Ukraina, UPA czyli czego mi brakuje

W swoim ( jednostronnym ) pojedynku, jaki toczy na ekranie TXT Dymitr Bagiński z Pawłem Smoleńskim z GW brakuje mi kontekstu i opisu otoczenia w jakim toczyła się tragedia Wołyniaków.

W stanowisku Dymitra pojawia się obraz mordów i ludobójstwa na ludności polskiej i żydowskiej dokonanych w sposób planowany przez UPA przy biernej postawie Niemców, niedostatku wsparcia przez AK oraz cichej satysfakcji Sowietów.
Smoleński pisze ( w tym co znam ) o wojnie chłopskiej, sąsiedzkiej. Relatywizuje tragedię Polaków, ukazuje polską kontrreakcję, często zbrodniczą i gwałtowną.

Żadna ze stron nie pisze jednak dlaczego tak się działo?
Dlaczego tak łatwo ukraińscy sąsiedzi brali siekiery, kosy, noże i szli palić, rabować, mordować. W okrutny sposób.

Tymczasem nie był to nowy konflikt. On pojawił się na Ukrainie od momentu włączenia jej do Korony, kiedy stała się obszarem polskiej kolonizacji, polonizowania się szlachty ruskiej, faworyzowania katolicyzmu przed prawosławiem, organizacji Kościoła Unickiego.
On trwał poprzez bunty Kozaków, hajdamaków i anarchię chłopską zawsze skierowaną przeciw polskiej wsi i polskim dworom. I polskim (katolickim ) kościołom.
Konflikt tlił się od zawsze.
Szczególnie w Galicji, gdzie był podsycany przez Austriaków i Rosjan z drugiej strony. W celu osłabienia siły polskiej większości.

W czasach nowożytnych odżył podczas I WŚ i wojny domowej w Rosji. Wystarczy poczytać pamiętniki z tamtych lat. Znowu mordowano Lachów i grabiono ich dobytek.

Wybuchła wojna polsko-ukraińska o Lwów i nie tylko. Myśmy mieli swoje Orlęta, Ukraińcy mieli swoich bohaterów.

W czasach międzywojnia w Polsce zwyciężyła skrajna metoda traktowania Ukraińców, których w granicach Rzeczpospolitej żyło ok 5 mln.

Likwidowano szkolnictwo w języku ukraińskim, odbierano i niszczono cerkwie, likwidowano społeczne organizacje ukraińskie, nawet spółdzielczość mleczarską.
Nie zezwolono na powstanie ukraińskiego uniwersytetu. Na wsi utrzymywano analfabetyzm dochodzący do 40-50%. Większość urzędów, kolejnictwo, policję, nauczanie, leśnictwo obsadzili Polacy.
Zorganizowano wykup ziemi i polskie osadnictwo.
Wszystko to w województwach, które były od zawsze zamieszkane przez Rusinów – wołyńskim, tarnopolskim i lwowskim.
Buntujące się wsie pacyfikowano nie tylko policją państwową ale także wojskiem.

Z drugiej strony, ukraińskiej, rząd dusz objęli radykałowie i terroryści.
Powstało OUN. Z Niemiec nadeszła pomoc ideologiczna, organizacyjna i materialna.
Powstał plan oczyszczenia Ukrainy z Lachów. Do ostatniego.
Plan zbrodniczy.

Czy ktoś zastanowił się dlaczego ten plan został tak chętnie podjęty przez niepiśmienne chłopstwo ukraińskie?
Dlaczego siekiery i noże święcili w cerkwiach uniccy popi, przecież oni byli wykształceni?
Dodajmy do tego wojenne zdziczenie i łatwy dostęp do broni.

Dlaczego o tym piszę?
Nie żeby relatywizować.
Tylko dlatego żeby zrozumieć.

I na koniec.

UPA to nie Ukraina. UPA to zbrodnicza organizacja ukraińskich nacjonalistów.

Dlatego nasze pojednanie z Ukrainą jej nie dotyczy.
Bo Polacy powinni się pojednać z Ukraińcami a nie z UPA.
Zdaje się, że wielu tego nie rozumie.

I dlatego bądźmy konsekwentni.
To UPA mordowała, rezuny, upowcy, banderowcy.
Mordowali także Ukraińców.

Więc uderzmy się w polskie i ukraińskie piersi a rezunów czy banderowców z tego wykluczmy.

W sposób wyraźny oddzielając jednych od drugich.

