O metodzie demokratycznej i nazistowskiej na przykładzie eutanazji

Arcybiskup Clemens August von Galen w kazaniu wygłoszonym w Kościele św. Lamberta w Műnster 3 sierpnia 1941 roku skrytykował władze hitlerowskie (zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz) za praktyki eutanazyjne. Kaznodzieja poinformował wiernych, że do miejscowych władz medycznych przysłano instrukcję, zgodnie z którą zalecano przygotowanie wykazu chorych określanych mianem “nieproduktywnych obywateli”. Później, na podstawie tych wykazów chorzy i kalecy byli zabierani z domów oraz szpitali i przewożeni w nieznane miejsca. Po pewnym czasie rodziny otrzymywały informacje o śmierci bliskich i skremowaniu ich zwłok. (Kremacja uniemożliwiała stwierdzenie rzeczywistej przyczyny zgonu.)

Arcybiskup w swoim kazaniu otwarcie potępił postępowanie władz. Co więcej, powołał się na obowiązujące prawo zabraniający takich praktyk, a nawet nakazujące informowanie o zaistnieniu podejrzenia ich występowania. Mówca oświadczył, że sam powiadomił o tych podejrzeniach stosowne służby państwowe, ale bez rezultatu.

Co ciekawe, w swoim kazaniu imiennie skrytykował Rudolfa Hessa. Jednak Jego prestiż i poparcie wiernych było tak wielkie, że naziści nie zdecydowali się na ostateczną rozprawę z hierarchą. Dopiero w 1944 umieścili Go w obozie Sachsenhausen.

* * *

Współcześni eutanaziści reagują nerwowo, gdy się ich porównuje z hitlerowcami. Znany refren w takich przypadkach brzmi: “gdy dwaj mówią to samo, to jeszcze nie jest to samo”. Różnica ma polegać na tym, że “ponurzy synowie postępu” chcą dobijania chorych w imię wolności i walki z cierpieniem, zaś naziści nikogo nie pytali o zgodę. To prawda – naziści działali metodami totalitarnymi, demokraci posługują się metodą “dialogu”, przekonywania, sugestii. W demokracji nie wymusza się zgody, lecz ją produkuje (W.Lipmann). Technologia produkcji takiej zgody w przypadku eutanazji odwołuje się do konieczności wysłuchania tzw. “własnej prośby pacjenta”.

Lekarz Ryszard Fenigsen, w książce: “Eutanazja. śmierć z wyboru?”, podaje na przykładzie holenderskim sposoby za pomocą których lekarz-eutanasta wymusza tzw. “własną prośbę pacjenta”: Zaczyna od przedstawienia sytuacji i nie oszczędzenia przy tym pacjentowi opisu straszliwych powikłań, które już nastąpiły lub w przyszłości “nastąpić mają”. Stan chorego określa jako beznadziejny (…); wypowiada się z całą mocą nieomylnej nauki (a zapomina, jak wiele błędów nasza nauka popełnia). (…) Taka przemowa (a nie sama choroba) wtrąca chorego w głęboką depresję, czasami w psychozę reaktywną. Gdyby jednak pensjonariusz był zbyt oporny i wciąż sprzeciwiał się “dobrej śmierci”, wówczas stosuje się nieco skuteczniejsze “metody przekonywania”. Nie musi to być nawet nacisk czynny – pisze wspomniany R. Fenigsen. – Małe akcje, np. piętnastominutowe opóźnienie w podaniu basenu, są bardzo skuteczne. Po takich “argumentach” chory w końcu poddaje się.

Lekarz-eutanasta z właściwą sobie troskliwością jeszcze pyta chorego: czy jest pan pewny swojej decyzji? Wieczorem (w celu rozwiania wszelkich wątpliwości) personel pomocniczy powtórzy jeszcze raz akcję z basenem. “Własna prośba” staje się faktem. Metody demokratyczne jeszcze raz ukazują swoją wyższość nad nazistowskimi..

PS. Biskup Clemens August von Galen został po wojnie wyniesiony do godności kardynalskiej. W roku 2005 papież Benedykt XVI ogłosił go błogosławionym.

