Tydzień jak wiadomo ma 8 dni:) czyli powrotu do youtubków część II (ost)

Jak wiadomo powszechną przypadłością na tej ziemi jest idiosynkrazja większej części ludzkości wobec poniedziałków, nie mam pojęcia dlaczego, ja tam jak wiadomo nie lubię niedziel i czwartków, ale zaczniemy od piosenki o nielubieniu poniedziałków:)

Ale zanim człowiek się obejrzy, po poniedziałku nadchodzi ukochany dzień ludzkości (mój też), szczególnie piątkowe popołudnie jest takie wyzwalające, pełne nicnierobienia albo pracy z własnej woli (np. sprawdzanie testów świetnie wtedy idzie), fajnie się piątkową porą w knajpie siedzi, fajnie się po mieście włóczy, w ogóle piątek to jest to:)

Cudna piosenka, taka lekka i urocza, jakie mało kto pisze, ciekawe czy w piątek napisana:)

No ale jednak chyba za szybko przeszkoczyliśmy do piątku (choć to już jutro), wracamy więc do poniedziałku i do pewnej uroczej pani, co śpiewa ciekawie i ładnie:
Acz znowu o poniedziałku, kurde, wychodzi, że tekst mój tylko z poniedziałków składać się będzie.
No chyba że ona o Jacku Poniedziałku spiewa:)

No ale po chwili rozrzewnienia wracamy do szarej, poniedziałkowej rzeczywistości, eh, ile czasem trza siły, by z tą codziennością się uporać, a przecież są i bardziej egzystencjalne problemy:)

No a teraz czas na łyk cudownych lat 80-tych:), kiedy artyści nie bali się nagrywac lekkiej, łatwej, przyjemnej i kiczowatej muzyki:)

Manic Monday

No a teraz znowu pani (zresztą z Niemiec, chyba kiedyś Lorenzo o niej wspominał, jeśli dobrze pamiętam), no i jak to kobieta, nie dogodzi jej, w poniedziałek chciałaby mieć niedzielę, w zimie lato itd
Eh, te kobiety:)

No ale zanim poniedziałek stanie się niedzielą, to zawsze zostaje możliwość poimprezowania, a kiedy imprezować jak nie w sobotnią noc?

Jak wiadomo imprezować najlepiej jest w sobotę, wkurzać się na codzienność w poniedziałek, zakochiwać w piątek.
Piątek?
A co Państwo powiedzą na zakochanie w czwartek?
Niechcący niechby nawet:)

No i znowu wracamy do piątku, genialny utwór, najbardziej znany zespół lat 60-tych:)
Nie, nie,to nie The Beatles.
To zespół najbardziej znany ale w Australii:)
Po raz pierwszy usłyszałem ich przed chwilą, ale dobre to jest.

Czy ktoś coś mówił o Beatlesach?
Ci, co uważnie czytają i fakty kojarzą, że mowa o Beatlesach była już od samego początku tekstu, ale jeszcze poczekamy w sumie na nich.

A teraz może Metallica na bluesowo?
Tylko we wtorki:)

No dobra, są rzeczy, które chciałoby się robić cały tydzień, a nawet 8 dni w tygodniu:)
A czasem by się chciało by tydzień miał 8 dni.
No i ma:)

Eight days a week

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Tydzień ma 8 dni...

...a rok ma 5 pór :)
Ale nie będę tego wklejać, już ci wklejał Jachoo kiedyś Si on avait besoin d’une cinquième saison Harmonium

Moje pomysły na dni tygodnia już masz w tekście…

Ale są tu wspomniane wszystkie dni oprócz środy. Ładnie to tak dyskryminować środę? Trzeba coś szybko o środzie znaleźć. Jakiegoś Klausa Mittwocha możnaby, ale ja go nie lubię :P

Jak coś wymyslę, to dorzucę.
Dobranoc.

P.S. Poniedziałek Blendersów kocham miłością szlaoną :)


Mówisz i masz:)


A weź podzruć albo napisz co Klaus Mitfocha,

bo nie wiem, czy znam, bo na razie nie kojarzę nic jego ze środą związanego.


