To czas próby dla ludzkiego ducha
Żołnierz czasu lata, patriota ze słonecznych dni
zniknie z szeregów służących temu krajowi.
Ten który pozostanie
zasługuje na miłość i wdzięczność
mężczyzn i kobiet
Thomas Paine 1776
Słuchałem dzisiaj przed południem radia tok FM. No i w studiu pojawił się kolejny ekspert od Stanów Zjednoczonych
i Bliskiego Wschodu – Marcin Gadziński.
Gadziński stwierdził że wojna w Iraku nie jest tematem amerykańskiej kampanii wyborczej. To prawda – Irak zajmuje jakieś 3% czasu antenowego głównych stacji telewizyjnych w Stanach, główni uczestnicy prezydenckiego wyścigu wspominają o toczących się na Bliskim Wschodzie wojnach raczej niechętnie. Tylko jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? Być może o ewidentnej klęsce niezręcznie jest wspominać na wyborczych spotkaniach? Nie, według dziennikarza Gazety Wyborczej, o Iraku się nie mówi, bo… zrobiło się tam spokojniej. Spadł poziom przemocy, po Abu Ghraib Amerykanie wprowadzili odpowiednie procedury zapobiegające nadużyciom, nie ma problemu weteranów – nauczeni traumą Wietnamu Amerykanie wiedzą jak zaopiekować się swoimi żołnierzami, którzy wracają z Iraku otoczeni powszechnym szacunkiem. W odróżnieniu od wojny w Wietnamie, gdzie jechali ludzie z poboru w Iraku służą ochotnicy głęboko wierzący w sprawę której służą
Chciałbym napisać panu Gadzińskiemu, że bardzo się myli… Czynię to u siebie – bo nie mam zamiaru wyrabiać sobie konta na blox.pl tylko po to, żeby zostawić komentarz na jego blogu (http://bialydomek.blox.pl/)
Poziom przemocy spadł to prawda, po piekle przełomu 2006/2007 roku Amerykanie nauczyli się lepiej kogo należy przekupić i kiedy, w wyniku czego ci, którzy jeszcze niedawno do nich zza węgła strzelali, teraz często chodzą z nimi razem na patrole. Ale to jest nadal poziom przemocy z 2005 roku. Codziennie giną niewinni ludzie.
Te procedury po Abu Ghraib to jakieś wolne żarty – przypomnę choćby awanturę o nominację Michaela Mukasey’a.
Problem weteranów istnieje jak najbardziej. Armia nie jest przygotowana do opieki nad powracającymi z wojny – o czym świadczy skandal z Walter Reed Army Medical Center czy tysiące weteranów z PTSD (posttraumatic stress disorder) którzy nie mogą doczekać się pomocy.
A wypowiedź o ochotnikach głęboko wierzący w sprawę to już brzmią jak ponury żart. Akurat tak się składa, że kilka dni temu zakończyła się konferencja “Winter Soldier” zorganizowana przez IVAW (Iraq Veterans Against the War) – organizację założoną przez weteranów wojny w Iraku.
Przez trzy dni weterani składali zeznania, opowiadali o swoim pobycie w Iraku i w Afganistanie.
Tutaj więcej:
http://ivaw.org/wintersoldier/testimony/video
Konferencja ta została prawie całowicie zignorowana przez główne amerykańskie media. To już tradycja, bo to nie jest pierwszy Winter Soldier:
Pierwsza konferencję zorganizowano w lutym 1971 roku. Tytuł wzięty został z cytatu z Thomasa Paine – którym (we własnym niewprawnym tłumaczeniu) rozpocząłem ten wpis. Żołnierz czasu zimy to ten, który wbrew wszystkiemu, w trudnym czasie, gotów jest głosić prawdę. Podczas trzech dni konferencji zeznania złożyło 109 weteranów wojny w Wietnamie i kilkunastu cywilnych pracowników. Obecna konferencja nawiązywała do tradycji sprzed 37 lat…
Konferencja spotkała się z ostrym protestem ze strony amerykańskiej prawicy:
Przy okazji ścigano także jednego z bohaterów pierwszego Winter Soldier:
Słuchałem więc sobie w Tok FM eksperta i zgrzytałem w bezsilnej złości zębami. Panie Gadziński, chyba lepiej, gdyby się pan bardziej na sporcie skupił.