Za:W OBLĘŻONEJ TWIERDZY

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Własna prośba pacjenta

Jest jednak zawsze własną prośbą pacjenta – tak długo, jak długo się nie udowodni (najlepiej – przed sądem), że własną nie była. Także założenie, że pomimo przysięgi Hipokratesa określeni lekarze celowo i z premedytacją dążą do uśmiercenia pacjenta (poprze produkowanie jego zgody) jest – bez poparcia tego dowodami – zwyczajnym pomówieniem.

Dyskusja toczyć się powinna na temat tego, czy cywilizacyjnie dopuszczamy aktywną pomoc lekarską w zabijaniu pacjeta.
Jeśli tak – faktycznie staliśmy się cywilizacją śmierci i reszta jest zwyczajną procedurą. Holandia tą granicę przekroczyła.
Jeśli nie, wszelka dyskusja nad mechanizmami wyrażania zgody pacjenta jest bezcelowa, bowiem jedynie ściąga światło z głównego problemu.


trzy sprawy

1. wszyscy bez wyjątku kiedyś umrzemy

2. ja bym np. wolał sam zdecydować, kiedy przyjdzie mój czas, zamiast wegetować bez ruchu we własnym gównie

3. w naszej arcykatolickiej ojczyźnie to jeszcze dłuuuuuuuugo nie bedzie uregulowane – wszak eutanazja na życzenie jest niemoralna, za to “łowcy skór” mogli to czynić dla pieniędzy


Najpier linki do tekstów Majora,

http://galopujacymajor.salon24.pl/120764,liberalom-mieknie-rura

http://galopujacymajor.salon24.pl/120873,chcacemu-nie-dzieje-sie-krzywda...

Poza tym zgadzam się z Griszeqiem i MAW-em.

A jesli eutanazji by nie dokonywał lekarz, tylko np. najlepszy przyjaciel albo ktoś z rodziny?
A jeśli decyzje podejme teraz, że w razie jakiegoś wypadku i nieświadomości chcę być “zeutanazjowany”?

Gadanie o nadużyciach nie przekonuyuje mnie, bo choćby ci sami co grzmią o nadużyciach przy sprawie eutanazji, juz w sprawie nadużyć i pomyłek przy karze smierci dziwnie zapominają lub milkną.

Jesli boimy się nadużyć i to jest główny powód przeciwko eutanazji, to powinien pan byc konsekwentie przeciw karze śmierci.
Jest pan?

Dalej, eutanazja to dla mnie (zresztą podobnie jak samobójstwo) cena wolności i jej jeden z wymiarów.

Porta semper aperta est

Poprawia to trochę samopoczucie istnienia na tym najlepszych ze światów:)

Pozdrawiam wolnościowo.


Grzesiu

Czytałem wypociny Majora. Co mam powiedzieć – to zwyczajny troll, tyle że sprawny językowo. Poczytałem sobie jego komentarze do dyskutantów – balonik ma tak nadmuchany w tyłku, ze mu gałki oczne wywala. Przy każdej próbie dyskusji ucieka w szyderę i robienie z siebie gwiazdy S24. Po co w ogóle dyskusję zaczynać?
Zresztą – przygalopował kiedyś na TxT. Rzucił się na Kleinę, Yayco i Tarantule (albo Lorenzo) robiąc za błyskotliwego prawnika. Rozjechali go tak, że strzępy zostały. Aż mi się go żal zrobiło, choć sam się prosił. No i podwinąl ogon i wrócił na S24, robić za gwiazdę. Poszukaj sobie tej dyskusji, przypomni Ci ona czym się różni klasa od gwiazdrostwa. Sprawność pisania to jeszcze nie wszystko. Ale nie mam zamiaru Cię przekonywać – wiem że go lubisz. Skończmy więc na temat GM.

Co do samego tematu: Wyrus twierdzi odwrotnie niż Ty. To argument o możliowści pomyłki sądu jest najczęściej podnoszony przez przeciwników kary śmierci. Ja też się z nim znacznie częsciej spotykam włąśnie przy dyskusjach o karze śmierci, a nie o eutanazji.

