni wzbogacają społęczność. Na wzbogacaniu społęczności trudno dzisiaj jest wypłnąć i się dorobić. Są za to rzesze osób znanych z tego, że są znane i nic z tego nie wynika dla ogółu, poza ogólnym otępieniem pożeraczy tabloidow.

Zaskoczę Pana czymś. Istnieje pozytywna korelacja między afirmacją homoseksualizmu a ogólnym dobrobytem społeczeństwa. Nie potrafię przytoczyć konkretnych bdań, czytałem to u Bendyka, więc do niego odsyłam. Z pewnością jakieś przypisy umieszczał.

Ja nie czynię założenie: “To co inne, to jest lepsze”. Czynię założenie: “to co inne, jest równe”. Oczywiście zgrubsza. Nie jestem hiperkonsekwentny w poglądach, a to dlatego, że konsekwancja w oglądzie życia spłecznego prowadzi w ślepe uliczki. Potrzebna jest doza eklektyzmu. Dlatego też nazwałem swojego bloga post nowoczesny. Nie wynika z tej mojej dziwnej tolerancji wniosek: “innemu należyą się promocja”, tylko “innemu należy się takie samo miejsce w społeczeństwie, jak temu samemu”.

Przepraszam za zawiłość i małą klarownośc wywodu, ale tak to już jest z niuansowaniem w moim przypadku.

Pozdrawiam


Upadłe anioły w wielkim upalnym mieście By: scroll (26 komentarzy) 8 czerwiec, 2008 - 17:19