jakiś Docent się plącze bez puenty :D
A propos bez puenty, jest taki wiersz Achmatowej, który w normalnym tłumaczeniu brzmi np. tak:
Zwarła dłonie żałobnie pod szalem. Czemuś blada, choć oczy bez łez? Bo mu duszę goryczą i żalem Napełniłam po brzegi, po kres.
Zataczając się wyszedł ode mnie Gorzkim skurczem ból usta mu zwiódł (i tu coś o tym, że wybiega z domu) Biegłam za nim bez tchu aż do wrót.
Zawołałam: “To żart! Tyś mi drogi! Wróć! Nie wrócisz – więc nie chcę już żyć!” I ten uśmiech męczeński i wrogi I te słowa: “Zaziębisz się. Idź.”
No właśnie – a jest też inne tłumaczenie, kompletnie absurdalne, w którym ta jedna linijka, co mi z pamięci wypadła, brzmi tak:
Bez poręczy zbiegłam nieprzytomnie…
Zawsze mnie to bawiło do łez :D
pururu
O masz ci los,
jakiś Docent się plącze bez puenty :D
A propos bez puenty, jest taki wiersz Achmatowej, który w normalnym tłumaczeniu brzmi np. tak:
Zwarła dłonie żałobnie pod szalem.
Czemuś blada, choć oczy bez łez?
Bo mu duszę goryczą i żalem
Napełniłam po brzegi, po kres.
Zataczając się wyszedł ode mnie
Gorzkim skurczem ból usta mu zwiódł
(i tu coś o tym, że wybiega z domu)
Biegłam za nim bez tchu aż do wrót.
Zawołałam: “To żart! Tyś mi drogi!
Wróć! Nie wrócisz – więc nie chcę już żyć!”
I ten uśmiech męczeński i wrogi
I te słowa: “Zaziębisz się. Idź.”
No właśnie – a jest też inne tłumaczenie, kompletnie absurdalne, w którym ta jedna linijka, co mi z pamięci wypadła, brzmi tak:
Bez poręczy zbiegłam nieprzytomnie…
Zawsze mnie to bawiło do łez :D
pururu