Dopisek

We wszystkich wojnach polsko-ukraińskich z reguły zwycięstwo militarne było po naszej stronie natomiast zwycięstwo polityczne było zawsze po stronie rosyjsko/sowieckiej.
To pierwsze spostrzeżenie na które większość ze spierających się nie zwraca uwagi.
Drugie jest takie.
Wydaje się nam, że Mord Wołyński był jedyny w tym konflikcie,niestety było ich wcześniej więcej i to po obu stronach. Ta wojna była strasznie okrutna. My ustawiamy się zawsze po lepszej stronie, jako ofiary a Ukraińcom odmawiamy prawa do samostanowienia. Tak patrząc na konflikt ustawiamy ich jako buntowników i rozbijaczy Rzeczpospolitej. To jest wygodna pozycja.
Tak patrzącym Polakom chciałbym przypomnieć niedoszłą do skutku Unię Hadziacką i zdradę przez Rzeczpospolitą propolskich Kozaków.
Ta sama historia miała miejsce z Armią Petlury w ’22r.
Wołyń nie wziął się z powietrza.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Igła

gdziesz czytałem że moi pradziadkowie pojechali w okolice Stanisławowa z Leżajska za lepszym życiem

tyle że jakoś tak się złożyło że sami zakładali przysiółki, wyludnione wioski

i to tez chyba bolało Ukraińców, bo w sumie to nie ich ojcowizna była tylko co oni

winni?

nie wiem, tak sobie piszę i myślę

wpis dobry- porządkujący, znaczy do mnie przemawia

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Pan Igła

To wszystko prawda o czym Pan pisze Panie Igło, choć z jedną rzeczą nie mogę się zgodzić. Z tym, że jednak tak Panu wychodzi związek przyczynowy między trudnymi relacjami polsko-ukraińskimi a rzezią wołyńska, tak jakby ta logicznie wynikała z tych właśnie relacji.

Poza tym, to o czym Pan pisze jest przedmiotem dyskusji sięgającej jeszcze wieku XIX.

Natomiast z Wołyniem jest taki problem, że dyskusji o nim z różnych względów chce się uniknąć. Nie chodzi o unieważnienie polskich win. Chodzi o pamięć.


@ Igła

W swoim ( jednostronnym ) pojedynku jaki toczy na ekranie TXT Dymitr Bagiński z Pawłem Smoleńskim z GW brakuje mi kontekstu i opisu otoczenia…

Ja jedną notkę o II RP napisałem. Więcej uznałbym za relatywizowanie, bo nie uważam, że ludzie, którzy tam zginęli (z małymi wyjątkami) coś zawinili. Polscy panowie, urzędnicy, osadnicy wojskowi, jak ktoś juz napisał, pojechali wcześniej oglądać białe niedźwiedzie.

Wbrew temu, co Pan sądzi, Smoleński nieustannie domaga się przedstawiania tego kontekstu i jego gazeta to robi. Stąd jednak tylko krok do mieszania ludziom w głowach, jak to zrobił Kuroń w recenzji książki Smoleńskiego:

Pomyślmy, jak potworne, nieludzkie było życie chłopów z Raby Wyżnej pod pańskim panowaniem, skoro dopuszczali się podobnych czynów. Strach pomyśleć, o ile było to straszniejsze na styku odmienności religijnej i etnicznej.

Napiszę jeszcze raz to, co wpisałem u p.Kmieciaka: A więc wynika z tego, że to ofiara jest sama sobie winna, bo sprowokowała napastnika. Czyli im bardziej okrutny był napastnik, tym bardziej ofiara musiała być winna.

Jednak w tej logice nie mieszczą się akty pomocy Polakom przez Ukraińców, zabijanie Ukraińców przez OUN-UPA i rozkazy wydawane przez tę organizację jej członkom, by zabijali swoje polskie żony, mężów i dzieci. Co charakterystyczne – o tych faktach nigdy Wyborcza nawet się nie zająknęła.

Mimo tych wszystkich prawd o II RP powinniśmy wyraźnie powiedzieć, że było to państwo, które dawało żyć. W Galicji była ukraińska autonomia kulturalna. Pan Igła napisał o zamykaniu ukraińskich spółdzielni ale ja czytam, że ich masłosojuzy prężnie się rozwijały. Mógł Szuchewycz prowadzić swój biznes, mógł Boroweć mieć swój zakład kamieniarski, nawet czytałem, że Piłsudskiemu chyba nagrobek wykonywał. Jakoś ci nacjonaliści pozdobywali wyższe wykształcenie. W łagrach przekonali się, jak mogą wyglądać represje.


Że nie wszystko było takie proste (wina-kara)...

przytoczę fragment wspomnień, który już publikowałem, ale mógł umknąć:

Urodziłam się jako Rusinka we wsi Kurniki Szlachcinieckie (...) Nie było różnic: czy Polak czy Rusin – wszyscy swoi. Los tak chciał, że spotkałam na swojej drodze [męża] Polaka. (...) W domu, jak wszyscy Polacy w Łozowej, mówiliśmy po rusku [podkreślenie moje] (...)
Minęło 54 lata. Śmierć córeczki przebolałam, zwyrodniałym mordercom przebaczyłam – ale zapomnieć nie mogę. Mam żal do całego świata. Czyż wielomilionowy naród o europejskiej kulturze, wierzący w Boga, do uzyskania niepodległości, żeby powstała Samostijna Ukraina, musiał zgasić dopiero rozwijające się życie czteroletniego dziecka? Czy ono stało im na przeszkodzie? Tego pojąć nie mogę, a żal swój oraz ból zabiorę do grobu. (Tekla Zagrobelna)


Panie Arturze

Właśnie dlatego na TXT Dymitr ma swoje miejsce.
Nie można schować Wołynia.