Lekarz nie jest od tego, by Cię zabijać, tylko od tego, by Cię ratować. Dlatego nie uszanuje Twojej woli i w przypadku nieudanego samobójstwa zrobi wszystko, by Cię poskładać do kupy. Nawet mając pełną wiedzę o tym, że to była próba samobójcza.
Nikt nie ma władzy nad Twoim życiem, poza Tobą samym. Chcesz próbować się zabijać – trudno. Jest to jak piszesz – cena wolności. Wolny wybór. Ale zadawanie śmierci przez osobę trzecią – bez względu na to, czy to lekarz czy kolega czy kto tam jeszcze, to już zupełnie inna kwestia. To zabójstwo i tyle. Jeśli ktoś chciałby Ci w samobójstwie pomóc – proszę bardzo. Ale będzie odpowiadał za udział w zabójstwie. Twoja wola nie ma z tym nic wspólnego. Chcesz się zabić: proszę bardzo – ale nie pakuj w to innych.
Jeśli jesteś sparaliżowany i nie jesteś w stanie sam się zabić – trudno. Świat nie jest sprawiedliwy. Twoje nieszczęscie nie oznacza to jednak, że mamy dopuszczać do bezkarnego zabijania ludzi.

Gdybyśmy nawet dopuszczali eutanazję (oby nigdy), to zgoda złożona teraz, nie oznacza zgody w chwili gdy będziesz np nieświadomy. A to by oznaczało, że dopuszczamy zabicie Cię, ponieważ taka byłą ostatnia ZNANA Twoja wola, a nie wola w sytuacji gdy jestes nieświadomy i właśnie przygotowany do wyekspediowania z tego świata. Znaczy się – zabijamy Cię, choćbyś nawet był temu przeciwny. Tylko dlatego, że nie możesz nam powiedzieć, że Ci się odwidziało. Do kitu taki mechanizm.

Reasumując – w pełni popieram stwierdzwenie, że samobójstwo jest przejawem wolności i świadomości pełnego panowania nad swoim życiem. Natomiast dla mnie eutanazja nie ma nic wspólnego z wolnością osobistą – to przyzwolenie by inni mnie zabili.

Pozdrawiam.


@Grześ

Problem nie polega na tym, że lekarz dokonuje nadużyć, ale na nieuchronnym konflikcie dwóch odrębnych stanowisk światopoglądowych, które spierają się w społeczeństwie. Pierwsze stanowisko – życie cierpiące i starcze z punktu widzenia ateistycznego (i demoliberalnego) jest bezsensowne, dlatego trzeba je eliminować. Drugie – z punktu widzenia chrześcijańskiego: takie życie ma sens (nie będę wchodził w teologię dlaczego).

Nie ma rozwiązań pośrednich – albo zwycięży pogląd ateistyczny (czytaj demokratyczny) – można zabijać, gdy ktoś zechce, albo odwrotny – chrześcijański. Z mego punktu widzenia nie ma tu szansy na porozumienie.

Wracając do tekstu. Kwestia wymuszenia (basenem) czy bardziej dialogicznego przekonywania jest w tym kontekście drugoplanowa. Jak nie lekarz, to telewizornia i gazety przekonają chorego, że jego życie jest bezsensowne.

W tym sensie decyduje filozoficzno- religijna podstawa życia społecznego, a reszta jest tak naprawdę drugoplanowa.


Polemika z Griszqiem szanownym:)

hgrisza

Czytałem wypociny Majora. Co mam powiedzieć – to zwyczajny troll, tyle że sprawny językowo. Poczytałem sobie jego komentarze do dyskutantów – balonik ma tak nadmuchany w tyłku, ze mu gałki oczne wywala. Przy każdej próbie dyskusji ucieka w szyderę i robienie z siebie gwiazdy S24. Po co w ogóle dyskusję zaczynać?
Zresztą – przygalopował kiedyś na TxT. Rzucił się na Kleinę, Yayco i Tarantule (albo Lorenzo) robiąc za błyskotliwego prawnika. Rozjechali go tak, że strzępy zostały. Aż mi się go żal zrobiło, choć sam się prosił. No i podwinąl ogon i wrócił na S24, robić za gwiazdę. Poszukaj sobie tej dyskusji, przypomni Ci ona czym się różni klasa od gwiazdrostwa. Sprawność pisania to jeszcze nie wszystko. Ale nie mam zamiaru Cię przekonywać – wiem że go lubisz. Skończmy więc na temat GM.

