Zza awataru

Kobieta lat .. nieważne ile lat może mieć ta kobieta, gdyż dla jednych 30 latka jest już „starą dupą”, a dla innych 50 latka wciąż atrakcyjną babką.
Sorry za użycie takiego sformułowania, ale, że tak powiem – jest to przekaz zasłyszany na ulicy.

Wracając do kobiety, która na pewno nie ma lat 30 i w związku z tym nie jest tą „starą d…” – nie ma ich też mniej, co nie zrobi z niej pierwszej, a nawet drugiej ‘dziestki’. Ma ich znacznie więcej, ale niestety, nie zalicza się do grona tych atrakcyjnych babek.

Kobieta owa jest zgorzkniała nieudanym życiem w związku partnerskim. Jak powszechnie wiadomo nieudane pożycie (niekoniecznie małżeńskie) prowadzi (zazwyczaj) do wielu dziwnych zmian ( zmiany hormonalne ). Celowo tutaj nie napiszę nic o zaburzeniach, gdyż nie jestem w tej dziedzinie na tyle obeznany, aby zajmować publicznie głos. Jednakże z literatury temat jest mi znany, a na dodatek poparty obserwacjami własnymi i tzw. doświadczeniem życiowym.
Tutaj pozwolę sobie na odrobinę ironii skierowanej pod adresem naszego wymiaru (nie)sprawiedliwości. Otóż zadziwia (może tylko zadziwiać, bo nie ma tu nic do śmiechu) świeża(y) asesor w uzasadnieniu orzeczenia, które wydał – powołując się na wiedzę i doświadczenie życiowe.
No ale już wkrótce polski asesor będzie pomocnikiem sędziego, czyli standardy zostaną znacznie podniesione. Oby dla dobra osądzanych spraw.

Czas wracać do tematu wiodącego –kobiety zgorzkniałej.
Patrzy wtedy taka ona, spogląda na świat przez pryzmat swoich smutków i goryczy, które się rozlewają coraz bardziej i dalej, szerzej i głębiej. Smutki zalewa winem i innymi trunkami, zwłaszcza, kiedy smutek nie chce zatonąć i sobie pływa swobodnie. Widok ten nie jest przyjemny raczej.

Zatem co robi kobieta zgorzkniała?

Aby nie widzieć zbyt wyraźnie swego odbicia w lustrze, które jak na samą złość ukazuje naturalną wredotę wyrysowaną na smętnej twarzy, kolejną ostrą rysą (nie zmarszczką! – nie mylić zmarszczki delikatnie osadzonej w kącikach ust i w okolicach oczu, gdyż te cechują radosną duszę kobiety dojrzałej), kobieta wredna wkłada do bezbarwnych, beznamiętnych przygasłych już ust papierosa i… zatapia się w kłębach tytoniowej chmury: w tej tajemnej niewidoczności, hoduje swoją nienawiść do świata – podlewa ją żółcią, aby kwitła i się rozrastała.

Wtedy to ona, będąc w takim stanie, postanawia się mścić za swoje życie niedane. Za brak mężczyzny u boku, za puste krzesło przy stole, zimne miejsce w łóżku; za brak zainteresowania jej kobiecością, którą tak naprawdę sama wyrzuciła na śmietnik. Uzbrojona w dostęp do internetowej sieci, wybiera swoją ofiarę – niekoniecznie musi to być facet, zdarza się jej przywalić kobiecie, która emanuje swoim szczęściem.

Łazikuje taka, gdyż czasu ma co niemiara, po rozmaitych forach. Tu przysiądzie, tam się wciśnie, przyjmie sobie jakieś imię, niekoniecznie własnym się posługuje. Wstawi fotkę sprzed trzydziestu lat z hakiem: zakłada maskę stróża molarności. Atakuje zza tego awataru niczym tarantula. Oczytana co nieco, często posługuje się językiem wytrawnego komentatora- zna się na polityce, na muzyce, na poezji – zdarza się, że nie swój wiersz, niby to omyłkowo, jako swój zamieści.

Kiedy już upatrzy swą ofiarę, wpierw się przymila, aby potem zaatakować. Nie baczy na prywatność. W pijanym widzie szalonej kobiety atakuje każdy wpis swojej ofiary, atakuje na oślep innych, którzy „ofiary” trzymają stronę. Otwierasz witrynę – jest ona, wchodzisz na swojego bloga – masz jej wpis! Zaglądasz do poczty – jest jej list.

Kobieta wredna. Kobieta brzydka charakterem. Kobieta niekobieca, o bardzo dyskretnej urodzie.
Zamiast poruszać się z wdziękiem utyka na…swoje niespełnienia.

Dlatego lubię kobiety subtelne, pełne wdzięku i gracji, kobiety delikatne niczym płatek róży o powabnym zapachu jaśminu, bzu i konwalii. Cienię kobiety czułe i wrażliwe – nie przepadam za herosami w spódnicy, dla których życie koniecznie musi stać się ringiem.
Ale mam świadomość istnienia rożnorodności. Wiem, że przeciwwagą dla wdzięku, jest wdzięku brak. Wiem, że tych pierwszych – kobiet subtelnych – jest ciągle więcej, i dlatego ten świat, mimo tego że jest dziwny – jest ciągle taki piękny.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Rany boskie, Panie Marku!

Przecież dzisiaj jest piątek! Ale właściwie co ja marudzę, sam przed chwilą znowu zacząłem straszyć.

Pozdrawiam zatem serdecznie


Panie Lorenzo Szanowny

a ja myślłem że to poniedziałek!!!
Widzi Pan, u mnie to już tak jest, kiedy w tygodniu dwa piątki wypadają
Serdecznie Pana pozdrawiam przy piątkowym poniedziałku :))


>Panie Marku

Zapewne są i takie kobiety. Mężczyźni w tym typie również wystepują w przyrodzie w ilościach zauważalnych. Czemu nie poświęcił im Pan ani linijki tekstu? Czuję się zawiedziona ;)

A wracając do kobiet, bo jednak “bliższa ciału koszula”, swego czasu słyszałam porównanie kobiety do instrumentu. Jakie tony on wydobywa zalezy tylko i wyłacznie od tego, czy gra na nim wirtuoz czy partacz. Takiemu zdarza się czasem cały instrument rozstroić...


.

.


Nie tylko straszę, Pani Magio

Proszę zauważyć, że udało mi się już niemal samodzielnie (!) stworzyć notkę ze zdjęciami uroczego klasztoru Norbertanek w Krakowie. Jako godnego zwiedzenia. A leżącego tuż obok centrum.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowna Delilah

a jakże pisałem O! TUTAJ


Witam.

Panie Marku, a tak właściwie w tym naszym dziwnym świecie chodzi o takie małe coś, o pozornie niedosiężne zadowolenie i satysfakcję, a to malutkie coś mamy w zasięgu ręki, tylko popatrzeć wzrokiem osłabionym i jest szczęście (!) bez złośliwości, bez nienawiści, bez nicości, bez bylejakości…ludzi dobrej woli jest więcej…w to wierzę.
Pozdrawiam.


Nutko

i ja w to wierzę, ale do każdej potrawy potrzeban jest szczypta prawdy, nieprawdaż :))
Serdecznie pozdrawiam niczym kruk czarny…


Kruku:)

Szczypta prawdy, to zbyt mało, potrawa ma być właściwie przyprawiona, nie można zapomnieć o ziołach, które uzdrawiają.
Pozdrawiam zapachem ziół.


Subskrybuj zawartość