Jak to było? Wszystko ma swój koniec, nawet wąż zaskroniec? :)
Słuchaj, wiesz, jak potwornie żal mi było opuszczać Raszyńską? Przyjeżdżałam sobie z Mariensztatu na Ochotę niemalże do matury…
Ale przecież wszystko istnieje, jak mawiała Zuz. Nic się tak naprawdę nie kończy, czas jest kołem, a Ziemia stoi na żółwiu. Ty idziesz do teatru, ja kupiłam puszkę pomidorów i zaraz będę sporządzać obiadek. Całe szczęście, że moja kuchenka nie stanowi dla mnie wyzwania intelektualnego.
Fajnie śpiewa jewrej, kiedyś miałam sporo takiej muzyczki na żywo i z gitarą, w tej mojej pierwszej szkole. No właśnie, Żydzi, to są dopiero mistrzowie sifania nad utraconym miasteczkiem Bełz. Jak przyjedziesz do Krakowa, to sobie posłuchasz różnych takich w moim kabarecie.
Hebrajski jest trudny, ale życie też, aczkolwiek w życiu występują jakieś samogłoski. Nesz gadol haja szam…
P.S. Igło – mogłam bez problemu opisać moje przykre wspomnienia z okresu marzec-wrzesień 2009. Tamtych, z grudnia 2008, nie opiszę. Nigdy.
Właśnie
czytam to: http://tekstowisko.com/gretchen/59148.html
Jak to było? Wszystko ma swój koniec, nawet wąż zaskroniec? :)
Słuchaj, wiesz, jak potwornie żal mi było opuszczać Raszyńską? Przyjeżdżałam sobie z Mariensztatu na Ochotę niemalże do matury…
Ale przecież wszystko istnieje, jak mawiała Zuz. Nic się tak naprawdę nie kończy, czas jest kołem, a Ziemia stoi na żółwiu. Ty idziesz do teatru, ja kupiłam puszkę pomidorów i zaraz będę sporządzać obiadek. Całe szczęście, że moja kuchenka nie stanowi dla mnie wyzwania intelektualnego.
Fajnie śpiewa jewrej, kiedyś miałam sporo takiej muzyczki na żywo i z gitarą, w tej mojej pierwszej szkole. No właśnie, Żydzi, to są dopiero mistrzowie sifania nad utraconym miasteczkiem Bełz. Jak przyjedziesz do Krakowa, to sobie posłuchasz różnych takich w moim kabarecie.
Hebrajski jest trudny, ale życie też, aczkolwiek w życiu występują jakieś samogłoski. Nesz gadol haja szam…
P.S. Igło – mogłam bez problemu opisać moje przykre wspomnienia z okresu marzec-wrzesień 2009. Tamtych, z grudnia 2008, nie opiszę. Nigdy.