Griszequ, przepraszam, że tak póxno się odnoszem, ale ostatnie chwile wakacji przed rozpoczęciem ciężkiej i intensywnej pracy od następnego tygodnia trza wykorzystywać i w domu nie tkwić przed komputrem:)
Więc tak, major zwyczajnie się dopasowuje do języka polemistów i do miejsca, w którym pisze.
Zdolny bowiem to chopak jest, poza tym mam wrażenie, że akurat dystansu i autoironii to on ma dużo, porównaj go choćby z nadętym azraelem czy nawet z innej strony z nieironicznym zupełnie Mireksem. No ale nie o tem.
A czy majora ktoś tu rozjechał?
Nie pamiętam, miałem raczej momentami wrażenie, że pan Kleina to na siłę się czepiał Majora choć blogera Kleinę cenię i lubię (przy okazji pozdrawiam z daleka:))

hgrisza

Co do samego tematu: Wyrus twierdzi odwrotnie niż Ty. To argument o możliowści pomyłki sądu jest najczęściej podnoszony przez przeciwników kary śmierci. Ja też się z nim znacznie częsciej spotykam włąśnie przy dyskusjach o karze śmierci, a nie o eutanazji.

Tu się zgodze, jest podnoszony częściej, acz nie znaczy że jest sensowny, ja mam inne argumenty przeciw karze smierci, zresztą pisałem o tym nieraz.

hgrisza

Lekarz nie jest od tego, by Cię zabijać, tylko od tego, by Cię ratować. Dlatego nie uszanuje Twojej woli i w przypadku nieudanego samobójstwa zrobi wszystko, by Cię poskładać do kupy. Nawet mając pełną wiedzę o tym, że to była próba samobójcza.
Nikt nie ma władzy nad Twoim życiem, poza Tobą samym. Chcesz próbować się zabijać – trudno. Jest to jak piszesz – cena wolności. Wolny wybór. Ale zadawanie śmierci przez osobę trzecią – bez względu na to, czy to lekarz czy kolega czy kto tam jeszcze, to już zupełnie inna kwestia. To zabójstwo i tyle. Jeśli ktoś chciałby Ci w samobójstwie pomóc – proszę bardzo. Ale będzie odpowiadał za udział w zabójstwie. Twoja wola nie ma z tym nic wspólnego. Chcesz się zabić: proszę bardzo – ale nie pakuj w to innych.
Jeśli jesteś sparaliżowany i nie jesteś w stanie sam się zabić – trudno. Świat nie jest sprawiedliwy. Twoje nieszczęscie nie oznacza to jednak, że mamy dopuszczać do bezkarnego zabijania ludzi.

Wiesz, próba samobójcza moż ebyc podjęta na spontana i w afekcie:), decyzja o chęci poddania się eutanazji może być przemyślana, świadoma i i niezmienna przez lata.
Oczywiście, że jest to zabójstwo.
Zabójstwo na życzenie, które jest wyrazem mojej woli, de facto, ja jestem jego sprawca, nie pan w białym fartuchu ze strzykawką.
Wiesz, łatwo skwitować, świat jest niesprawiedliwy, tyle, że powiedz to komuś co np. od kilkunastu lat jest spralizowany i np. porusza tylko powieką.
Mnie takie skwitowanie sprawy nie zadowala.

hgrisza

Gdybyśmy nawet dopuszczali eutanazję (oby nigdy), to zgoda złożona teraz, nie oznacza zgody w chwili gdy będziesz np nieświadomy. A to by oznaczało, że dopuszczamy zabicie Cię, ponieważ taka byłą ostatnia ZNANA Twoja wola, a nie wola w sytuacji gdy jestes nieświadomy i właśnie przygotowany do wyekspediowania z tego świata. Znaczy się – zabijamy Cię, choćbyś nawet był temu przeciwny. Tylko dlatego, że nie możesz nam powiedzieć, że Ci się odwidziało. Do kitu taki mechanizm.

No ale jesli jestem nieświadomy, to co cię obchodzi moja wola?
Poza tym wiesz, jeżeli ktoś się decyduje na coś takiego jak jest świadomy, to co?
twoja argumentacja upada, że robisz to wbrew niemu.
Czy nie jest zaś nadużyciem zmuszanie kogoś do życia?

hgrisza

Reasumując – w pełni popieram stwierdzwenie, że samobójstwo jest przejawem wolności i świadomości pełnego panowania nad swoim życiem. Natomiast dla mnie eutanazja nie ma nic wspólnego z wolnością osobistą – to przyzwolenie by inni mnie zabili.

