Co robi kraj poważny, który przez pół wieku był półkolonialnym, komunistycznym tworem egzystującym pod czujnym okiem wielkiego brata?
Od czego zaczyna w momencie, kiedy dobry los pozwala wybić się mu na niepodległość?
W Czechosłowacji na przykład już w 1991 roku deputowani postanowili o konieczności przedstawiania zaświadczeń, wykluczających możliwość współpracy z komunistyczną służbą bezpieczeństwa przez wszystkich pracowników administracji państwowej, policji, wojska i więziennictwa oraz przez osoby zajmujące wyższe stanowiska kierownicze w publicznym radiu i telewizji, przedsiębiorstwach państwowych i spółkach z udziałem skarbu państwa. Ustawa zamknęła dostęp do powyższych instytucji także etatowym funkcjonariuszom StB, członkom czechosłowackiego ORMO, działaczom partii komunistycznej, od szczebla powiatowego wzwyż.
Później już w Czechach postanowiono przedłużyć obowiązywanie ustawy do 2000 roku mimo weta Hawla i protestów lewicy.
A co zrobiono ze służbami specjalnymi? Otóż postanowiono wprowadzić opcję zerową.
Kapitalny remont w sytuacji, kiedy rodzina nie ma lokalu, w którym mogłaby ten trudny czas przeczekać naraża na niedogodności i wystawienie na deszcz, mróz, śnieg i grad. Jest to jednak cena, którą trzeba zapłacić, aby później przez lata nie troszczyć się o dziurawy dach czy niewymienione spróchniałe belki stropowe.
I tak młodzi, zdolni, wykształceni i nieuwikłani w poprzedni system ludzie błyskawicznie stawali się oficerami nowych służb, a budując je wiedzieli, że cena za opcję zerową jest wielokrotnie niższa niż w przypadku, gdyby pozostawiono na stanowiskach ludzi szkolonych i służących Moskwie.
Nie obyło się bez błędów, wpadek, afer. Bilans jednak po niemal dwudziestu latach jest z całą pewnością dodatni.
Co robi kraj niepoważny z odzyskana niepodległością?
Jako najweselszy barak socjalistycznego obozu nie może przecież postępować poważnie. Dlatego pierwszy niekomunistyczny i pełen werwy premier wyciąga w triumfie dłoń z palcami ukształtowanymi w literę V, a jego szefem MSW zostaje komunistyczny zbrodniarz generał Kiszczak. W śmiesznym kraju na prezydenta wybiera się renegata i zaprzańca Jaruzelskiego, agenta o pseudonimie „Wolski”. Służby specjalne odbudowywane są w oparciu o wypróbowanych fachowców szkolonych w Moskwie, a jedną z nich WSI zostawia się w stanie nienaruszonym na blisko dwadzieścia lat. Telewizje dzieli się pomiędzy agenta o pseudonimie „Zeg” „Zegarek” i Waltera, pupila jednej z największych komunistycznych kanalii Urbana. To, co pozostaje sprzedaje się niemieckim koncernom, a główną rolę w kształtowaniu opinii publicznej powierza się na lata GW, która uczy spoglądania na świat bynajmniej nie z polskiego punktu widzenia.
Człowiek, który całe swoje dorosłe życie poświęcił walce z komuną i widział od początku wszystkie zaniechania staje się jak to w śmiesznym kraju bywa dyżurnym pośmiewiskiem.
Kiedy w 1992 roku próbuje zrobić ułamek tego, co Czesi, zostaje naznaczony przez „elity” stygmatem „psychicznego” i oszołoma ku radości miejscowej gawiedzi.
Dzisiaj za próbę likwidacji komunistycznej narośli, jaka były WSI, jak to w śmiesznym kraju bywa jest atakowany przez partię o ponoć opozycyjnym rodowodzie i byłych komunistycznych aparatczyków.
Preferowanie jako kandydatów do służb ludzi świetnie wykształconych, o patriotycznym rodowodzie i doświadczeniu wyniesionym w młodości z niepodległościowego harcerstwa jest pretekstem do drwin i szyderstw. A może zanim większość światłego narodu wybuchnie śmiechem, warto by poznać czeską drogę?
W śmiesznym kraju zdeterminowanego patriotę próbuje się zgnoić i sponiewierać, a za autorytety do spraw służb specjalnych robi były I sekretarz KW PZPR w Bydgoszczy Janusz Zemke i szkolony w Moskwie generał Dukaczewski. Wtóruje im pobłażliwie traktowany z powodu ADHD polityk, wicemarszałek sejmu RP Stefan Niesiołowski.
Wszystko zmierza do tego, że powrócą niezastąpieni fachowcy, którzy od dwóch dekad nie potrafili zdemaskować ani jednego rosyjskiego szpiega, nie licząc Marcina Tylickiego, którego generał (znów w łaskach) Hunia wyłuskał w czasie, kiedy sejmowa komisja śledcza zaczęła dobierać się do spółki J&S.
