Witaj Algo

Witaj Algo

Miałam znajomych właścicieli doga arlekina. ( Też miałam, jeszcze o nim kiedyś opowiem) I ten dog byl takim zakochanym w kotach “klapotem”, że kiedy kotka urodziła małe w jednym z kątów pokoju, ( a dom w ogrodach, w którym ludzie i zwierzęta, mieszali się i pospołu mieszkali zgodnie) to nasz olbrzym czekał aż kotka odeszła na moment by napić się wody i łaps jednego malucha, delikatniutko, samymi wargami i szybciutko, szybciutko z nim na swoje posłanie w drugim kącie dużego, trzeba przyznać, pokoju. Ułożył delikatniuśko i pędzi po drugie. Ale to pierwsze zaczęło piszczeć. Przybiegła kotka, znalazla piszczące pierwsze zabrane i bez ceregieli złapała za karczek i tarmosi z powrotem do swojego gniazda, w tym momencie nasz dog już z drugim maluchem wylądował na swoim posłaniu. I teraz ten drugi kotek czując obcy zapach zaczął się drzeć, więc kotka po niego, a dog po nastepnego…. Widok był przekomiczny. Chyba by ta miłością pozamęczali te kocieta, tym przenoszeniem na “lepsze’” , bo własne miejsca.
Dopiero musieli wkroczyć gospodarze wkladając kosz z matką i maluchami do takiego specjalnego zamykanego kojca. I biedny dog leżąl z mordka wtuloną faflami w siatkę i wzdychał miłośnie do swojego kociego szczęścia.

Ale kiedy parę lat później leżał po operacji jaka byla konieczna, bo jakiś chłop przebił go widłami, broniąc zresztą własnego psa – to leżącego na kocu w ogrodzie doga otulało kilka kotów, grzejąc go jeśli akurat słońce skryło się za chmurką.

A co najdziwniejsz – ten dog nie znosił obcych kotów ani psów i rzucał się do ataku odpędzając je skutecznie od swojego terenu.

I tą opowieścią życzę dobrej nocy, łagodnych snów i słodkiego przebudzenia.
Pozdrawiam serdecznie


Kitunia By: ererka (16 komentarzy) 3 marzec, 2008 - 06:57