Eutanazja może byc tym samym co samobójstwo, jest tylko samobójstwem wspomaganym, bo sam nie mogę się zabić.
Tyle.

Pozdrówka.


Panie Dariuszu,

upraszcza pan że aż strach, moim zdaniem.

“Pierwsze stanowisko – życie cierpiące i starcze z punktu widzenia ateistycznego (i demoliberalnego) jest bezsensowne, dlatego trzeba je eliminować. Drugie – z punktu widzenia chrześcijańskiego: takie życie ma sens (nie będę wchodził w teologię dlaczego).”

Dlaczego pana zdaniem zycie starcze i w cierpieniu wg ateisty nie miałoby mieć sensu?
Ma sens , oczywiste to, choćby poprzez to kim ta osoba jest dla innych, jak na nich wpływa, przecież taka opieka, taki kontakt ze starszą osobą to szkołą życia często.

Poza tym co ma do tego sens?
Nawet jeśli uważam, że nie ma sensu, to jeżeli ta osoba chce zyć, to tylko jej zdanie jest ważne.
Moż ejednak byc tak, że to ona sama tego sensu nie widzi i nie jest to chwilowe i nie jest to depresja.
Jest to bardziej zanik ochoty do życia, iunstynktu życia i co wtedy.

Chce pan na siłę , bym żył kilkanaście lat dłużej czując, że to życie już nie ma sensu, że go nie chcę?

Dla mnie to zniewalanie mnie jest.


@Grześ (2)

Cytuję: “Dlaczego pana zdaniem zycie starcze i w cierpieniu wg ateisty nie miałoby mieć sensu?
Ma sens , oczywiste to, choćby poprzez to kim ta osoba jest dla innych, jak na nich wpływa, przecież taka opieka, taki kontakt ze starszą osobą to szkołą życia często.”

Być może są ludzie niewierzący, którzy tak myślą, ale ateista wcześniej czy później zada sobie pytanie: po co mam się tak męczyć, przecież zaraz umrę i przestanę istnieć?

W odniesieniu zaś do pozostałych rozważań w zasadzie musiałbym powtórzyć wywód z poprzedniego komentarza. Spór światopoglądowy jest tutaj podstawowy także (lub raczej przede wszystkim) dla rozumienia pojęcia wolności.


Grzesiu

Dystans do siebie to masz Ty lub Igła. Major to narcyz, któremu fakt iż stał się rozpoznawalny w blogosferze uderzył do głowy. Fakt – zapracował sobie na pozycję. Na taką, że akurat “dopasowywać się” do troli nie ma potrzeby. Po prostu wyłazi z niego to, co lubi. Nie pierwsze i nie ostatnie to dobre pióro, które nie udźwignęło własnej – zapracowanej – sławy.

Sam argument o możliwej pomyłce nie wydaje mi się bezsensowny czy mało sensowny w kontekście eutanazji czy kary śmierci. W mojej ocenie jest to mocne uzasadnienie, trudno zbijalne. Ważne natomiast by nie stosować go wybiórczo, bo to będzie jedynie świadectwem hipokryzji. Na to właśnie wskazywał Wyrus. Sam jestem przeciwnikiem kary śmierci i bynajmniej nie z powodu możliwej pomyłki. Tu jesteśmy zgodni.

Argument o spontanicznej próbie samobójstwa i przemyślanej decyzji o eutanazji zasadniczo niczego nie wnosi. Bowiem ratowany po próbie samobójczej będziesz bez względu na to, jak bardzo ją przemyślałeś – i bez względu na wiedzę lekarza o tym fakcie. Ma Cię obowiązek ratować i tyle. Zresztą, prawo chyba mówi o tym (coś mi dzwoni, ale się nie znam), że każdy obywatel ma obowiązek udzialania pomocy. Chyba że jej udzielanie stwarza zagrożenie dla Ciebie. Pal sześć prawo – ludzkim obowiązkiem jest nieść pomoc i tyle.

Grzesiu – możnaby mnożyć przykłady, w których wyrażałbyś wolę tego by Cię zabić. Na przykład z udziałem wiertarki i jakiegoś psychola. Jasne – to przegięcie w druga stronę, ale mechanizm ten sam. Sam fakt, że chcesz być zabity nie zmienia kwalifikacji czynu osoby trzeciej – zawsze będzie to zabójstwo. Nawet jeśli sprowadza się do takiego ułożena okoliczności, byś miał możliwość zabicia siebie.

