Za oknem


 

Studiuję sufit i wiem już o nim coraz więcej. Na pozór nieciekawy fragment pomieszczenia, kontemplowany może mieć pozytywną wartość jak dla Lemowskiego Kobyszczęcia.
Modernistyczna sztukateria wykazuje po bliższym zapoznaniu się, różnice w przebiegu wzorów. Perełki ornamentu są nierówne, łuki nieznacznie się różnią. Widocznie rzemieślnicy osiemdziesiąt lat temu, nie używali gotowych szablonów, tylko każdy element odciskali ręcznie osobno. Czas ich pewnie tak nie gonił, jak ich dzisiejszych następców. Ale, że im się chciało?

Kap, kap, kap! Z plastikowych pojemników spływają krople, chwilę zwisają w kontrolnych tubkach, i dalej biegną rurkami przez igły do żył. Leżę nieruchomo. Gdy ruszę się gwałtowniej, albo splątam przewody, pompa dyfuzyjna wznieca alarm. Przychodzi Siostra, resetuje pompę, i mówi, że jestem niedobry.
Boli. Nie tak mocno, żeby nie myśleć, ale wystarczająco, żeby nie spać. Świat podzielił się na ten za oknem, i ten mój własny, osobisty. Mój coś jest mało zaangażowany społecznie, ten po drugiej stronie skurczył mi się do kilku zaledwie kwestii interesujących mnie bardzo żywotnie, ale tylko na tę chwilę.

Do Sąsiada przyszła w odwiedziny córka. Dzieli się z ojcem wrażeniami z oglądania jakiegoś programu na Discovery. Opowiada z ożywieniem o naukowcach instalujących przewoźne tomografy na terenie egipskich wykopalisk. Mumie można badać bez rozwijania bandaży. Aparatura jest tak czuła, że można poznać stan zdrowia wiekowego denata, stan kości, przebyte choroby! Taki postęp, a film nie najnowszy, ma już z dziesięć lat, jak to musi być zaawansowane teraz… „Aniu!” przerywa jej ojciec –„Gdyby mnie dziesięć lat temu wsadzili do tomografu, to nie musiałbym teraz odliczać tygodni!” Inny świat za oknem.
Inny po tej stronie, często wiszący niepewnie na cienkim elektrycznym przewodzie i plastikowej rurce kroplówki. Kap, kap, kap!

Strzępy nieważnych informacji dobiegających z telewizora szemrzącego w sąsiednim pokoju uruchamiają naraz ciąg skojarzeniowy. Przemysław Edgar Gosiewski dramatycznie walczy z rządem o obniżenie akcyzy na paliwo w obronie uciśnionego ludu roboczego miast i wsi!
Dla liberałów (zna jeszcze ktoś to słowo?) dwa a dwa, to jest w przybliżeniu cztery, chociaż wyjątki bywają. Socjaliści, w zależności od ostrości przypadku będą mówić, że wynik to trzy, pięć, albo zgoła siedem.
Solidarni natomiast będą twierdzić, że dla sprawiedliwości społecznej matematyka znaczenia nie ma, a reguły wolnego rynku pośmierdują. Tako rzecze Jarosław Kaczyński, szafarz patriotyzmu i apostoł społecznej równości. A P.E.Gosiewski jest Jego Prorokiem! Kap, kap!

W kraju mamy cztery(!) skanery Pozytonowej Tomografii Emisyjnej (PET) Dzięki tej metodzie diagnostycznej istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo rozpoznania nowotworów (w około 90% badanych przypadków). Takiego wyniku nie daje się osiągnąć przy pomocy żadnej innej techniki obrazowania. Na zachód od Odry jeden skaner przypada na mniej więcej milion mieszkańców. Oni leczą z powodzeniem 75% procent nowotworów, my 30%...
Będzie piąty tomograf pozytonowy. Aparatura trafi do Kielc. Kraków, jako duży ośrodek akademicki, z mającym wielkie osiągnięcia Instytutem Onkologii CM, był początkowo brany pod uwagę. Ale jest to nienawistny Kaczyńskim matecznik majchrowszczyzny, i na taki zaszczyt nie zasługuje. Zatem już w 2006 Przemysław Edgar zapewnił ukochanym Kielcom aparaturę PET. Jako rzecz równie ważną, co obiecane już przez niego lotnisko Jumbo-Jetów dla grodu Żeromskiego. I zrealizowany słynny terminal we Włoszczowej.
Kolejny PET ma w przyszłości otrzymać Warszawa. Wystarczy na mapie zobaczyć proporcje nasycenia ojczyzny tą pożyteczną aparaturą diagnostyczną. Jak została potraktowana cała południowo wschodnia Polska?