Przegląd tygodnia

poniedziałek – jedynie zasłona miłosierdzia jest potrzebna, żeby przykryć wstydliwą obecność poniedziałku w życiu człowieka

wtorek – zasadniczo najmniej wyrazisty pośród wszelkich pozostałych. Umieszczony pomiędzy poniedziałkiem i środą, niczego nie zwiastuje. Mało widoczny, a jako taki, nieprzeszkadzający. Jego zaletą może być to, że nie jest poniedziałekiem, a to już coś

środa – siedzi w środku środa, jak pierwsza daleka obietnica piątku. O poniedziałku, już i jeszcze, nikt nie myśli. Ot, środa

czwartek – zgrabny. Ewidentna zapowiedź piątku z jego czarem magnetycznym, który niczym dar spływa na czwartek i czwartek odbija się w nim zadowolony

piątek – faworyt wielu. Dzień – obietnica, otwierający nowe możliwości, dający możliwość poznania, niepoznanych dotąd lądów. Czarodziej dodający energii, popychającej świat do przodu. Pozornie niepozorny, jednak obdarzany prawdziwymi, gorącymi uczuciami. Przypomina ostatni dzień w szkole, albo pierwszy dzień urlopu. Niezastąpiony, nieoceniony, wytęskniony i upragniony. (To dzisiaj!)

sobota – dzień możliwości, których nie dają pozostałe. Trochę jak każdy inny, ale z tym sznytem święta, wolności, nicniemuszenia, niewielerobienia. W Polsce, sobota kojarzona jest ze sprzątaniem. Ludność rzuca się do mopów i odkurzaczy, a także ściereczek i rozmaitych płynów czyszczących o zapachach, a to kwiatowych (konwalia), a to przypominających ostatni urlop (morska bryza).

niedziela – dzień odświętny i szczególny. Posiada też, drugą twarz – coś w niedzieli przyprawia ludzi o depresję. Zazwyczaj w niedzielę nic się nie chce, niewiele się da, perspektywy są marne, gdyż zbliża się poniedziałek. Szukając pocieszenia ludzie często w tym dniu spożywają rodzinne posiłki, z różnym efektem pocieszające, tak nawiasem mówiąc. Nawias jest tu: ().
Niedzielny wieczór, to najgorszy ze wszystkich czas, mroczny, smutny, smętny. Wieje nudą. Można film obejrzeć, ale komu by się chciało. Można wcześniej położyć się spać (jak kto lubi), ale to tylko nieuchronnie oznacza nadejście poniedziałku.
Jednym słowiem kiepsko, aż strach.


Hm, niezłe ujęcie,

ale ja tam w sumie do poniedziałku nic nie mam:)

Czwartek zaś od lat , jakos tak się składa, mam strasznie pracowity albo jak nie pracowity, to nudny.
Różnie to bywa, zresztą przez ostatnie pól roku i piatek był pracowity i męczący, ale tym bardziej piątkowe popołudnie/wieczór były fajne.

ja wogóle wieczorem albo nocą to odżywam, w upały szczególnie i nie ma znaczenia jaki to dzień, za to dni wloką się, dłużą i męczą niejednokrotnie.

A co do tego sprzątania, to ja pamietam na studiach sprzątania fazę miałem w niedzielę.
A i sobota ma jedną słabość, z czasów telewizyjnych pamietam, że sobota jest najmniej ciekawym dniem w TV.

W każdej, chyba że uwzględnimy tematyczne kanały, tam jest lepiej.


poniedziałek, poniedziałek

Ja nie mam jakoś specjalnie skrystalizowanych preferencji dni tygodnia. Często pracuję w niedzielę, a mam za to poniedziałek wolny, trudno, żebym go nie lubił. Nie szaleję na dyskotekach, to i piątek wieczór jakoś specjalnie się nie wyróżnia.
Jako muzyczne tło chciałbym dać piosenkę, którą uwielbiałem za moich młodych lat. Grzesiu, zwróć uwagę, kto ją zapowiada i gdzie. Jest to jakiś znak historii muzyki.
Ps. Jeżeli już ją dawałeś – Wielkie Sorry
http://www.youtube.com/watch?v=6GXzOxPHJaU


Torlinie,

dzięki za piosenkę,nie, nie było jej w tekście moim:), nawet zresztą chyba nie znałem, acz troszkę brzmi znajomo ona.