Czy łatwo jest skwitować że świat jest niesprawiedliwy? Łatwo. Codziennie to robimy zaraz po tym, jak wstajemy rano. To zwyczajny mechanizm obronny, inaczej byś zwariował na samą myśl o umierających z głodu i pragnienia dzieciakach albo o sierotach służących jako banki organów (Brazylia czy Chiny). Nie ma co wpadać w nadmierną politpoprawnosć. Ja wiem, że za cenę moich wakacji dałoby się uratować kilkoro dzieci w Etiopii. Za Twoje wyjazdy pewnie też. Tniesz sobie żyły z tego powodu? Nie. Ja też nie. Nie bądźmy więc hipokrytami.
Jeśli człowiekowi zostałą przez chorobe albo wypadek odebrana możliwość popełnienia samobójstwa, to jest ten sam mechanizm, jak zwiazany z niemożnością chodzenia po uszkodzeniu kręgosłupa. Coś stracił. Ty nie masz wladzy mu tego przywrócić. Koniec tematu.

Jeśli jesteś nieświadomy, bez możliwości komunikacji – to skąd mam wiedzieć, jaka jest Twoja wola? Mogę się jedynie opierać NA OSTATNIEJ MI ZNANEJ, nie bedąc nawet pewnym, że to jest faktycznie Twoja ostatnia wola. To jest argument nie przeciwko eutanazji w ogóle, tylko przeciwko opieraniu się na oświadczeniu składanym w zupełnie innych i nieprzystających warunkach. Inaczej mówiąć – gdyby eutanazja nawet była dopuszczalna, nie mogłaby dotyczyć ludzi nieświadomych.

No i nie istnieje taki termin, jak zmuszanie kogoś do życia. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Mówimy to o tym, że nikt nie ma prawa odbierać życia innym ludziom, nawet w formie przygotowania (świadomego, planowego i celowego) warunków do popełnienia przez kogoś samobójstwa.

Oczywiście – jeśli chcesz, możesz komuś pomóc poleciec z bloku albo się utopić. Ale wówczas powinieneś odpowiadać za zabójstwo. Tyle mojego zdania.

Pozdrówka.


Panie Dariuszu

Podobnie jak Grześ – uważam że poszedł Pan nadmiernym skrótem. Zupenie nieuprawnionym.

Stwierdzenie , że z punktu widzenia ateistycznego i demoliberalnego zycie starcze i w cierpieniu jest bezsensowane WIEC NALEZY JE ELIMINOWAC, jest całkowicie pozbawione podstaw. Nic takiego nie mieśi się w zadnej definicji ateizmu, demokracji czy liberalizmu. Stworzył Pan sobie golema, ale to jedynie Pański golem. Takie erystyczne chwyty mocno zniechęcają do wymiany zdań.

Powiem jedynie tyle – dla ateisty życie jest wartością nadrzędną. Z prostej przyczyny – nie nic poza tym. Żadnego życia po śmierci. Zadnych nagród ani kar. To co przeżyje – jest jego. Dlatego stara się wycisnąć z życia każda kroplę. I szanuje życie innych tak, jak szanuje swoje. Oczywiście – są różni ateisci podobnie jak różni Wierzący.

Mam też wrażenie, że nie bierze Pan pod uwage wolnej woli człowieka. Dotyczy to akurat samobójstwa. Wierzący może je popełnić w pełni świadomy, że dokonuje wyboru wbrew nakazom własnej wiary. Ale wolna wola mu na to pozwala. Po prostu popełnia grzech. Tyle.