Inny świat za oknem. Z akcyzą, wojnami, EURO 2008 i wyborami uzupełniającymi na Podkarpaciu… ble,ble.
Tutaj punkt widzenia zależy od sposobu leżenia i odległości od okna. Jest głównie cierpienie i nadzieja, którą chcą mi odebrać nieuświadomieni PIS-owscy zwolennicy powszechnej eutanazji nazywanej państwową służbą zdrowia. Prywatyzacji tejże, mówiący zdecydowane „nie!”.
Kap, kap, kap….

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Tarantulo,

nawet pod kroplówką duch walki Cię nie opuszcza.
Zdrowiej nam szybko, by mieć siły na uświadamianie tych Pisowców- zwolenników eutanazji.
Nie będzie łatwo.
Bo jak wiesz jedną z dziedzin opieki zdrowotnej prawie całkowicie sprywatyzowaną od wielu lat, jest stomatologia.

A jak obrazuje raport sporządzony przez białostocki Uniwersytet Medyczny w tym zakresie nastąpił potężny regres nawet w stosunku do czasów komunistycznych.

Nie ma się czemu dziwić, jeśli leczenie kanałowe jednego zęba kosztuje więcej niż pensja miesięczna kasjerki w supermarkecie.
A jak wiadomo spróchniczały i niewykształcony to właśnie ten nieuświadomiony elektorat. Nie dziwmy się więc też, że trochę nieufny:)

My jakoś sobie radę damy:)

trzymaj się


Tarantulo

Jak ten świat za oknem blednie… Jaki jest pozbawiony znaczenia…

Zostaje pozornie ten sufit jako najbliższa rzecz do zgłębiania.

To kap kap to nadzieja, choć bolesna to jednak.

Pamiętam jak moja mama udawała, że tego kap kap nie ma. Jak patrzyła na ludzi obok niej zupełnie tak jakby przyszła w odwiedziny tyle, że nie wiadomo do kogo.

“Sok z buraków dobrze działa”...

“Mamo, świeży imbir przyniesie ulgę”...

“Dlaczego pani mama tak późno”...

“Szanse na przeżycie są znikome”...

Wyniki poza wszelkimi granicami, Łacińskie określenia. Wsłuchiwanie się w kroki Śmierci.

Minął czas, chyba już ze trzy lata?

Myślałam wtedy we wrześniu, że nie dożyje gwiazdki. A żyje i ma się dobrze.

Nowotwór z przerzutami do kości.

Nie trzeba tracić nadziei.

Nigdy…


Szanowny Tarantulo

Gdyby nie to, że sprawa dotyczy Ciebie osobiście, że zmagasz się w tej nierównej walce sam, napisałabym że tekst bardzo ciekawy, dobrze napisany, że skondensowane w nim kalejdoskopowe widzenie życia za oknem jest perfekt. Jednak sprawa dotyczy osobiście piszącego, któremu słowem z serca płynącym chcę dodać otuchy – nie poddawaj się, myśl pozytywnie. Musisz!
Powiem Ci jeszcze Drogi Tarantulo, że normalnie odkąd wyrosłem z chłopięcej gry w kapsle tych nie zbierałem, bo i po co? Ale w kieszeni przewieszonej przez obrotowe krzesło, na którym teraz siedzę, marynarce z lewej kieszeni wyciągam…kapsel po napoju miętowym Tymbark – czytam: MYŚL POZYTYWNIE
Teraz mój drogi wiem po co ten jeden, jedyny kapsel znajduje się w mojej kieszeni! Odkładam go z powrotem, nich sobie tam leży – w końcu jeść nie woła.
Wracaj!


Szanowny Sąsiedzie

Coś mi umknęło! Gdzieś mi Pan zniknął na chwilę i masz. Sądziłem, źe Pan w górach, a tu okazuje się, iż ma Pan do pokonania co prawda górkę, ale trochę innego rodzaju.

Nic to, trochę energii, wysiłku i będzie to Pan miał za sobą. Nie takie góry się pokonywało.

Daj Pan znać na maila, czy można pomóc po sąsiedzku, bo mam najbliżej.

Pozdrawiam serdecznie


Tarantulo

Powodzenia w walce!

Prezes , Traktor, Redaktor


Ja obserwowałem...

...dorodny kasztan, rosnący za oknem, przez dwa tygodnie. To było dziesięć lat temu i kasztan posadzony przeze mnie później na moim podwórku już solidnie podrósł...


Pozdrawiam,

wszystkiego dobrego.


Tarntulo,

świat za oknem martwi się i czeka na Ciebie . Wracaj szybko do niego.


Tarantulo

Zdrowiej w rytm tego kapania… I nie bądź niedobry dla pompy;-)


Subskrybuj zawartość