Był taki czas kiedy podawałam bibliografię. Z jakim przyjęciem spotykała się ta praktyka można poczytać w komentarzach zostawianych pod publikowanymi przeze mnie notkami. Mówiąc oględnie – dla niektórych było to co najmniej dziwaczne.
Na Twoje życzenie uzupełniłam notkę o część materiału źródłowego. Resztę podam później, bo już muszę wychodzić z chałupy.
Zwróć uwagę, że przeprowadzenie badań, których wyniki zostały opublikowane w 2009 i 2011, było możliwe dopiero po uzyskaniu nakazu sądowego wydania “surowych danych” przez koncerny grupie naukowców prof. Seraliniego.
To dlatego wszędzie podkreślam, że jeśli autorzy/właściciele badań nie chcą dobrowolnie udostępniać pełnych danych, to oznacza, że mają coś do ukrycia a ich publikacje są – mówiąc eufemistycznie – mało wiarygodne.
Oski
Był taki czas kiedy podawałam bibliografię. Z jakim przyjęciem spotykała się ta praktyka można poczytać w komentarzach zostawianych pod publikowanymi przeze mnie notkami. Mówiąc oględnie – dla niektórych było to co najmniej dziwaczne.
Na Twoje życzenie uzupełniłam notkę o część materiału źródłowego. Resztę podam później, bo już muszę wychodzić z chałupy.
Zwróć uwagę, że przeprowadzenie badań, których wyniki zostały opublikowane w 2009 i 2011, było możliwe dopiero po uzyskaniu nakazu sądowego wydania “surowych danych” przez koncerny grupie naukowców prof. Seraliniego.
Magia -- 17.11.2012 - 07:17To dlatego wszędzie podkreślam, że jeśli autorzy/właściciele badań nie chcą dobrowolnie udostępniać pełnych danych, to oznacza, że mają coś do ukrycia a ich publikacje są – mówiąc eufemistycznie – mało wiarygodne.