Pozdrawiam.


eutanazja

zawsze będzie tematem ostrych starć dyskusji i możliwością do nadużyć, jeżeli stworzy się system sprzyjający takim nadużyciom
uważam , że tylko rozmowa o konkretach może wypracować rozwiązanie, czyli mając wiedzę specjalistyczną o liczbach i rodzajach przypadków kwalifikujących się do eutanazji, w jakich zdecydowali najbliżsi o eutanazji, plus bezwzględnia wiedza o prowadzonych i planowanych badaniach medycznych, włącznie z nieoficjalnymi
bo bardzo mozliwe, że beznadziejność sytuacji zarówno dla chorego jak i bliskich zmieniła się mając nadzieję na wyleczenie czy poprawę stanu zdrowia…
jakby ktoś się rozpędził i chciał coś napisać o cudach bądź kosztach, to od razu niech sobie daruje …
w przypadku aborcji jest analogiczna sytuacja, przez skórę czuję, że biznes aborcyjny, sztucznych zapłodnień, prywatyzacja służby zdrowia to przyczyna nacisków na legalizację prawną aborcjii eutanazji, in vitro, bez ograniczeń, w imię tfu wolności, bo to zniewolenie w pełnej krasie w tych przypadkach


czyżby ?

AnnaP

w przypadku aborcji jest analogiczna sytuacja, przez skórę czuję, że biznes aborcyjny, sztucznych zapłodnień, prywatyzacja służby zdrowia to przyczyna nacisków na legalizację prawną aborcjii eutanazji, in vitro, bez ograniczeń, w imię tfu wolności, bo to zniewolenie w pełnej krasie w tych przypadkach

jakoś skurwielom z łódzkiego pogotowia nie byla potrzebna legalizacja eutanazji. tak samo jak moralnym i cnotliwym panom ginekologom nie przeszkadza zakaz aborcji, jak ktoś ma odpowiednio dużą $$$ siłę przebicia.

tak przy okazji – eutanazja jest legalna w Szwajcarii, a granice otwarte. więc za kilkadziesiąt lat będziemy mieć godną śmierć dla bogatych i zdychanie w bólach dla biednych.


@MAW

Godna śmierć dla bogatych? A co to jest godna śmierć versus eutanazja? “Zdychanie w bólach” w dzisiejszych czasach środków przeciwbólowych to rzeź, nie mająca nic wspólnego ze służbą zdrowia. Ponadto proszę sobie wyobrazić radość biznesu śmierci w przypadku legalizacji, hulaj dusza piekła nie ma.


Griszqu,

dzieki za to:

“Powiem jedynie tyle – dla ateisty życie jest wartością nadrzędną. Z prostej przyczyny – nie nic poza tym. Żadnego życia po śmierci. Zadnych nagród ani kar. To co przeżyje – jest jego. Dlatego stara się wycisnąć z życia każda kroplę. I szanuje życie innych tak, jak szanuje swoje. Oczywiście – są różni ateisci podobnie jak różni Wierzący.”

Dzisiaj potrzebowałem z pewnych względów coś takiego przeczytać, może zresztą będzie o tym w tekście jutro albo kiedyś:)

Pozdrówka.

P.S. Odniose się póxniej jeszcze doi twojego pierwszego komentarza.


Grzesiu

Cieszę się, że mamy to samo stanowisko w pewnych kwestiach. Zawsze zresztą tak było. A że w innych wojujemy? To i dobrze, bo nudno by było.

Pozdrawiam i czekam na tekst.


Griszqu, odpowiadam w końcu:)

hgrisza

Dystans do siebie to masz Ty lub Igła. Major to narcyz, któremu fakt iż stał się rozpoznawalny w blogosferze uderzył do głowy. Fakt – zapracował sobie na pozycję. Na taką, że akurat “dopasowywać się” do troli nie ma potrzeby. Po prostu wyłazi z niego to, co lubi. Nie pierwsze i nie ostatnie to dobre pióro, które nie udźwignęło własnej – zapracowanej – sławy.

krótko, bo to nie gadka o majorze ma byc, moim zdaniem Major bardzo sprawnie kontroluje swój wizerunek, bawi się nim i wszystko co robi, robi świadomie.
Że czasem jest to głupawe czy ma się wrażenie, że się chopak rozdrabnia?
Ano tak, ale jego sprawa.

hgrisza

Sam argument o możliwej pomyłce nie wydaje mi się bezsensowny czy mało sensowny w kontekście eutanazji czy kary śmierci. W mojej ocenie jest to mocne uzasadnienie, trudno zbijalne. Ważne natomiast by nie stosować go wybiórczo, bo to będzie jedynie świadectwem hipokryzji. Na to właśnie wskazywał Wyrus. Sam jestem przeciwnikiem kary śmierci i bynajmniej nie z powodu możliwej pomyłki. Tu jesteśmy zgodni.