Czy pamięta ktoś jeszcze dramatyczne apele jego matki o uwolnienie z zarzutów niewinnego syna? Dziś były asystent posła Gruszki (ktoś jeszcze go pamięta?) został oczyszczony, a jego zrozpaczona matka zmarła nie doczekawszy tej chwili.
A co z „Katem” „Minimem” i „Olinem” panowie Malejczuk, Dukaczewski i reszta wybitnych specjalistów od kontrwywiadu?
Jak się zachowa wyrobiona polska opinia publiczna w obliczu próby reaktywacji WSI?
Można się domyślić.
Przecież nawet nie znając raportu o likwidacji WSI gremialnie potępiła go swego czasu w sondażach.
Aby mógł istnieć kraj niepoważny niezbędni są śmieszni i niepoważni obywatele.
Spijajcie, więc dalej każde słowo ze słodkich ust Szmajdzińskich, Dukaczewskich, Chlebowskich, Tusków i Pawlaków głupi narodzie.
komentarze
paradne
przyklasnę, ale mam pytanie czy ten nieokreślony byt “głupi naród” przeczyta twój tekst. wierzysz w to czy to pisanie terapeutyczne.
sajonara -- 21.02.2008 - 10:36Przykład Czech
jest taki sobie.
Kraj pozbawiony w zasadzie armii, pilnujący status quo w stosunkach z Niemcami, pozbawiony większych ambicji międzynarodowych służby może mieć takiej wielkości i operatywności, zeby zmieściły się na parapecie.
I pytanie. Czy amerykańską agenturę w Iraku wywieźli harcerze Macierewicza?
Igła -- 21.02.2008 - 10:50Igła
Komiko,
powielasz mity o nieskazitelności Antoniego & Co.
Jak myślisz, co by było gdyby inny pajac z ADHD nie wyskoczył, jak Filip z konopi ze “swoją” propozycją uchwały? Co by się stało gdyby zamiast “uchwały” pisanej na kolanie zrobić przyzwoitą ustawę?
Co by się stało, gdyby PIS nie maczał łap w ostatnim projekcje ustawy lustracyjnej?
Nie przyszło Ci do głowy, że już dawno mogliśmy się z tym “fantem” uporać? Wiele razy w historii tego “niepoważnego” państwa zdarzało się już, że Ci co najwięcej krzyczeli robili tak, żeby wszystko pozostało bez zmian.
Czasem “oczywistości” tak bolą, że lepiej wierzyć w mity. To się w psychologii nazywa mechanizmem wyparcia.
Magia -- 21.02.2008 - 11:06Igła
inną sprawą jest to że Ci ludzie w dziwnych kolicznościach pożeganli się z tym światem…po tej akcji
max -- 21.02.2008 - 11:13Prezes , Traktor, Redaktor
Maks
Napisz coś więcej!!
Igła -- 21.02.2008 - 11:34Igła
No zapomniałes...
jeszcze o wspaniałym kapitanie Czechowiczu, który wniknął w struktury gniazda żmij jakim było RWE. No cóż, każdy ma swoich idoli.
komiko -- 21.02.2008 - 13:15A tak na marginesie to wspaniały Gromosław bardzo sie krzątał przy tworzeniu nowego rządu więc powinieneś być usatysfakcjonowany.
Akcja w Iraku to była zmiana “mądrości etapu”. Oni to potrafią.
Komiko,
ja to wszystko postrzegam bardzo podobnie.
Pozdrawiam.
Agnieszka -- 21.02.2008 - 13:30Dla mnie takim samym
etapem jest mec. Olszewski.
Obrońca opozycji, za co medal, kiedy ryzykował dużo.
Jako opozycjonista udowadniający wyższość T.Kościuszki nad PRLem, za co mdłe oklaski.
Jako polityk, śmieszny człowiek, nie do końca rozumiejący na czym polega polityka.
Można na nim budować legendę? Jak sie kto uprze można, tyle że dość śmieszną i zabytkową. Za 10 lat będzie już tylko jednym zdaniem, dość mało istotnym w podręcznikach.
Igła -- 21.02.2008 - 16:59No i oczywiście zawsze jakieś dziadki powiedzą z wielkim przekonaniem, że był spadkobiercą Chrobrego i Sobieskiego.
Igła
I to, drogi Igło
Jest zderzenie chęci z rzeczywistością. I teraz zależy (od kogo i dlaczego) czy powstanie z tego legenda lub mit, czy nie. I czy będzie on w sumie szkodliwy, czy jednak podtrzyma nastrój w narodzie. Kwestia mitów i ich użyteczność jest w ogole tematem na kolejną dużą dyskusję.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 21.02.2008 - 17:34komiko,
za dużo wymagasz, większość wie tyle co zobaczy w TV i to najdalej wczoraj:).
pozdrawiam
yassa -- 22.02.2008 - 01:25