W rocznicę napaści polsko-niemieckiej na ZSRR

Z tą delegacją niższej rangi to przesada. Co prawda, najpierw mieli Amerykanie przysłać ministra z wykopalisk, ale w końcu przysłali takiego, co ma bezpośredni kontakt z B. Obamą. Ale gdyby nawet przysłali tylko W. Perrego, który kontaktuje się ze swoim prezydentem wzrokowo (widzi swojego prezydenta w telewizorze), to i tak nie byłoby źle. Mogli przecież przysłać sprzątaczkę z Białego Domu. Kreml miałby wtedy niezły ubaw.

Z drugiej strony trudno dziwić się Ameryce – wysyłać wysokiego rangą polityka do kraju, w którym pozostały jeszcze muzea po “polskich obozach zagłady”? Dodatkowo w sytuacji, gdy rosyjscy historycy ustalili, że Polskie Pany o mało co nie zawarły sojuszu z Hitlerem. Jakby dobrze zmotywować takich historyków, to odkryliby, że Polska wraz z Niemcami w 1939 r. napadła na CCCP. Bohaterscy krasnoarmiejscy odparli atak, a ich kontrofensywa przyniosła sukces – odzyskali część prastarych, sowieckich ziem. Hitler jednak ze swoją armią pozostał już w Polsce, by strzec wschodnich rubieży swych sojuszników.

W ten sposób dałoby się też wyjaśnić, dlaczego dzielni wojacy znad Sekwany i Tamizy nie ruszyli we wrześniu z odsieczą. Jak mogli pomagać Polsce, która sojuszniczo z Hitlerem zaatakowało Rosję Sowiecką? Gdyby zachodni historycy trochę ambitniej pomyszkowali po tajnych archiwach, pewnie bez trudu znaleźliby dokumenty potwierdzające taki rozwój wypadków.

Pozostaje jeszcze kwestia “wypędzonych”. Można sprawę wyjaśnić tak: gdy ruszyła sowiecka kontrofensywa Polacy idąc jak sępy za radzieckimi frontowcami wyganili biednych Niemców z ich prastarych siedzib.

Cóż, w postmodernizmie każdy ma swoją prawdę, więc można rozważać jej rożne warianty.

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że pomimo tej całej gadaniny o “demokracji”, “postępie”, “nowych czasach”, historia jak nakręcona wciąż zmierza do swych starych kolein. Jakaś niewidzialna siła przyciąga Rosję do Niemiec i żadna Unia Europejska, ani “oświecona”, technologiczna cywilizacja nie jest w stanie tego zmienić. Nie ma się co łudzić, wcześniej czy później znany scenariusz zostanie powtórzony.

Źródło: W oblężonej twierdzy

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Bo się nie opłaca..

róznym francuskim, czy w tym wypadku jankeskim kramarzom.

Nam też przestaje się opłacać.
Czy to rozumieją Tuski, Sikorskie, Kaczyńskie?
Myślę, że wątpię.


A nie mogli by się Ruscy z Schwabami

Bić przez może, albo, przez czechosłowacje i austrowęgry?

Zawsze muszą przez Polskę?

Ja przy następnej wojnie będę stał z tabliczką Do Związku radzieckiego w prawo. Może to zadziała?
Pozdrawiam Pacyfistycznie


Gorzkie, pewnie trochę prawdziwe,

ale jednak pointa nie do końca chyba słuszna, albo sie łudzę.

No ale w sumie nie dość, że prababcię Rosjanke miałem, to zgermanizowany jestem jeszcze:), więc może tego niemieckiego zagrożenia nie widzę.


Ad. Igla i Jachoo

Co tu mądrego można dodać? Interesy gospodarcze i geopolityka są tu i będą decydujące. To znany fakt.


Grześ

W moim przekonaniu zagrożenie ze względu na geopolitykę istnieje. Jest tylko kwestią czasu kiedy się skonkretyzuje. Za rok, pięć lat, dwadzieścia czy pięćdziesiąt? Nie chodzi o sam fakt, tylko właśnie o czas.


Subskrybuj zawartość