tekścik ten adresuję do nuworyszy, którzy swego czasu wręcz piali z zachwytu, że warszawski Trakt Królewski, za sprawą butików G.Armaniego czy E.Zegni, staje się naszą 5-th Avenue albo inną Champs-Elysees.
Bubków spluwających z obrzydzenia na samą myśl o tym, że w miejscu w którym obecnie znajduje się likwidowany salon Armaniego, mieścił się uprzednio zwykły bar mleczny.
Teraz ta fasada, ta wioska potiomkinowska zaczyna się sypać.
Zamiast Armaniego być może będziemy mieli second hand. Albo dyskont…
Panie Jacku,
tekścik ten adresuję do nuworyszy, którzy swego czasu wręcz piali z zachwytu, że warszawski Trakt Królewski, za sprawą butików G.Armaniego czy E.Zegni, staje się naszą 5-th Avenue albo inną Champs-Elysees.
Bubków spluwających z obrzydzenia na samą myśl o tym, że w miejscu w którym obecnie znajduje się likwidowany salon Armaniego, mieścił się uprzednio zwykły bar mleczny.
Teraz ta fasada, ta wioska potiomkinowska zaczyna się sypać.
Zamiast Armaniego być może będziemy mieli second hand. Albo dyskont…
Koniec złudzeń Panowie…
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 14.04.2012 - 23:58