Nie można też odbudować wzajemnych relacji, jeżeli nie nie oczyścimy pola.

Należy też sprawy nazwać po imieniu.


Panie Dymitrze

Wszystkie pańskie wpisy uważnie czytam.
I jak pan zapewne zauważył często się włączam i podpowiadam, wklejam linki.

Jednego co mi brakuje, to umieszczenia całej sytuacji w szerokim kontekście.
Nie żeby tłumaczyć morderców z OUN-UPA ale żeby zrozumieć, jak budowała się nienawiść i jak dała pożywkę dla zwyrodnialców.


Igła, ale co zmienia kontekst?

Bo chyba niewiele.
Oczywiście jest potrzebne opisanie stosunków polsko-ukraińskich wcześniejszych, ale nie zmienia to wiele.

pzdr


Grzesiu

wedle mnie zmienia.

Bo nie każdy Ukrainiec rezał Lachiw na Wołyniu.
Nie każdy był banderowcem.
A nienawiść nie spadła z nieba.


Panie Igło

przyjęta przeze mnie formuła notek rocznicowych nie bardzo pozwalała na cofanie się przed 1943r. Opis “bieżących” wydarzeń (znaczy sprzed 65 lat) pochłaniał cały czas.
Teraz jest kilka miesięcy spokoju, może więc jest okazja, by tło to pokazać.


Igło,

Z perspektywy historyka, prawdy historycznej itp. to masz rację.
W takiej perspektywie zestawianie ze sobą faktów o których piszesz,
ma znaczenie.

Jednakże to co robi Dymitr, nie jest pisaniem historii w takim ujęciu.

To jest odkłamywanie historycznych i propagandowych oszustw,
od lat wsączanych w umysły Polaków, zwłaszcza młodszego pokolenia,
wychowanego na micie Gazety Wyborczej.

Dlatego pisanie Dymitra może robić wrażenie jednostronnego.
Ale to mylna opinia, bo Dymitr nie pisze podręcznika historii.

Skoro brakuje Ci takiego pełnego ujęcia, to je napisz.
Napisz książkę.

Tak jak pisaniu Dymitra łatwo zarzucić jednostronność, tak Twoim
zastrzeżeniom łatwo zarzucić Agorową tendencję do rozmazywania
tego co się stało.

Żadne zrozumienie nie zmieni tego, że ludobójstwa NIC i NIGDY
nie “uzasadni”.

Pojednanie może być oparte tylko na prawdzie.
Nigdy na zmowie milczenia pt. “zapomnijmy o tym, nie mówmy o tym”.

I masz rację, że tu nie chodzi o pojednanie z UPA, tylko
pojednanie narodów, które potrafią przyznać, że wojna wojną,
ale ludobójstwo to ludobójstwo. Stało się. I nigdy więcej.


Toteż ja Dymitrowi nie usiłuję

niczego zarzucać.
Tak samo, jak nie napiszę książki.

Tyle, że i Dymitra ( i Smoleńskiego ) czytają różni.
W większości tacy, którzy nie wiedzą nic.

Szkoda aby zostali ze świadomością, że polsko-ukraińska historia zaczęła i skończyła się na wołyńskim mordzie.
Albo, że go nie było.
Tak, jak w opinii wielu Ukraina to Dynamo Kijów i jakiś Sevchenko za miliony funtów i w kretyńskiej pisowni.


Sergiusz

Aby moje pisanie nie było jednostronne, musiałbym zacząć pisać co najmniej jakieś 25 lat temu:) Nie wiem, czy Salomon byłby tu sprawiedliwy, a co dopiero ja, uwikłany rodzinnie w tę sprawę.

Igła napisał: Tyle, że i Dymitra ( i Smoleńskiego ) czytają różni
Czuję w tym obawę, że moje pisanie może wzbudzić jakieś demony. Sam się tego obawiałem. Ale przez te ponad pół roku, były może ze 2 antyukraińskie komentarze (nie tu, tylko w S24). Nie jest więc chyba aż tak źle.
Lem napisał, że nie zdawał sobie sprawy, że jest tylu głupców na świecie, dopóki nie odkrył internetu, ale czy naprawdę mój blog może im dać pożywkę?


Panie Dymitrze.

Jestem po pańskiej stronie.
Jednego czego się boję, to to co wyżej napisałem.

Zamknięcia stosunków polsko-rusińskich w szafie pełnej trupów z Wołynia.


Jeśli

Ukraina nie zaniecha heroizacji UPA, to tak może być.


Subskrybuj zawartość