Jest mocny, ale nie jedyny i nie najwazniejszy. W skrócie przeciw karze śmierci jestem, bo uważam, że cudzego zycia nie wolno wbrew tej osobie niszczyć. Eutanazję i samobójstwo dopuszczam, bo uważam, że każdy ma prawdo decydować o swoim zyciu, tylko o swoim, nie o cudzym, nawet mordercy.

hgrisza

Argument o spontanicznej próbie samobójstwa i przemyślanej decyzji o eutanazji zasadniczo niczego nie wnosi. Bowiem ratowany po próbie samobójczej będziesz bez względu na to, jak bardzo ją przemyślałeś – i bez względu na wiedzę lekarza o tym fakcie. Ma Cię obowiązek ratować i tyle. Zresztą, prawo chyba mówi o tym (coś mi dzwoni, ale się nie znam), że każdy obywatel ma obowiązek udzialania pomocy. Chyba że jej udzielanie stwarza zagrożenie dla Ciebie. Pal sześć prawo – ludzkim obowiązkiem jest nieść pomoc i tyle.

Ale czym jest pomoc w tej sytuacji? Czy pomoca jest eutanazja czy jej niewykonanie? Jeżeli sam zainteresowany twierdzi, że to pierwsze.
Dlaczego ja mam zakładać, że on nie wie, co dla niego dobre. Albo inaczej, dlatego ja chcę mu mówic co dla niego dobre, nawet jak on chce wybrać złe 9wg mnie) i ma osobę, która w tym chce mu pomóc.

hgrisza

Grzesiu – możnaby mnożyć przykłady, w których wyrażałbyś wolę tego by Cię zabić. Na przykład z udziałem wiertarki i jakiegoś psychola. Jasne – to przegięcie w druga stronę, ale mechanizm ten sam. Sam fakt, że chcesz być zabity nie zmienia kwalifikacji czynu osoby trzeciej – zawsze będzie to zabójstwo. Nawet jeśli sprowadza się do takiego ułożena okoliczności, byś miał możliwość zabicia siebie.

Hm, kwalifikacji czynu nie zmienia?
Ja twierdzę co innego, że ten czyn wtedy d efacto nie jest tego zabijającego. Znaczy ważniejsza dla mnie jest tu wola tej osoby.
Ale może motam:)

hgrisza

Czy łatwo jest skwitować że świat jest niesprawiedliwy? Łatwo. Codziennie to robimy zaraz po tym, jak wstajemy rano. To zwyczajny mechanizm obronny, inaczej byś zwariował na samą myśl o umierających z głodu i pragnienia dzieciakach albo o sierotach służących jako banki organów (Brazylia czy Chiny). Nie ma co wpadać w nadmierną politpoprawnosć. Ja wiem, że za cenę moich wakacji dałoby się uratować kilkoro dzieci w Etiopii. Za Twoje wyjazdy pewnie też. Tniesz sobie żyły z tego powodu? Nie. Ja też nie. Nie bądźmy więc hipokrytami.

Tu się zgodzę, ale plis, nie wal mi tu jakąś politpoprawnością, przyjmijmy, że to moja nadwrażliwość raczej w niektórych sprawach, która daleka jest od PP:)

hgrisza

eśli człowiekowi zostałą przez chorobe albo wypadek odebrana możliwość popełnienia samobójstwa, to jest ten sam mechanizm, jak zwiazany z niemożnością chodzenia po uszkodzeniu kręgosłupa. Coś stracił. Ty nie masz wladzy mu tego przywrócić. Koniec tematu.

Bez umiejętności chodzenia można zyć, i to szczęsliwie będąc spełnionym, bez woli życia i wbrew sobie niekoniecznie już.Znaczy można, ale to przymus jest wtedy wobec tego, co nie chce.

hgrisza

No i nie istnieje taki termin, jak zmuszanie kogoś do życia. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Mówimy to o tym, że nikt nie ma prawa odbierać życia innym ludziom, nawet w formie przygotowania (świadomego, planowego i celowego) warunków do popełnienia przez kogoś samobójstwa.

Termin moż ei nie istnieje, ale ja to tak odbieram, albo inaczej nie tyle zmuszanie do życia, co trzymanie przy życiu na siłę

Pozdro.


Subskrybuj zawartość