Do twittera podeszłam z dystansem i przymrużeniem oka. Nawet nie co dzień go włączam – jeszcze nie ma we mnie tego odruchu, możliwe, że nie będzie. Ale jako narzędzie promocyjno-marketingowe twittera jest całkiem niezły. Gdyby przyszło mi znów pracować w zawodzie, pewnie bym po niego sięgnęła – i pewnie byłyby widoczne efekty.
Inna sprawa, że przeraża mnie – no, może nie na zasadach horroru, bardziej obawa to, zadumanie, połączenie ich wielosmakowe – że co rusz nowy kanał komunikacji powstaje. I kiedyś nadejdzie dzień, kiedy przestanie to wszystko człowiek ogarniać. Możliwe, że powstanie jakiś ruch (mob? cykl tzw. eventów?) skierowany przeciw rośnięciu w siłę tej komunikacji nieogarnionej. I w ramach protestów wrócimy do piór i kopert ;)
To już naiwne marzenia i rojenia staroświeckiej głowy, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Ale przesyt, moim zdaniem, się pojawi. Wystarczy trochę poczekać.
Witam Sergiuszu, jak widać,
Witam Sergiuszu,
jak widać, zaglądam i wypowiadam się... ;)
Do twittera podeszłam z dystansem i przymrużeniem oka. Nawet nie co dzień go włączam – jeszcze nie ma we mnie tego odruchu, możliwe, że nie będzie. Ale jako narzędzie promocyjno-marketingowe twittera jest całkiem niezły. Gdyby przyszło mi znów pracować w zawodzie, pewnie bym po niego sięgnęła – i pewnie byłyby widoczne efekty.
Inna sprawa, że przeraża mnie – no, może nie na zasadach horroru, bardziej obawa to, zadumanie, połączenie ich wielosmakowe – że co rusz nowy kanał komunikacji powstaje. I kiedyś nadejdzie dzień, kiedy przestanie to wszystko człowiek ogarniać. Możliwe, że powstanie jakiś ruch (mob? cykl tzw. eventów?) skierowany przeciw rośnięciu w siłę tej komunikacji nieogarnionej. I w ramach protestów wrócimy do piór i kopert ;)
To już naiwne marzenia i rojenia staroświeckiej głowy, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Ale przesyt, moim zdaniem, się pojawi. Wystarczy trochę poczekać.
Pozdrawiam serdecznie,
JoanJohnson (gość) -- 04.06.2009 - 15:06JJ