O tym, ze to telewizyjne zbliżenie twarzy Nixona po “przyznaniu się do winy”, było największym sukcesem Frosta, mowili jego współpracownicy. Scena, jak jeden z nich leci nago wykąpać się w oceanie. I zbliżenie na twarz przegranego Nixona.
Jego początkowa przewaga nad Frostem denerwowała współpracowników Frosta… Przywołana rozmowa techników, którzy stwierdzają, że głosowaliby na Nixona, po tym jak zdominował Frosta i wyjaśnił w monologach po 20 minut co i jak, dlaczego… To byl okres triumfu… I katastrofy dla Frosta.
Natomiast stwierdzenie, że jako prezydenty mógł łamać prawo, bowiem łamanie prawa przez Prezydenta nie jest w jego ocenie nielegalne, to postawienie się ponad prawem , oderwanie od narodu, było w sumie gwoździem do jego politycznej trumny. Mam wrażenie, że Amerykanie nie lubią przegranych… Ujawnienie nieograniczonej pychy z jednoczesnym złamaniem się i przyznaniem do krętactw i tuszowania, do zwykłych kłamst, było koktajlem publicznej śmierci.
Faktem jest, że łatwiek jest się nam przypierdzielić do 5% rzeczy które były porażką, niż do 80% które okazały sie sukcesem. Ale – z wysokiego konia boleśnie się spada. Nixon odczuł to szczególnie mocno, choć w jego przypadku – na własne życzenie.
Nie porównuje Kaczyńskiego do Nixona – po prostu piszę o sile mediów, w tym telewizji. Oczywiście, to odkrywanie Ameryki na nowo, ale dziwne, że wciąż są tacy, którzy nie odrobili lekcji…
Amerykanie kochają didaskalia. W dodatku podział na czarne / białe jest dość naturalny. Dlatego o Kennedym mówi się zasadniczo tylko dobrze, a o Nixonie juz chyba zawsze, bedzie mówiło sie tylko źle.
A prawda? Kogo qrwa ochodzi prawda ;-)
Bananie
O tym, ze to telewizyjne zbliżenie twarzy Nixona po “przyznaniu się do winy”, było największym sukcesem Frosta, mowili jego współpracownicy. Scena, jak jeden z nich leci nago wykąpać się w oceanie. I zbliżenie na twarz przegranego Nixona.
Jego początkowa przewaga nad Frostem denerwowała współpracowników Frosta… Przywołana rozmowa techników, którzy stwierdzają, że głosowaliby na Nixona, po tym jak zdominował Frosta i wyjaśnił w monologach po 20 minut co i jak, dlaczego… To byl okres triumfu… I katastrofy dla Frosta.
Natomiast stwierdzenie, że jako prezydenty mógł łamać prawo, bowiem łamanie prawa przez Prezydenta nie jest w jego ocenie nielegalne, to postawienie się ponad prawem , oderwanie od narodu, było w sumie gwoździem do jego politycznej trumny. Mam wrażenie, że Amerykanie nie lubią przegranych… Ujawnienie nieograniczonej pychy z jednoczesnym złamaniem się i przyznaniem do krętactw i tuszowania, do zwykłych kłamst, było koktajlem publicznej śmierci.
Faktem jest, że łatwiek jest się nam przypierdzielić do 5% rzeczy które były porażką, niż do 80% które okazały sie sukcesem. Ale – z wysokiego konia boleśnie się spada. Nixon odczuł to szczególnie mocno, choć w jego przypadku – na własne życzenie.
Nie porównuje Kaczyńskiego do Nixona – po prostu piszę o sile mediów, w tym telewizji. Oczywiście, to odkrywanie Ameryki na nowo, ale dziwne, że wciąż są tacy, którzy nie odrobili lekcji…
Amerykanie kochają didaskalia. W dodatku podział na czarne / białe jest dość naturalny. Dlatego o Kennedym mówi się zasadniczo tylko dobrze, a o Nixonie juz chyba zawsze, bedzie mówiło sie tylko źle.
Griszeq -- 04.03.2009 - 14:24A prawda? Kogo qrwa ochodzi prawda ;-)