Pozdrówka.


Grzesiu

Już poniedziałek.

Wróćmy jednak do przeszłości.

Nie mogłam sobie przypomnieć, ale czymże jest pamięć? Zawsze ktoś z pomocą nadejdzie. Tym razem JeżOna, która pojechała na Opener.

Smacznego :)


O lubię ten utwór,

choć FNM znam słabo bardzo

I nawet na Openerze nie byłem nigdy, no.

Lipa w sumie:)

Hm, się zastanawiam czemu sunday morning jest easy w tej piosence?
Mój zazwyczaj jest senny lub we śnie:)

A dzisiaj w sumie był mało easy, bo po całonocnym imprezowaniu.


Lipa?

Uległam prowakacji Twojej.

Uważaj.

Lipali, dla Ciebie. Bez związku z tygodniem.

Tylko weź głośno. :)

A to, jako bonus. Z moją G doszłyśmy do wniosku, że Lipa nie musiałby nas aż tak błagać:)

(to weź jeszcze głośniej)

Czasem, bywam niczym sztorm
fale brzegi rwą
ty to możesz wstrzymać

Zwróć uwagę na dedykację na końcu. Mistrzostwo.


Gre, drugi utwór mi się podoba,

klimatyczny i mocnyy, pierwszy trochę mniej.
Ale najbardziej lubię tego pana w tej piosence, nie, nie, to nie “Nóż” słynny.

To piosenka, którą dawno temu w Trzeciej Fali usłyszałem i została przez lata w pamięci, nawet tytułu nie znałem i nie wiedziałem za bardzo na 100 proc czy to Illusion, ale w pamięci ona jakoś zawsze była, prosta ale wymowna, no i mroczna, eh, teraz polskie zespoły chyba(?) tak nie nagrywają.

Niedaleko


Grzesiu

Nóż to jest coś, przyznaję.

Lipa ma tak niesamowity głos, że wszystko mi jedno co śpiewa :)

To jeszcze jedno – Ludzie kopiejki


Ja wyłam dziś w aucie

(nie narażając cudzych uczuć oraz uszu) to:

Zanotowałam występowanie dziwacznej zależności między wyciem a ciężarem stopy na pedale gazu…


Ooooo, a ja

Jako dziewczynka grzeczna, choć niekoniecznie zawsze (tak, trochę oszukuję), uwielbiam tę wersję, i ryczeć mogę jak silnik Boeinga. :)


:) Gretchen

Nie uchodziło zamieszczać innej wersji, niż niewinna, przed godziną 23:00.

OK!, Sama chciałaś! Idę szukać CD.

Będzie jutro jak znalazł. Śpiewasz refren! :)


Magia

Śpiewam?

Ależ oczywiście. Prego, bardzo proszę. :)


Za obie wersje dziękuję,

posłucham jutro znaczy dzisiaj, ale po tym jak siem wyśpiem:)


Gre, mam nadzieję, że się nie obrazisz,

zacytowałem twój komentarz, przegląd tygodnia w pewnym szacownym miejscu czyli tu:)

http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=288#comment-76428


Grzesiu

A za cóż miałabym się obrazić, przecież to tylko przyjemność. :)
Owczarek cudnie pisze, że cudnie więc tym bardziej.

Natomiast niedzielny deszcz zablokował sabat alora nie zaśpiewam w samochodzie piosenki, z użyciem brzydkich słów.


Hm, u mnie już po deszczu

i słońce wychodzi, ale jest cudownie niegorąco i w ogóle ożywczo, kurde skzoda, że piesa nie mam, bo bym na jaki 2-godzinny spacer poszedł, a tak to lipa w sumie:)


Subskrybuj zawartość