Bo to, proszę Panów Griszqa i Maxa,

Bo to, proszę Panów Griszqa i Maxa,

jest we Włoszech tak, że polityka sobie, a gospodarka sobie. Politycy wiedzą, że pod żadnym pozorem nie wolno im zbytnio zaszkodzić gospodarce, bo w końcu z niej, jako politycy, żyją. Nie mówiąc o biurokracji, która – o dziwo – też chyba pilnuje wyżej wspomnianego porządku.

Nam jeszcze trochę do tego stanu brakuje. Jesteśmy na etapie gospodarki jednak zarządzanej centralnie (jesli idzie o idiotyczne przepisy istniejące i nowotworzone), co w epoce przemian jest po trosze konieczne (uzdrowienie finansów publicznych, finansowanie służby zdrowia, energetyka przemysł wydobywczy etc.), przynajmniej w sferze planowania.

Poza tym poznałem kiedyś sytuację włoskich przedsiębiorców, którzy prywatnie (!) deklarowali się jako zwolennicy socjalizmu, żeby nie powiedzieć komunizmu (a trzeba pamiętać, że włoska partia komunistyczna była jedną z najliczniejszych na świecie). Swoje preferencje polityczne głosili oni po zakończeniu pracy czyli na warunki włoskie po 21-ej do 3-4-ej rano. Potem zarabiali pieniądze. I to bardzo duuuże. Jakoś im przekonania nie przeszkadzały w prowadzeniu interesów na wolnym (?) rynku.

Pozdrawiam


Miauczenie Tygrysa By: zapiskispekulanta (29 komentarzy) 17 kwiecień, 2008 - 19:26