Borsuku

Borsuku

Premier RP nie moze, ot tak, sobie gadac. Nawet byly.

Ależ może, może. Nie pierwsza i nie ostatnia bzdura walnięta przez byłego premiera w Polsce, że o aktualnych wicemarszałkach nie wspomnę. I nie tylko w Polsce. A śmiem twierdzić, że choć tutaj Kaczor mówił szybciej niż myślał, to słowa te nie mają tak ciężkiego kalibru, jaki im się przypisuje.
Przede wszystkim, ta opinia nie ma ŻADNYCH konsekwencji, żadnej mocy sprawczej. A niejeden bzdet rzucony ot tak, miał.

Co do meritum.

Głosowanie przez internet jest zagadnieniem niebanalnym. Wiąże się z nim szereg zagadnień, wśród których utrata niemal sakralnej powagi aktu głosowania (wyjść trza jak do kościoła, dopełnić obrzędów w uroczystych okolicznościach etc.) ma najmniejsze znaczenie.

Np. nie usłyszałem nigdzie w jaki sposób rozwiązać kwestię tajności przy jednoczesnym bezpieczeństwie danych — gwarancji, że głosują jedynie uprawnieni, osobiście i że robią to tylko raz.
Podasz przykład, że są internetowe operacje bezpieczne — np. bankowe. OK. Ale pod przelewem się podpisujesz. A w demokracji, pod głosem — nie.

Także śmieszne i głupie jest niezrozumienie przez Kaczora nowych mediów, ale już opór wobec głosowania przez internet sam w sobie śmieszny ni głupi nie jest.


Co tak naprawdę powiedział Kaczyński o internautach, a co powiedziały media? By: poldek34 (25 komentarzy) 13 marzec, 2008 - 23:28