Niemieccy parlamentarzyści wpadli na ciekawy pomysł. Chcą dać więcej praw dzieciom by mogły wpływać na politykę. Rodzice dzieci mięli by głos od dziecka.
Widać kierunek w który podąża nasza cywilizacja. Nie sądzę by był to dobry pomysł. Nie wiem jak jest w Niemczech, ale w Polsce najwięcej dzieci mają...biedni. Mają oni także socjalizujące zapędy.
Poza tym co z dziećmi adoptowanymi? Przecież ludzie wówczas stają się rodzicami tych dzieci, więc powinni mieć więcej głosów. Czy tu nie może dojść do nadużyć? Myślę, że tak.
No i jeszcze problem dla demokratów? Gdzie równość?
http://www.dziennik.pl/swiat/article103596/W_Niemczech_dzieci_moga_pojsc_zaglosowac.html
Jakiś czas temu, gdy byłem młody i piękny, napisałem tekst pt. "Jutro", który mi się z cała tą sytuacją kojarzy. Nie odzwierciedla jej dokładnie, ale gdzieś koło niej się kręci.
Wczoraj wstałem nieco później niż zwykle. Obudziła mnie mama mówiąc:
- Wstawaj. Już 7:46 musisz wstać teraz. Przecież wiesz.
Wiedziałem. Jeśli minęła by jeszcze minuta musiałbym spać do godziny 8:17 bo między 7:46 a 8:17 niezdrowo jest wstawać. Organizm jest bardziej podatny na stres a co za tym idzie na choroby. Tak przynajmniej mówią wybitni specjaliści z Akademii Medycznej im. Mariusza Łapińskiego w Warszawie. Na tej podstawie właśnie nieroztropni rodzice są karani przez urzędników kontrolujących sen.
Na szczęście kary nie są zbyt wysokie bo jedynie 1/5 średniej pensji, ale zawsze.
- O której masz zajęcia? - zapytała mama?
- O 9:51. Mieliśmy mieć o 9:03 ale wykładowca ze względu na nowe przepisy drogowe będzie tutaj o 7 minut później więc zaczynamy o 9:51 - odpowiedziałem, co było dla mamy zrozumiałe.
Dziś zapowiadają się ciekawe wykłady będziemy mieć gościa prof. Andrzeja Kowalskiego z Centrum Ekonomicznego im. Grzegorza W. Kołodki w Rudzie Śląskiej. Myślę, że dowiem się czegoś ciekawego o kapitalizmie bo to specjalista od historycznych systemów ekonomicznych.
Na uczelnię chodziłem pieszo - bo najzdrowiej. A że miałem dużo czasu to szedłem sobie trzecim pasem chodnika. Wiecie, tym co chodzimy z prędkością nie więcej niż 7,5 km/h. Co ciekawe idąc tak wolno spotkało mnie wiele atrakcji. Mogłem lepiej się przyglądać tym z prawych pasów, którzy szli tak szybko. Jeden z nich miał krótkie włosy, za krótkie o jakieś 2-3 cm. Na ten rok standard nazwany "cheguevarówką" wynosi 6-11 cm. Co mnie cieszy bo mogę sobie takie włosy czesać szczotką do włosów.
Tak, tak od niedawna pozwolono używać szczotek do włosów zwykłym ludziom a nie tylko licencjonowanym fryzjerom w fachowych gabinetach. Stwierdzono, że jednak nie jest tak niebezpiecznie jak się wydawało wcześniej. Trzeba się oczywiście obowiązkowo od tego ubezpieczyć, ale fajnie, że można wrócić do szczotkowania włosów bo zawsze to lubiłem. Tak idąc tym chodnikiem dalej spotkałem innego dziwaka. Ten to dopiero był orginał. Przeskakiwał z pasa na pas, szedł slalomem niemal, nie wskazywał zmiany pasa ruchu, nie czekał aż kontroler mu na to pozwoli tylko ciach - szedł w poprzek, zupełnie nie mógł się odnaleźć. Jak się okazało był to Amerykanin. Zupełnie niecywilizowany. Tłumaczył się, że nie wie o co chodzi bo u niego w kraju nie ma czegoś takiego. Oczywiście ja wiem, że to nieprawda. Fakt faktem, amerykanie to paskudnie niecywilizowany kraj, zaledwie 17 stanów ma normalne przepisy dotyczące ruchu pieszych przez miasto.( zaledwie 17! - rozumiecie!) Ale nie jest prawdą, że u nich w kraju tak nie ma. Oczywiście słusznie dostał mandat. Tak na boku mówiąc to teraz już wiem czemu się mówi "daleko za Amerykanami". Oczywiście bardzo to niepoprawne, ale to jedno z nielicznych szowinizmów, na które władza przymyka oko.
Następnie dotarłem na wykład. Tak jak się spodziewałem był na prawdę bardzo ciekawy. Nigdy bym wcześniej nie pomyślał, że kiedyś pozwalano nieletnim na prace, ba nieletnim - nawet tym poniżej 16 roku życia! To musiało być straszne. Ale takie były czasy - dziś jest na szczęście normalnie. A jako ciekawostkę Wam opowiem, że jeszcze niedawno prawo głosu w wyborach mięli tylko pełnoletni. Kurcze, ale dyskryminacja! Ale to jeszcze nic - wszyscy musieli być zdrowi na umyśle!!! Fakt faktem chorób wielu wówczas nie znano i zaledwie małego procenta społeczeństwa to dotyczyło, ale co to były za czasy. Dam Wam przykład jak to wyglądało dla lepszego zrozumienia sytuacji. Kiedyś nie do pomyślenia by było by dziecko powiedzmy 12-letnie chorujące na stres dziecięcy* rozmawiało w lokalu wyborczym ze schizofrenikiem czy paranoikiem o tym, na którą partię pójdą zaraz głosować! Nie wolno było! To dopiero było niewolnictwo i szowinizm. Ale te czasu już nigdy nie wrócą, skoro nawet Amerykanie normalnieją. Do domu wróciłem trafiając dokładnie dwie minuty przed obiadem czyli o 15:37.
W czasie obiadu jedząc marchewkę (dziś akurat niebieską z różowym napisem - "wspólny dom") rozmyślałem jak to dawniej było kiedy były tylko pomarańczowe marchewki...i to różnych rozmiarów.
* Rodzice nie chcieli bym się zapisał do drużyny piłkarskiej bo obawiali się, że mogę sobie zrobić coś gdy uderzy we mnie piłka, albo gdybym nie trafił w bramkę. Dziś wiem, że rodzice mięli rację odwodząc mnie od tego. Ja bardzo chciałem, ale że nie mogłem zapadłem w wielki stres dziecięcy. Do dziś mam z tego powodu odchyły - lubię sobie czasem pobiegać, pojeździć na rowerze, czasem mam ochotę nawet pokopać piłkę, ale już na szczęście rzadko. Jestem coraz zdrowszy. A piłki oczywiście nie mam bo dla mojego dobra przepisy nie pozwalają.