Panie Igło,

Panie Igło,

a kto Panu broni się ze mną ponap*, poza lękiem o wynik? ;-)

Ja już mam szczerze dość tych pseudo dyskursów, opartych o pojęcia z XIX wieku.
To już nawet lewactwo sobie znalazło wytrych (bo nie jest to, moim zdaniem, klucz) do współczesności, pod postacią tych tam różnych anty i alterglobalizmów.
Czy my nie moglibyśmy sobie czasem porozmawiać o skutkach naszego powrotu do cywilizacji w momencie, gdy ulubiony XX wieczny model tej cywilizacji (państwo socjalne) padł w gruzy skutkiem wyczerpania się zasobów.

A my Panie, ciągle o Państwie (w rozumieniu niemieckiej nauki, tak jak ona to definiowała, bo jej to było potrzebne do legitymizowania jednoczenia Niemiec).
Kiedyś zastanowiło mnie zabawne słów pomieszanie w języku rosyjskim, gdzie restaurator to ktoś kto odnawia budynki, a konserwator, ktoś kto chce zachowania dawnego status quo.
My dzisiaj raczej potrzebujemy restauratorów, którzy zbudują Państwo Polskie tak, aby było co konserwować.
Ta restauracja nie może sięgać do dawnych wzorów tutejszych (bo się zestarzały), ale powinna je mieć na uwadze, bo ignorowanie zasiedziałości intelektualnej (pominę dla uproszenia kwestię stereotypów, moją ulubioną), prowadzi do rewolucji, które nie mają korzeni i są rozwiewane wiatrem.
Kiedyś bohater nie mojej pieśni, którego jednakowoż szanowałem, Jacek Kuroń, powiedział, że on z byciem lewicowcem poczeka. Do zbudowania kapitalizmu, w którym warto być lewicowcem. Czy poczekał, czy nie, to sprawa inna, wykraczająca poza temat, ale chętnie trawestuję tą myśl.

Ja też chętnie będę konserwatystą, jak będzie co konserwować. Jak będzie państwo samodzielne (choć nie autarkiczne, bo to chory jest nonsens), posiadające armię zdatną, nie tylko do walki z klęską urodzaju w grójeckich sadach. Policję, która częściej łapie złodziei, niż sama kradnie i nie boi się ani wieczorową porą po Grochowie piechotą chodzić, ani nawet strzelać, bo została w zakresie strzelania rzetelnie przeszkolona. I tak dalej i tym podobnież…

Ale na razie to wygląda to tak, jak z ogórkami co je kupiłem kilka tygodni temu.
Nazywały się konserwowe i nawet tak początkowo smakowały. Ale jakoś nie było okoliczności, żeby je jeść i po niejakim czasie zaczęły się, same z siebie, zakiszać.


Konserwatyści? By: igla (27 komentarzy) 2 styczeń, 2008 - 08:59