Pamiętam, jak świeżo jeszcze upieczony wódz naszej armii na jakiejś nadmorskiej fecie nieostrożnie dobył czegoś, co nazwał był mieczem marynarskim. Uczynił to chwytając za kabłąk. Skutkiem tego ostrze zachwiało się niebezpiecznie w miejscu atakowanym zwykle przez “piekielną polską półczwartą”. Tylko, oczywiście, od góry.
Szczęśliwie nie była to krzywa szabla a prosty pałasz, dzięki czemu ostrze wisiało pionowo zamiast podbrzusze orać a i ktoś przytomny z boku przejął oręż, zanim swoje niszczycielskie właściwości objawił.
To jakby opis zdarzenia w Twoim wierszu. Na antypody przeniesiony.
Tarantula
Znakomite. A puenta prześliczna.
Pamiętam, jak świeżo jeszcze upieczony wódz naszej armii na jakiejś nadmorskiej fecie nieostrożnie dobył czegoś, co nazwał był mieczem marynarskim. Uczynił to chwytając za kabłąk. Skutkiem tego ostrze zachwiało się niebezpiecznie w miejscu atakowanym zwykle przez “piekielną polską półczwartą”. Tylko, oczywiście, od góry.
Szczęśliwie nie była to krzywa szabla a prosty pałasz, dzięki czemu ostrze wisiało pionowo zamiast podbrzusze orać a i ktoś przytomny z boku przejął oręż, zanim swoje niszczycielskie właściwości objawił.
To jakby opis zdarzenia w Twoim wierszu. Na antypody przeniesiony.
Znakomite.
Stary -- 01.12.2008 - 16:51