Ja to najbardziej lubię właśnie takie sytuacje, jak już nie ma żadnej różnicy, bo póki jest różnica, to deszcz przeszkadza. Np. wczoraj wracałem sobie z pianina (jak szedłem to było ciepło i słonecznie — więc poszdłem w t-shert’ie), a tu zaczyna padać deszcz. No to ja dziękuję za takie ciepłe dni...
Ale jeszcze w gimnazjum była taka sytuacja, że wybraliśmy się szkołą (pod koniec roku, więc w sumie może 2 klasy poszły…) na spacer (z Geografem — fantastyczny gość) po okolicznych Polach Mokotowskich… Jak zaczęło padać, to się schowaliśmy pod drzewem (tha… jak by to coś pomagało)... Po półgodzinie moknięcia pod drzewem, a kiedy nadal nie przestało padać wszystkim było już wszystko jedno. Miałem mokrą kurtkę nieprzemakalną, pod spodem bluzę i koszukę... No wszystko!
I wtedy to było fantastyczne!!!
No. To teraz już pozdrawiam ze szkoły, a konkretnie informatyki (zaraz mnie Pan przyuważy :-D)
Cześć.
_______________________________________________________________ A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój
A wiesz Grzesiu,
Ja to najbardziej lubię właśnie takie sytuacje, jak już nie ma żadnej różnicy, bo póki jest różnica, to deszcz przeszkadza. Np. wczoraj wracałem sobie z pianina (jak szedłem to było ciepło i słonecznie — więc poszdłem w t-shert’ie), a tu zaczyna padać deszcz. No to ja dziękuję za takie ciepłe dni...
Ale jeszcze w gimnazjum była taka sytuacja, że wybraliśmy się szkołą (pod koniec roku, więc w sumie może 2 klasy poszły…) na spacer (z Geografem — fantastyczny gość) po okolicznych Polach Mokotowskich… Jak zaczęło padać, to się schowaliśmy pod drzewem (tha… jak by to coś pomagało)... Po półgodzinie moknięcia pod drzewem, a kiedy nadal nie przestało padać wszystkim było już wszystko jedno. Miałem mokrą kurtkę nieprzemakalną, pod spodem bluzę i koszukę... No wszystko!
I wtedy to było fantastyczne!!!
No. To teraz już pozdrawiam ze szkoły, a konkretnie informatyki (zaraz mnie Pan przyuważy :-D)
Cześć.
_______________________________________________________________
Jachoo(ze szkoły) (gość) -- 12.05.2009 - 10:06A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój