mogą nie istnieć, choć jak się zjawią przy piwie, to je zjem.
Orzeszek to mój kumpel-kloszard, bardzo elegancki, nie wiem, gdzie chodzi do łaźni, ale faktem jest, że nie śmierdzi nigdy… I nie ćpa, nawet jaboli nie pije, tylko piwo. Jak miałam przed świętami klęskę finansową, to dał mi pół paczki fajek, w zamian za kawał ciasta, herbatę i dwa kiszone ogórki :)
Nie mam zdania,
mogą nie istnieć, choć jak się zjawią przy piwie, to je zjem.
Orzeszek to mój kumpel-kloszard, bardzo elegancki, nie wiem, gdzie chodzi do łaźni, ale faktem jest, że nie śmierdzi nigdy… I nie ćpa, nawet jaboli nie pije, tylko piwo. Jak miałam przed świętami klęskę finansową, to dał mi pół paczki fajek, w zamian za kawał ciasta, herbatę i dwa kiszone ogórki :)
To jest właśnie komunizm w praktyce.