Ba

Ba

Panie Igło !
Chyba się nie polubimy. Cały czas w Pana komentarzach znajduję stwierdzenia tożsame z kłamliwą propagandą Gazety Wybiórczej, patrz Paweł Smoleński i jego teoria wojny chłopskiej na Wołyniu. Pan Dymitr Bagiński robi dobrą robotę i tu nie ma sporu między nami. Natomiast Pan tą jego pracę psuje i nielicznym czytelnikom robi wodę z mózgu swoimi wstawkami, z których wynika,że chłop, czyli człowiek utrzymujący się z pracy na roli, czyli rolnik to istota stojąca nieco powyżej poziomu zwierzęcia. No i chłopi na Wołyniu popili sobie samogonu i zrobili sobie wojnę chłopską...
Proszę założyć przez chwilę, że chłopi to też ludzie, tworzący społeczeństwo o zróżnicowanym poziomie wrażliwości i agresywności. Tych kilka procent agresywnych w czasach spokojnych upuszcza sobie krwi na wiejskich zabawach, to prawda. W miastach są to kibole na “ustawkach”. W czasach konfliktu wojownicy ci służą całej zbiorowości do wspólnej obrony – albo do agresji. Mogą zostać bohaterami – tak jak Basaj – “Ryś”, albo zbrodniarzami – jak “Kłym Sawur”.
W bardzo wielu relacjach świadków, którzy odwiedzili Ukrainę po wojnie, powtarza się motyw samobójstw popełnianych przez uczestników mordów. Powtarzam – chłopi to też ludzie i szlachtowanie ludzi nie spływało po nich jak woda po przysłowiowej kaczce. Do mordowania byli agitowani i zmuszani, przy czym sadyści robili to z ochotą, wrażliwi zapewne mdleli lub wymiotowali…
Zamieszczam fragment spisanej relacji pani Jadwigi Kozioł:

“Znam opowieść kuzynki Julii Malinowskiej, która świadczy o tym, że Ukraińcy do mordowania Polaków byli zmuszani przez bandytów z UPA. Kuzynka Julia starając się uzyskać informację o losie rodziny Malinowskich dotarła do swojej koleżanki ze szkoły Czesławy Stadnickiej.
Czesława Stadnicka była świadkiem następującego zdarzenia. 30 sierpnia 1943 roku w koloni Ewin, wczesnym rankiem, polska rodzina Czesławy Stadnickiej nocująca z obawy o życie poza domem wróciła w obręb swojego gospodarstwa. Rozpoczęto poranny obrządek, matka Czesławy doiła krowy. Wtedy przyszedł Ukrainiec (nazwisko nie zostało zapamiętane), pochodzący z Chobułtowa (kolonia Ewin był kolonią niemiecką, opuszczona przez Niemców była ponownie zasiedlana), wygląd miał dziwny, wzrok błędny, ręce mu się trzęsły, cały był roztrzęsiony. Do Polaków powiedział mniej więcej tak: “Właśnie zabiłem rodzinę Malinowskich, siedem osób, tam leżą w rowie, ale już nie mogę i nie chcę zabijać, wy uciekajcie, gdzie możecie.” Następnie zaczął całować ojca Czesławy Stadnickiej po rękach i płacząc prosił o przebaczenie oraz o zachowanie w tajemnicy tego, że ich uprzedził i puścił żywymi. “Uciekajcie, proszę, ale nie mówcie nikomu, że to ja was uprzedziłem.”
Uratował rodzinę Stadnickich, ale z jego ręki zginęli: Franciszek Malinowski, Kazimiera Malinowska, druga żona Franciszka, Anna (nazwisko nie zapamiętane, matka Kazimiery, staruszka), czworo dzieci Franciszka Malinowskiego – synowie Czesio, Franio, Boguś i córka Celinka. Ich imiona na zawsze pozostaną iminami dziecięcymi, zdrobniałymi, wymianami z czułością...”


Dwie prawdy By: KriSzu (21 komentarzy) 29 kwiecień, 2008 - 21:37